Dodany: 25.10.2007 23:52|Autor: tomcio

Książka: Noble House
Clavell James

1 osoba poleca ten tekst.

Monumentalna opowieść


Kompania Noble House, której początki przedstawiał "Tai-pan", to w 1963 roku już potężne wschodnie konsorcjum handlowe. Jako kolejny tai-pan, dzieło Struanów obejmuje w spadku Ian Dunross. Już w chwilę po przejęciu kompanii udaje mu się uratować Noble House z poważnych tarapatów finansowych. Ale teraz, trzy lata później, nad kompanią znów gromadzą się czarne chmury.

Czegóż w tej powieści nie ma? Na około tysiącu pięciuset stronach mieszczą się bankowo-giełdowe rozgrywki, przez scenę akcji chyłkiem przemykają, okryci cieniem rozlicznych sekretów, podwójni i potrójni szpiegowie, rozkwitają bujnie namiętne romanse, zewsząd otaczają nas intrygi, ludzkie dramaty, czasem wręcz kataklizmy. A wszystko to gęsto polane sosem wschodnich obyczajów, mentalności, zaprawione szczyptą międzynarodowej polityki czy choćby giełdowych niuansów.

Jaki jest końcowy efekt tak przyrządzonej mikstury? Zdecydowanie imponujący, ale gdzieś z tego monumentalnego dzieła ulotniły się zwykłe emocje. Teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu. Razem z Dunrossem przeżywamy zagrożenie zasadzką, jaką wyraźnie szykują na niego jego konkurenci, niepokoimy się intrygami radzieckich szpiegów, wczuwamy się w życie każdej, nawet czwartorzędnej postaci. Jest to dość łatwe dzięki technice, jaka jest znakiem rozpoznawczym Jamesa Clavella - narracja wędruje, co chwila prezentowana jest z punktu widzenia innej osoby. Dzięki temu zabiegowi czytelnik poznaje historię każdej postaci, jej obecne problemy, ambicje i zamierzenia na bezpośrednią przyszłość. Choć trzeba przyznać, że czytelnik poznaje jedynie to, co sam autor decyduje się w danym momencie akcji ujawnić. Dzięki temu powieść wciąga, budzi ciekawość, przykuwa uwagę do końca.

Lecz mimo takiego potencjału, nie obgryzamy jednak paznokci do krwi ze zdenerwowania. Postacie snują w myślach szczegóły swoich przyszłych planów, ujawniając je zarazem czytelnikowi, by potem zrealizować w dokładnie taki sam sposób, jaki wcześniej został zapowiedziany. Niemal każdy plan niemal każdej osoby się powodzi. Brakuje suspensu, brakuje dramatycznych zwrotów akcji, a to dość poważny zarzut wobec pozycji z pola przygody i sensacji.

Jakim cudem wobec tego "Noble House" wciąga tak mocno na czas lektury przeszło tysiąca stron? Odpowiedzią jest sposób, w jaki Clavell z największą drobiazgowością ilustruje wzajemne relacje zachodzące między poszczególnymi postaciami; tym samym sposobem wędrówki narracji zaostrzają naszą ciekawość z początkiem każdego rozdziału i podrozdziału, nasuwając pytania z gatunku: "O, a co się teraz wydarzy u...?". Śledzenie niezwykle misternie skonstruowanej, niewiarygodnie skomplikowanej sieci zależności między wszystkim osobami dramatu jest samo w sobie niezwykle pasjonujące (choć trzeba zarazem uczciwie przyznać - niekiedy także nieznośnie żmudne) - po pierwszym przeczytaniu książki pewnie nie sposób wyłapać wszystkich smaczków, jakie dla uważnego czytelnika przygotował Clavell. A jest tu ich sporo i dotyczą one nie tylko obecnych bohaterów, ale i wyjaśniają losy kilku postaci z "Tai-pana", "Króla szczurów", a nawet "Szoguna".

Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną właściwość książek Clavella. Zdaje się, że ten autor za swoją misję uznał przybliżenie zachodniemu czytelnikowi zawiłości azjatyckiej kultury i mentalności. W tym celu często przedstawia nam myśli chińskich postaci w całej ich wyrazistości, wykorzystuje chińskie zwyczaje do konfrontacji z europejskim sposobem myślenia. Czasem sprowadza się to do zwykłego żartu - może rubasznego, ale w żadnym razie nie obraźliwego. Końcowy efekt jest taki, że po przeczytaniu, było nie było, dość lekkiej gatunkowo powieści, czuje się wyraźnie chęć bliższego poznania Azji ze wszystkimi jej "dziwactwami" - zarówno tymi łatwiej przekładalnymi na europejskie tradycje, jak i tymi zupełnie niewytłumaczalnymi z naszego punktu widzenia. Żadna kultura nie jest tu w ostatecznym rozrachunku "lepsza", "ważniejsza", "mądrzejsza". Wniosek to może oczywisty, ale zawsze wart kolejnego przypomnienia w dzisiejszym świecie. Na marginesie: rzecz, w której chińska kultura zdecydowanie góruje nad naszą, to język, jakim Azjaci potrafią obrazować sprawy seksu. Tak pięknego, malowniczego, ale zarazem ciętego języka próżno chyba u nas szukać.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4924
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: