Dodany: 31.10.2012 19:43|Autor: Pok

Jeden skromny głosik


Howard Roark, dwudziestodwuletni student architektury, właśnie został wyrzucony z uczelni za niesubordynację. Tymczasem jego kolega i rywal Peter Keating kończy studia na politechnice w glorii i chwale, ciesząc się zaszczytami oraz perspektywą świetlanej przyszłości, jaka się przed nim rysuje.

Co ciekawe, to właśnie Roark wydaje się szczęśliwy i w pełni usatysfakcjonowany nowym stanem rzeczy. Zachowuje spokój, pogodę i opanowanie. Nie interesuje go, co myślą inni, co robią, jak na niego patrzą. Ważna jest tylko jego wizja i cel, jaki sobie wyznaczył. Ma zamiar żyć własnym życiem. Chce wykorzystać swój twórczy geniusz. Przeciwności są nieważne, bo tak naprawdę liczy się tylko jego własny umysł.

Tymczasem Keating – wschodząca gwiazda nowego pokolenia – ma coraz to nowe problemy i rozterki. Wszystkie jego myśli wciąż krążą wokół decyzji, wyborów, które musi podejmować, by dobrze wypaść i tym samym zrobić wielką karierę. Dlatego zawsze kieruje się zasadą instynktu społecznego. Swoje własne ja ukrywa głęboko pod warstwami nawyków i konwenansów. Chce być taki, jaki inni chcą, by był.

Losy tych dwóch skrajnie różnych bohaterów stanowią początek liczącej osiemset stron opowieści. Ale w trakcie wędrówki przez karty książki spotkamy wiele innych, równie ważnych postaci, których rysy będą w miarę rozwoju fabuły coraz wyraźniejsze. By wymienić chociażby piękną i oziębłą Dominique, zawziętego propagatora postaw społecznych Ellswortha Tooheya czy magnata prasowego Gaila Wynanda. Oraz całą plejadę bohaterów drugoplanowych, takich jak np. autorka powieści „Uczuciowy Kamień Żółciowy”. Nie można zatem narzekać na nudę.

Akcja utworu toczy się w USA na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Jednak równie dobrze mogłyby to być czasy dzisiejsze. Prezentowane postawy są wciąż całkowicie aktualne, a poruszane kwestie zadziwiająco świeże (warto nadmienić, że od pierwszego wydania minęło już 70 lat). I słusznie Rand zauważą w przedmowie napisanej z okazji 25-lecia „Źródła”:

„Niektórzy pisarze, wśród nich ja, swoim życiem, myślami i twórczością wybiegają poza bieżącą chwilę. Powieści, we właściwym tego słowa znaczeniu, nie powstają po to, by zniknąć za miesiąc czy rok. Fakt, iż obecnie tak się dzieje – powieści są pisane i wydawane niczym czasopisma i równie szybko jak one kończą żywot – jest jednym z najsmutniejszych aspektów współczesnej literatury i wystawia bardzo złe świadectwo dominującej dziś estetyce; miłującemu konkrety dziennikarskiemu naturalizmowi, który znalazł się właśnie w ślepej uliczce i przerodził w paniczny bełkot”[1].

Naczelnym motywem powieści jest ukazanie jednostki wybitnej, doskonałej, która urzeczywistnia swoim postępowaniem prezentowaną przez autorkę filozofię obiektywistyczną, gloryfikującą siłę ducha i moc twórczą człowieka. A także kontekstu społecznego codziennych zmagań owej jednostki z najrozmaitszymi przeciwnościami losu.

Jest tu również ogromna krytyka postaw kolektywnych. Próba ukazania prawdziwych przyczyn współczesnych problemów. Analiza ludzkiej moralności w oparciu o zasadę kontrastu. Rand przedstawia masy jako zbiór niemalże bezmyślnych istot, nieposiadających własnego zdania, podążających tylko za głosem większości. Nie za tym, co jest dobre czy słuszne, lecz za tym, co jest postrzegane jako takie. Nie myślą o sobie, tylko o innych ludziach. O ich reakcji na własne zachowanie.

„Być może zabrzmi to naiwnie. Ale – czy nasze życie ma się kiedykolwiek urzeczywistnić? Czy mamy być uczciwi, czy też zawsze żyć jakimś innym życiem, odmiennym od tego, jakie być powinno? Prawdziwe życie, proste i szczere, nawet naiwne, jest jedynym, w jakim można odnaleźć cały potencjał wielkości i piękna ludzkiej egzystencji. Czy naprawdę istnieją jakiekolwiek powody, dla których warto akceptować alternatywę, czyli to, co mamy dziś?”[2].

Każdy ma indywidualne sumienie i potrzebę szczęścia. Koncentrowanie myśli na innych blokuje nasze faktyczne priorytety, tworząc zamiast nich sieć powiązań, w którą bezwiednie wpadamy, gdy nie potrafimy rozróżnić, co należy do nas, a co do innych. Rozwiązaniem jest kultywowanie człowieka. Człowiek ma być jedynym celem. Celem samym w sobie, nigdy zaś środkiem. Potencjał tkwiący w człowieku jest ogromny, trzeba tylko umieć się na niego otworzyć. Trzeba umieć otworzyć się na egoistyczne dążenie do szczęścia i pozwolić innym osiągnąć to szczęście.

Zdaję sobie sprawę, że dużo w tej recenzji roztrząsania problemów filozoficznych i etycznych, ale właśnie te kwestie stanowią o istocie książki. Fabuła (swoją drogą, bardzo interesująca) jest jedynie barwnym tłem dla ukazanych implikacji moralnych. Należy jednak dodać, że obraz świata przedstawiony w „Źródle” jest nieco nazbyt idealistyczny (chociaż to zarazem krytyka idealizmu jako takiego). Bohaterowie są nadmiernie symetryczni w swych doskonałościach i niedoskonałościach, przez co niektóre zdarzenia i dialogi tracą na autentyczności.

Należy jednak przede wszystkim brać pod uwagę uniwersalny wymiar utworu i jego niesłabnącą aktualność. Jest to jedna z tych książek, z których można naprawdę wiele wynieść, które naprawdę znakomicie analizują pewne postawy. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że po lekturze czuję się mądrzejszy i że poszerzyła ona mój światopogląd. Może to dlatego, iż zawsze miałem zbliżone przekonania i podobnie racjonalny punkt widzenia. „Źródło” pozwoliło mi uporządkować myśli i przemyśleć to i owo. Choć nie mogę przyznać, bym w pełni, bezkrytycznie zgadzał się z filozofią pisarki. Przedstawiony przez nią system jest absolutnie logiczny, ale to jeszcze nie oznacza, że absolutnie słuszny.

Można oczywiście być pełnym uznania dla szerokiego spektrum poruszanych zagadnień i ich ważności. Ale należy odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: Czy książka jest ciekawa?

Odpowiem krótko: Diabelnie.

Całą powieść przeczytałem w ciągu trzech dni, nie mogąc oderwać oczu od stronic. Nie wiem, jak autorka to zrobiła, ale mimo trudnej tematyki i zawiłych intelektualnie dialogów, fabuła wciąga jak bagno. Niby dzieje się stosunkowo mało, a jednak stale jesteśmy czymś zaskakiwani. Talent godny pozazdroszczenia (nawet jeśli zazdrościć nie wypada).

Jedyne zatem, co mogę zrobić, to gorąco polecić „Źródło”. Jest to wspaniały pomnik wybudowany literaturze.



---
[1] Ayn Rand, „Źródło”, przeł. Iwona Michałowska, wyd. Zysk i S-ka, 2007, s. 7.
[2] Tamże, s. 816.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3280
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: