Dodany: 23.10.2012 11:10|Autor: adas

Czytatnik: nauka czytania

1 osoba poleca ten tekst.

Bolaño "Literatura faszystowska w obu Amerykach"


1. Czasem dopada mnie podejrzenie, że Roberto Bolaño, pisarz obecnie fetowany i w naszym kraju, jest strasznie przereklamowany. Choć nie, trochę inaczej: Bolano jest pisarzem bardzo dobrym, momentami ocierającym się o wybitność, jednak nie tak istotnym, jak się twierdzi, tu i ówdzie.

2. Czy da się go nazwać spadkobiercą boomu, twórców o jedno pokolenie (rzadziej dwa) starszych? - wraca to pytanie, i wraca. I tak, i nie. Prawda jest taka, że Chilijczyk wręcz żeruje na dorobku wcześniejszych generacji. Mamy do czynienia nawet nie z symbiozą, co ze zwykłym pasożytnictwem. Można mieć wrażenie, że Bolaño wycina to co mu potrzebne, robi z tym straszne rzeczy - drze, wyciera, gnie, a następnie włącza do swojej twórczości. I literacko jest zabieg nadzwyczaj skuteczny, przynajmniej w najlepszych książkach. Bo są też bardzo nieudane.

3. Tylko co z treścią?, zapytacie. No właśnie. W Ameryce Południowej nawet najwięksi magicy pióra nie mogli (nie mogą?) uciec od otaczającej ich rzeczywistości. Choćby próbowali, nie dadzą rady. Nie pozwolą krytycy, nie pozwolą czytelnicy. Nawet jeśli szanowny autor (nie) wyłoży kawę na ławę, będzie się krygował lub przeciwnie - przysięgnie na grób matki (notabene żyjącej...), pisał o Eskimosach (albo Polakach) i ufoludkach, to odbiorca i tak będzie w stanie mu udowodnić, że tak naprawdę pisał o ojczyźnie i jej najbardziej naglących bolączkach.

4. Bolaño najwidoczniej bawi(ła) ta gra, spięcie na linii twórca-czytelnik. Jak nie musi, niczego nie mówi wprost, a sposób odczytania powieści jest wypadkową kunsztu autorskiego i wiedzy czytelnika. Tak naprawdę to ten ostatni decyduje o wartości dzieła, co brzmi banalnie i prosto (masło maślane, tak?), jednak w opisywanym przypadku frazes napiera dodatkowych znaczeń.

5. Oczywiście i "Literatura faszystowska w obu Amerykach" podlega temu procesowi. Na papierze to zbiór biografii nieistniejących pisarzy w różny sposób flirtujących z faszyzmem. Biografii - rzecz jasna - nieistotnych, acz prawdopodobnych w swym szaleństwie. By dojść do tego wniosku wystarczy znać głębiej historię XX wieku i pobieżnie jego literaturę. A może na odwrót?

6. Jak odczytywać tego akurat bolana? Można się nieźle bawić perypetiami opisanych postaci. Można szukać usprawiedliwień w okrucieństwie czasu i dziejów (uwarunkowań obiektywnych, tak?). Można się doszukiwać podtekstów. Można się zżymać na stracony czas. Możliwości odbioru tej książeczki jest aż zbyt wiele.

7. Ja jednak nie żałuję. Nie ma co ukrywać, Chilijczyk jest pisarzem hermetycznym. Każda jego książka ma korzenie w innej jego autorstwa, i na 99% można mieć pewność, że znajdzie dopełnienie w kolejnej. Istny labirynt. Są przynajmniej trzy powody, by po "Literaturę" sięgnąć. Cudowna opowieść o mulackim poecie-plagiatorze z Haiti, który ginie (do słownie?) pod nawałem własnych pseudonimów. Piłkarska historia braci Schiaffino, w której odbija się calutka Argentyna. Z jej zadufaniem, chorobliwą miłością do piłki, dyktaturą, biedą i samooszukaństwami.

8. No i pierwsza, skrócona wersja, "Gwiazdy dalekiej". Dziwiło mnie, że można "to" opowiedzieć na 150 stronach. Tu Chilijczykowi starcza 25. Po głowie daje tak mocno, że nie mam już wątpliwości. "Gwiazda daleka" to najważniejsza rzecz w dorobku, wielka proza z ulubionymi odchyłami pisarza, jednak utemperowanymi i w pełni podporządkowanymi przekazowi, czyli rozliczeniu z Pinochetem. Nie we własnym imieniu, a całego pokolenia. Zamierzenie gigantyczne, jednak w tym wypadku - udało się.

9. Jest jeszcze jedna możliwość odczytania "Literatury", dość zaskakująca. Otóż większość włączonych do "leksykonu" twórców to hochsztaplerzy i/lub grafomani. Zdarzają się jednak postaci ocierające o wielkość, choćby tymczasowo maźnięte geniuszem. Ich twórczość jest odrzucana z powodów towarzyskich, politycznych, niewłaściwego pochodzenia lub wyboru drogi życiowej. Przemilczana, jak chce modny dziś polityczny (bo wszystko jest polityką!, tak?) slogan. Da się wyczuć współczucie do tych wszystkich literackich wariatów, szaleńców, kretynów i kreatur. No i przecież...

10. ... sam Bolaño przez wiele lat pisał do szuflady, gdzieś na wygnaniu, imając się najróżniejszych prac, z reguły bezsensownych. Bez widoków na publikację. Ciekawe, uważał siebie za hochsztaplera czy za geniusza?

----
Literatura faszystowska w obu Amerykach (Bolaño Roberto)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 874
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: