Come as you are
Miałam kilkanaście lat, kiedy po raz pierwszy usłyszałam „Come as you are” Nirvany, od razu zakochując się bez pamięci w utworze. Trudno nie polubić tego grunge’owego kawałka, który wpada w ucho mimo dość ostrego brzmienia. Zarówno Nirvana, jak i ten singiel podbiły cały świat, zdobywając rzesze fanów dosłownie w każdym miejscu globu. Piosenka siłą rzeczy dotarła i do krajów skandynawskich, a Jo Nesbø uwiecznił ją w swojej powieści „Upiory”. Zresztą jest w niej sporo muzyki w tle. Muzyki ciężkiej, jak ciężki jest klimat tego kryminału. Ciężki, lecz nie przytłaczający.
„Upiory” należą do serii kryminałów Nesbø, których głównym bohaterem jest Harry Hole, policjant. Hole po kilku latach życia w Hongkongu powraca do Oslo, rzucając się na pomoc oskarżonemu o morderstwo Olegowi, synowi swojej dawnej partnerki. Nastolatek, którego Harry zna od dziecka i traktuje jak syna, okazuje się osobą zupełnie inną niż ta, którą znał kilka lat wcześniej. Chłopak, uzależniony od narkotyków, miałby zabić w narkotycznym amoku. W jego winę nie wierzy jednak ani matka, ani Hole, który ze wszystkich sił będzie próbował udowodnić jego niewinność . Narazi się przy tym bardzo niebezpiecznym ludziom, odpowiedzialnym za handel violiną, czyli nowym i niebywale niebezpiecznym narkotykiem, królującym na ulicach Oslo.
Obok akcji głównej, czyli śledztwa prowadzonego w sprawie Olega, autor pokusił się o wprowadzenie wspomnień zamordowanego narkomana tuż sprzed jego tragicznej śmierci. Przybliżają one czytelnikowi tragizm trójki uzależnionych dzieciaków, wskazując czynniki, które doprowadziły do fatalnego finału. Bo „Upiory” to nie tylko świetnie napisany kryminał, ale i powieść o współczesnych problemach dotykających społeczeństwa krajów rozwiniętych (choć nie tylko). Narkomania, prostytucja, upadek wartości moralnych, znieczulica społeczna - to tylko niektóre z problemów sygnalizowanych przez Nesbø. Plus rosyjska mafia, rozczapierzająca swe macki i zdobywająca rynek w Oslo, kontra Harry Hole, policjant zwolniony z pracy, borykający się z alkoholizmem. Każda z postaci ma tu gnębiące ją upiory, którym musi stawić czoło.
Świetne tempo i dramatyczne sceny tworzą przytłaczającą rzeczywistość „Upiorów”, nie bez powodu zatem niektórzy okrzyknęli powieść arcydziełem gatunku, a jej autora ochrzczono mianem „następcy Stiega Larssona”. Choć z tym drugim stwierdzeniem akurat się nie zgadzam. Nie nazwałabym Nesbø następcą, a autorem pretendującym do tego tytułu. Z wielkimi szansami na przejęcie pałeczki po mistrzu. Niezależnie jednak od mojej opinii, teksty z okładki (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2012) ogłaszające powieść arcydziełem już z góry umieszczają „Upiory” na górnej półce, dając czytelnikowi nadzieję, a zarazem i gwarancję przeczytania czegoś wyjątkowo dobrego, nawet wybitnego. Dla mnie to określenia trochę na wyrost, choć z ręką na sercu mogę powiedzieć, że powieść jest znakomita. Ale nie wybitna.
Na jej niekorzyść przemawia mnóstwo angielskich wtrętów, a nawet całych zdań wypowiadanych przez bohaterów. I co z tego, że język powieści jest prosty, zrozumiały i klarowny, skoro czytelnik nieznający angielskiego wpadnie w szał, czytając dwudziesty raz nieprzetłumaczony dialog. Na szczęście fabuła sprawia, że zirytowany nie rzuci książki w kąt albo do pieca. Będzie musiał, podobnie jak bohaterowie książki, stawić czoło upiorom w postaci niezrozumiałych kwestii. Cóż, najwidoczniej autor założył, że dzisiaj żyjemy w jednej wielkiej wiosce, w której każdy posługuje się biegle angielskim.
Zachwycające jest zakończenie powieści. Upiorne, jak tylko upiorna potrafi być gorzka prawda. I wprawiające w osłupienie, jak owa prawda, gdy nie chce dopuścić się jej do świadomości. Mimo że mamy wszystkie puzzle tej układanki przed oczyma, ciągle nie potrafimy ich złożyć, wciąż nie pasuje nam któryś z elementów, więc próbujemy złożyć je na nowo, szukając innych możliwości. Tak właśnie mistrz Nesbø bawi się z czytelnikiem.
Gorąco zachęcam zatem każdego fana dobrego kryminału do spędzenia kilku wieczorów z „Upiorami” w ręce. Ci bardziej wytrwali poświęcą im jeden tylko wieczór, nie odrywając się od powieści.
[Recenzja pochodzi z mojego blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.