Dodany: 02.09.2007 17:44|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Mądrości nie tylko dla medyków


Usłyszawszy w radiu informację, że w Częstochowie organizowana jest wystawa poświęcona pamięci Władysława Biegańskiego, lekarza, społecznika i filozofa, postanowiłam i ja przypomnieć sobie tę niepospolitą postać, pożyczając od mamy niepozorną książeczkę zawierającą największe dzieło tego autora – wyłożenie uwag i refleksji dotyczących etyki zawodowej lekarzy. 150 rocznica urodzin Biegańskiego zbiegła się w czasie z całą serią wydarzeń, w świetle których etyka lekarska stała się obiektem zainteresowania i gorących dyskusji pokaźnej części polskiego społeczeństwa. Czy po ponad wieku (pierwodruk „Myśli i aforyzmów” w postaci książkowej ukazał się w roku 1899, a wcześniej publikowane były na łamach prasy lekarskiej) przemyślenia zacnego częstochowianina mają jeszcze jakąś wartość dla współczesnego lekarza i jego pacjenta?

Od czasów Biegańskiego zmieniło się co nieco, bo powstała ogromna liczba specjalizacji lekarskich i placówek medycznych, zajmujących się leczeniem już nawet nie chorób jednego narządu, ale tylko jednej jedynej określonej choroby (żylaków, zaćmy itd.). Nie obrażając nikogo, lekarz bywa w takich przypadkach po prostu wykwalifikowanym – czasem bardzo wysoko – rzemieślnikiem, który, dostawszy w ręce pacjenta wraz z kompletną historią choroby, ma wykonać konkretny zabieg, po czym „zwrócić” go koledze sprawującemu nad nim stałą opiekę. Gdzież tu miejsce na podkreślane przez Biegańskiego współczucie chorym, cierpliwe wysłuchiwanie ich skarg i „zaznajamianie ich z zasadami higieny”[1]? A jednak cały czas jest coś do dodania: „ideał doskonałej pomocy wymaga jeszcze, aby lekarz stał na wysokości spółczesnej nauki lekarskiej, aby śledził ruch naukowy i nowe zdobycze medycyny; zaniedbanie tej powinności nie tylko upośledza wartość osobistą lekarza, ale nawet stanowi wykroczenie przeciw obowiązkom etycznym”[2] – i zawsze aktualna pozostaje uwaga: „Sydenham przed śmiercią mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że wszystkich swoich chorych zawsze leczył tak, jak chciałby, żeby jego leczono. Kto z dzisiejszych lekarzy mógłby o sobie to samo powiedzieć?”[3].

Nie znajdziemy natomiast u Biegańskiego ani aprobaty, ani dezaprobaty dla tzw. „dowodów wdzięczności”; nie znajdziemy, bo w jego czasach zjawisko takie nie było znane: za wyjątkiem nielicznych szpitali utrzymywanych przez fundacje dobroczynne, chorzy po prostu normalnie płacili za wizyty i zabiegi. Ale i w warunkach urynkowienia służby zdrowia musiało być pole do nadużyć, skoro autor przestrzegał: „przez nadmierne wymagania można co prawda zyskać smutną sławę zdziercy, lecz zaufania u chorych zjednać sobie nie można”[4]; „nie uwierzę nigdy, że zbytek, roztaczany w mieszkaniu, umeblowaniu i w ogóle w całym otoczeniu lekarza, ma wpływać na jego powodzenie”[5]; „jeżeli np. lekarz, wezwany do bogatego chorego, będzie go leczył bardzo troskliwie, z całym poświęceniem w nadziei otrzymania dobrego honorarium (...), czyn taki będzie (...) etycznie zły, jeżeli dla zamożnego pacjenta zaniedbuje innych swych mniej zamożnych chorych”[6].

Prawie całkowicie zdezaktualizowało się przekonanie autora o szkodliwości ujawniania pacjentowi całej prawdy o jego chorobie: „Są prawdy, na widok których człowiek sam sobie oczy zasłania. (...) Kto takie prawdy człowiekowi odsłania (...), ten robi źle”[7]; „wolałbym, żeby mi zamknięto powieki z nadzieją na ustach, aniżeli żeby mi powiedziano prawdziwą diagnozę – mój wyrok śmierci”[8]. Znaczna część współczesnego społeczeństwa, w tym i ja, nie podziela tego zdania; jeśli choroba miałaby im odebrać wzrok, pamięć czy władzę w rękach i nogach, chcą wiedzieć, kiedy to może nastąpić, by pozostały czas jak najlepiej wykorzystać; jeżeli okaże się, że medycyna nie zna sposobu na utrzymanie ich wśród żywych – czyż nie lepiej z rozmysłem uregulować sytuację materialną rodziny, pojednać się z Bogiem czy ludźmi, niż trwać w nieświadomości, licząc na rychłe wyzdrowienie? Prawdą jest jednak, z drugiej strony, że „ludzie, zaniepokojeni o los swoich najbliższych, są niezmiernie wrażliwi, gotowi każde słowo, każdy wyraz twarzy lekarza opacznie tłumaczyć”[9], a wówczas bardziej pożądanym jest ten, „kto w długich cierpieniach i rozpaczliwych przypadkach nie straci cierpliwości i spokoju, i potrafi natchnąć ufnością chorego i otoczenie”[10].

Ale przede wszystkim pamiętał Biegański o tym, „że nie będzie dobrym lekarzem, kto nie będzie dobrym człowiekiem”[11]. Stąd tak wielka w stosunku do objętości książki ilość rozważań tyczących się ludzkiej psychologii i „ogólnej moralności”[12]. Weźmy chociażby uwagi o wyborze zawodu („Młodzieży wybierającej zawód dałbym następującą radę: iść tylko za głosem powołania, na nic innego nie zważać. (...) Kto szuka tylko chleba w swoim zawodzie, ten chleb może znajdzie, ale pustki życia tym sposobem nie zapełni. A wypełnić życie tak, żeby w nim żadnej szczeliny, żadnej pustki nie pozostało, stanowi całą sztukę życia i bodaj czy nie całe szczęście człowieka”[13]), o wychowaniu („Jeżeli nauczyciel nie jest i nie może być ideałem, niech przynajmniej ukrywa swe wady. Dusza ucznia to jest gąbka, co jednakowo pochłania i czystą jak kryształ wodę, i brudne pomyje”[14]), o względności ludzkich opinii („Opinię tworzą nie najmądrzejsi, lecz najgadatliwsi”[15]; „nikt tak nie wyrzeka na brak koleżeństwa, jak zły kolega”[16]), i ponadczasowych „złotych myśli” natury ogólnej („Jest to złota zasada w życiu: wymagać mało od świata, a dużo od siebie”[17]).

Tak więc pożytek z lektury odnieść mogą nie tylko ci, którzy w swoich rękach mają lub mieć będą zdrowie ogółu, ale w zasadzie wszyscy, których zajmuje szeroko pojęta etyka i doskonalenie własnego charakteru.



_ _ _

[1] Władysław Biegański, „Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej”, wyd. PZWL, Warszawa 1957, s. 72.
[2] Tamże, s. 137.
[3] Tamże, s. 85.
[4] Tamże, s. 117.
[5] Tamże.
[6] Tamże, s. 135.
[7] Tamże, s. 101-102.
[8] Tamże, s. 103.
[9] Tamże, s. 102.
[10] Tamże, s. 103.
[11] Tamże, s.57.
[12] Tamże.
[13] Tamże, s. 78.
[14] Tamże, s. 83.
[15] Tamże, s. 92.
[16] Tamże, s. 93.
[17] Tamże, s. 101.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2412
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: