Dodany: 12.08.2012 00:12|Autor: zsiaduemleko

O tym, jak dostać rozwolnienia


Wyobraź sobie mężczyznę (choć łatwo powątpiewać w jego dojrzałość, za którą przemawia jedynie metryka) częściowo siedzącego, częściowo leżącego na skrzypiącym przy każdym poruszeniu krześle. Wyobraź sobie tego samego chłopka wpatrzonego w mrugający kursor na monitorze, głaszczącego czule klawiaturę z resztkami jedzenia między klawiszami. W końcu wyobraź go sobie odzianego w koszulkę z Myszkiem Miki i zajadającego gumisie Haribo z półkilogramowego zbiorniczka stojącego na biurku. Już? To było łatwe, prawda? Następnie odpowiedz sobie na pytanie, czy tego rodzaju twór wyobraźni mógłby być autorytetem w jakiejkolwiek dziedzinie. Na przykład literatury. Czy istnieje możliwość, by jego rekomendację potraktować poważnie? By jego nieuczesane myśli – spisane między pierwszym czerwonym a ostatnim białym gumisiem – były na tyle przekonujące, aby kogokolwiek zmusić do sięgnięcia po daną książkę? Jak na mój gust, to nie bardzo. Miej to na uwadze teraz i w przyszłości, a wszystkim będzie łatwiej. Ty się nie rozczarujesz przewracając ostatnią stronę powieści, a ja uniknę odpowiedzialności.

Dobra, sięgam po garść gumisiów i może wreszcie uda mi się napisać coś o książce Mendozy. Wypadałoby.

Urzędnik Cesarstwa Rzymskiego, domorosły filozof, detektyw z zamiłowania. Aha – tchórz i łgarz w jednym. Oto Pomponiusz Flatus we własnej, politowania godnej, osobie. Wybiera się on w podróż, której celem jest odnalezienie legendarnego strumienia mądrości, bo tej nigdy zbyt wiele. Niestety, jedyne, co znajduje pechowy Pomponiusz kosztujący wody z każdego naturalnego zbiornika, to bezustanna biegunka i kłopoty gastryczne. Na skutek ciągu wydarzeń obdarty z godności i pieniędzy bohater trafia do Nazaretu, a tam znajduje go młody Jezus (tak, ten od krzyża i chodzenia po wodzie). Przyszły Mesjasz i brodaty Zbawiciel Ludzkości prosi Pomponiusza o przysługę – wraz z końcem tego dnia ukrzyżowany ma zostać Józef, ojciec Jezusa (jak się później okaże, nie tylko on pretenduje do tego miana), oskarżony o zamordowanie szanowanego mieszkańca Nazaretu; sam Jezus nie wierzy w winę ojca. Pomponiusz odmawia współpracy, ale grzechot denarów w sakiewce skłania go do zmiany zdania.

Tak, "Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa" nosi wyraźne znamiona powieści detektywistycznej i tak też należy ją traktować. To krótka powieść, a w zasadzie powiastka, ale łatwo wyłuskać z niej charakterystyczne i wyróżniające elementy:

Pierwszym są na pewno realia, bo ile razy mieliśmy okazję czytać powieść o ambicjach kryminalnych z Jezusem Chrystusem w jednej z głównych ról? No, ja nieczęsto, a w zasadzie wcale. Fakt, że wydarzenia przedstawione w książce są całkowicie fikcyjne, nie oznacza jeszcze, że nie znajdziemy w "Niezwykłej podróży…" rzetelnie oddanych zwyczajów i codzienności opisywanych czasów.

Druga rzecz to specyficzny ton dialogów. Egzaltowane, w wysokim stopniu kwieciste, ostentacyjne i rozemocjonowane wypowiedzi bohaterów narzucają skojarzenia z przedstawieniami scenicznymi, pełnymi od oratorskich popisów i przesadnego demonstrowania swoich uczuć. Ich pompatyczność Mendoza wprawnie rozładowuje lekko kpiarskim tonem i licznymi, choć subtelnymi i zabawnymi podtekstami erotycznymi.

No właśnie, rzecz trzecia to humor. "Niezwykła podróż…" reprezentuje gatunek powieści "nie do końca serio", które należy czytać ze stale przymrużonym okiem. Drugie oko, już czujne i szeroko otwarte, dostrzeże nieliczne, a zarazem celne drwiny z Biblii, pozbawione jednak złośliwości i dalekie od pojęcia obrazy uczuć religijnych. Poza wszelkimi kontrowersjami są za to motywy bezdyskusyjnie zabawne, jak los ironicznie chichoczący z Józefa, który - jako jedyny cieśla w mieście - musi wykonać krzyż na własną kaźń. I lepiej, żeby nie spartaczył roboty.

"Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa" to udane czytadło; powiastka, bo trudno nazwać ją powieścią. Nie zabierze wiele czasu z życia, ale też niewiele do niego wniesie. W zamian parokrotnie i bez wysiłku rozbawi, bo prawdopodobnie taki ma cel. Jak to się mawia – do poczytania w autobusie.

O ile zaufasz gościowi w koszulce z Myszkiem Miki.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1242
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: