Dodany: 21.07.2012 15:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Kleo i ja: Jak szalona kotka ocaliła rodzinę
Brown Helen

1 osoba poleca ten tekst.

Kicia na okładce, pani w środku


Jak tu się oprzeć takiej okładce: czarna jak węgiel maleńka kicia ze szmaragdowozielonymi ślepkami, wpatrzona w czytelnika z miną jednoznacznie mówiącą: „ja tylko wyglądam na taką biedulkę, ale zaraz ci pokażę, jaka jestem zdolna!”? (Nasza Księgarnia, 2012). Toteż postanowiłam zakupić kota w worku (czytaj: bez zaglądania do środka), wychodząc z założenia, że w razie czego książka będzie prezentem dla rodzinnego miłośnika kotów, nieco mniej wybrednego ode mnie, jeśli chodzi o walory literackie. I w rzeczy samej lektura może rozczarować czytelników bardziej wymagających.

Kicia imieniem Kleo – swoją drogą nie taka znów szalona, jak sugeruje tytuł, bo mająca na koncie zwykłe wyskoki i kaprysy wieku wczesnokocięcego, a z czasem zachowująca się nie gorzej, niż przeciętny kot domowy - jest zdecydowanie najciekawszym jej elementem. Historyjek o kotach, początkowo wprowadzających w domu zamęt, zaś po wyrośnięciu ze skłonności do psot podświadomie wyczuwających potrzeby emocjonalne ludzi i pełniących wobec nich rolę terapeutyczną, można znaleźć całkiem sporo w takim np. „Balsamie dla duszy miłośnika kotów”, ale tutaj mamy pełny życiorys kotki, która w kochającym domu przeżyła aż 23 lata i była dla domowników pociechą po tragicznej śmierci najstarszego synka.

Piękny temat... z tym, że Kleo jest w tej opowieści o wiele, wiele mniej niż jej pani. Prawdę powiedziawszy, jest to głównie historia autobiograficzna i autoterapeutyczna. Helen dość dokładnie analizuje uczucia całej rodziny po śmierci Sama, przyczyny kryzysu małżeństwa ze Stevem (nawiasem mówiąc, tytułowe stwierdzenie, że kotka „ocaliła rodzinę”, wydaje się niezupełnie adekwatne, bo czy ocaleniem można nazwać rozwód wkrótce po narodzinach najmłodszej córki?), poszukiwania kolejnego partnera, długotrwałe perypetie poprzedzające stworzenie trwałego związku z Philipem, dalszy przebieg tegoż związku, problemy zdrowotne i uczuciowe syna z pierwszego małżeństwa, opisuje kolejne przeprowadzki i zmiany pracy (przy czym niektóre z tych tematów poruszyła też w trzech innych książkach)… Robi to z przekonaniem, ale jakoś bez polotu, którego należałoby się spodziewać po osobie zawodowo parającej się piórem. A brak mankamentów językowych to za mało, by czytelnika nie znudzić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 620
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: