Dodany: 19.06.2012 23:54|Autor: polter

Książka: Więzień nieba
Ruiz Zafón Carlos

4 osoby polecają ten tekst.

To już nie ta Barcelona


Carlos Ruiz Zafon po raz kolejny zabiera nas do Barcelony drugiej połowy XX wieku. To właśnie tam, pośród wąskich uliczek, stoi w ukryciu Cmentarz Zapomnianych Książek – niezwykła biblioteka, z której każdy odwiedzający może zabrać jedną książkę, aby ocalić ją od zapomnienia. Gdyby jednak Cmentarz istniał naprawdę, "Więzień nieba" długo porastałby w nim kurzem..

"Cień wiatru" pchnął pisarską karierę Zafona, wcześniej autora mało znanych powieści młodzieżowych, na zupełnie nowe tory – takie, po których poruszają się twórcy światowych bestsellerów. Trudno było nie zachwycić się opowieścią, w której mroczne tajemnice przeplatały się z błyskotliwym humorem, a wielkie namiętności przezwyciężały szarą prozę życia. Hiszpański pisarz spróbował zdyskontować sukces "Grą Anioła", prequelem "Cienia…". Założenia były ambitne: historia równie rozbudowana, ale zawierająca więcej elementów fantastycznych, bardziej ponura, snuta przez powoli popadającego w obłęd narratora. Rezultat okazał się jednak raczej rozczarowujący – chaotyczna fabuła odstręczała od lektury, a z magicznego klimatu Barcelony niewiele zostało. Być może dlatego, przy okazji trzeciej powieści o Cmentarzu Zapomnianych Książek, Zafon postanowić dać sobie spokój z próbami dorównania oryginałowi i wkroczył w etap odcinania kuponów.

"Więzień nieba" rozpoczyna się niespełna dwa lata po zakończeniu "Cienia wiatru" i ponad trzydzieści lat po wydarzeniach opisanych w "Grze Anioła". Księgarnia Sempere i Synowie nadal stoi na krawędzi bankructwa, ale jej pracownicy – dwaj Danielowie Sempere i Fermin Romero de Torres – nie tracą rezonu. Sytuacja zmienia się, gdy o swoim istnieniu postanawia przypomnieć kilku starych, acz niekoniecznie dobrych znajomych. Tym samym rozpoczyna się nowa intryga. W grę wchodzą zdrady i romanse, niedokończone porachunki z czasów wojny domowej oraz siły spoza granicy rzeczywistości.

W kwestii wspomnianej wyżej intrygi kluczowe jest słowo "rozpoczyna". "Więzień nieba" wygląda bowiem jak przerośnięty prolog do mającej się dopiero ukazać powieści. Spośród wprowadzonych wątków rozwiązane zostają tylko te najbardziej banalne, całą resztę autor beztrosko porzuca, w zakończeniu niedwuznacznie sugerując, że należy spodziewać się ciągu dalszego (zapewne w kilku tomach). To, co dostajemy, trudno traktować jako pełnoprawny utwór i jest to główny powód, dlaczego najnowsza książka Zafona tak bardzo rozczarowuje.

Drugi powód to miałkość treści. Zbyt wiele miejsca zajmują scenki rodzajowe w stylu instalowania bożonarodzeniowej szopki, przygotowań Fermina do ślubu, czy wątpliwości młodego Daniela dotyczące sposobu prowadzenia się swojej żony. W przeciwieństwie do rozmachu poprzednich tomów, tutaj akcja jest bardzo kameralna, obejmuje właściwie tylko księgarnię rodziny Sempere i jej bliskie okolice. Chlubnym wyjątkiem jest rozdział retrospektywny, rozgrywający się w więzieniu Montjuic, gdzie Fermin spotyka irytującego narratora "Gry Anioła" – Davida Martina (na szczęście tym razem nie dopuszczono go do głosu – w epizodzie więziennym narracja jest trzecioosobowa, a w pozostałej części w rolę opowiadacza ponownie wciela się młody Daniel). Poza nim fragmentów wzbudzających większe emocje, czy choćby przykuwających do lektury, właściwie brak.

Wątpliwości budzi też czas akcji. "Cień wiatru" kończył się zwięzłym streszczeniem przyszłego losu bohaterów dziesięć lat do przodu, wydawało się więc, że ewentualny sequel osadzony będzie w nieco późniejszych latach, być może nawet w czasach bliższych współczesności. Autor zdecydował się jednak na niemal bezpośrednią kontynuację, co jest o tyle dziwne, że w ogólnych zarysach wiemy przecież, co przydarzy się bohaterom. Odbija się to nieco na dramaturgii, a przecież można by tego uniknąć, gdyby akcja działa się po roku 1966.

A jak miewa się pisarski warsztat Zafona? Na szczęście w miarę nieźle. Choć niektóre żarty sprawiają wrażenie wymuszonych, a dialogi bywają sztucznie kwieciste, całości nie można odmówić przyjemnego, gawędziarskiego stylu. Cóż jednak z tego, skoro brak dobrej fabuły?

Na koniec jeszcze kilka słów na temat polskiego wydania. Od razu po otworzeniu książki rzuca się w oczy różnica objętości względem poprzednich tomów. Zamiast kolejnego opasłego tomiszcza, dostajemy powieść niezbyt obszerną, na dodatek ze stronami zadrukowanymi kulfoniastą czcionką, która zawstydziłaby nawet redaktorów Fabryki Słów. Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy rzecz jest warta lektury, właściwą treść poprzedzono sześcioma stronami cytatów z rodzimej i światowej prasy, informujących czytelnika, z jak znakomitą literaturą ma właśnie do czynienia. Natomiast plus należy się za dokumentujące dawną Katalonię fotografie Francesca Catala-Roca, których zabrakło w "Grze Anioła", a które teraz powracają.

Czy "Więzień nieba" jest powieścią zupełnie nieudaną? Nie. Jest przede wszystkim wielkim rozczarowaniem, ale w klasie czytadeł pociągowych można umieścić go w górnych granicach stanów średnich. Gdyby całość była utrzymana na poziomie rozdziału więziennego, awansowałby do wyższej kategorii, ale reszta treści razi chałturnictwem. Dlatego, jeśli traficie kiedyś na Cmentarz Zapomnianych Książek, lepiej wybierzcie z półki coś innego.



[Autorką recenzji jest Camillo.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Poltergeist: http://ksiazki.polter.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1948
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: