Książka jest raczej typowa, ukazuje szybkie życie amerykańskiej pani detektyw, a dokładniej łowczyni nagród. Stephanie Plum, bo o niej tu mowa, wraz z przyjacielem Joe Morellim poszukuje mordercy syna Alexandra Ramosa - międzynarodowej szychy w handlu bronią. Podejrzanym o zbrodnię jest człowiek o przydomku Komandos, były żołnierz, który uczył naszą bohaterkę ścigać przestępców. Pani Plum ma więc do śledztwa zdecydowanie emocjonalny stosunek.

Akcja przeplatana jest zabawnymi opisami życia osobistego bohaterki. Pojawiają się tutaj takie osobistości, jak babcia Stephanie - przemiła staruszka, która na starość postanawia zmienić swoje życie, czym przeszkadza poniekąd swojej wnuczce, do której się wprowadza. Ja osobiście poczułam wielką sympatię do Księżyca - drobnego przestępcy, który zaprzyjaźnia się z bohaterką i który wyróżnia się dowcipnymi tekstami i zabawnymi komentarzami.

Książce daję mocną trójkę z plusem, bo choć akcja jest banalna i typowa dla tego rodzaju amerykańskich książek, to ratują ją zabawne dialogi, akcje i barwne osobistości, a także ironiczne podejście do samej bohaterki, która wprowadza nas w swoje intymne sprawy bez cienia wstydu i dystansu.

Ogólnie - warto przeczytać.