Dodany: 10.06.2012 16:58|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Blondynka w Chinach
Pawlikowska Beata

1 osoba poleca ten tekst.

Jak dobrze jest w Chinach być...


Są kraje, do których przeciętny śmiertelnik nigdy się nie wybierze, czy to z obawy przed rozmaitymi egzotycznymi niebezpieczeństwami, czy z jakże banalnych powodów braku odpowiednich środków finansowych lub dostatecznie długiego urlopu. Jedynym sposobem, by czegoś więcej się o nich dowiedzieć, jest zapoznanie się z relacjami prawdziwych globtroterów, obdarzonych talentem do przelewania swoich wrażeń na papier. Książki podróżnicze Beaty Pawlikowskiej mają i swoich amatorów, i czytelników, do których nie trafiają, tak jak ma każdy reportaż, który prócz ścisłych faktów i opisów zawiera również odautorskie komentarze. Zwłaszcza gdy te komentarze –jak w „Blondynce w Chinach” – przekazują treści nieco kontrowersyjne.

Bo jednak od obserwacji, że ludzie widziani na ulicach, targowiskach itd. wydają się zadowoleni z życia, że parki wypełnione są emerytami uprawiającymi różne formy aktywności fizycznej czy też zbiorowe muzykowanie, a sklepy - obfitością wszelkiego towaru, od pozyskanej w przypadkowej rozmowie wieści, że urzędowy zakaz posiadania więcej niż jednego dziecka nie jest bezwzględnie przestrzegany, nie powinna prowadzić aż tak prosta droga do wniosku, że to tylko „sposób, w jaki pisze się i mówi o Chinach w europejskich środkach masowego przekazu”[1] każe nam postrzegać ten kraj jako siedzibę opresyjnego reżimu. Podobnie zbyt uproszczone, ba, wręcz demagogiczne wydaje się rozumowanie autorki, że skoro Chińczycy, od wieków przestrzegający tradycyjnej diety „pięciu przemian”, niemal wszyscy są szczupli i energiczni, to „ta wiedza jest dosłownie kwestią życia i śmierci”[2], a „każda choroba ciała ma swój początek w braku równowagi na talerzu”[3]. Tym bardziej nie powinno się na poparcie tej tezy przytaczać błędnych argumentów. Na przykład podając, że „na chorobliwą otyłość cierpi 74,6% Amerykanów”[4], gdy według najbardziej miarodajnej – i niemającej żadnego interesu w zaniżaniu danych – instytucji, jaką jest Centrum Kontroli Chorób (CDC), liczba otyłych w USA jest ponaddwukrotnie mniejsza, wahając się na przestrzeni ostatnich 10 lat pomiędzy 32 a 34%, zaś otyłych chorobliwie (gdy wskaźnik masy ciała jest wyższy niż 40) - nie przekracza 6%[5].

Podobnie ma się sprawa ze stwierdzeniem, że w Wielkiej Brytanii „prawie 20% dorosłych cierpi na astmę”[6], podczas gdy na podanych przez autorkę stronach brytyjskiego NHS[7] widnieje jednoznaczna informacja, iż choroba ta dotyczy 1 na 12 dorosłych obywateli UK (a między 8% i 20% jest jednak dość spora różnica...). A już zupełnie zezłościła mnie konkluzja, że „wymyślamy szczepionki na choroby, które wcześniej tym dzieciom sami zafundowaliśmy”[8]. No przepraszam, ale ani pozytywne myślenie, ani brak stresu, ani najzdrowsza nawet dieta nie uchroniły przed chorobami zakaźnymi – ospą (prawdziwą), dyfterytem, kokluszem, heinemediną, żółtaczką – milionów dzieci przez kilkadziesiąt wieków istnienia ludzkości! Zrobiły to tylko i wyłącznie szczepienia ochronne, także w Chinach, o czym można poczytać na stronach WHO[9].

Pomijając kwestie polityczne i medyczne, „Blondynka w Chinach” ma tyleż walorów, co i poprzednie książki z tej serii. Wartka narracja i masa pięknych zdjęć sprawiają, że nawet nie mając szczególnie bujnej wyobraźni widzi się przed oczami kolejne miejsca wędrówek autorki, zupełnie jakby się jej towarzyszyło „na żywo”. I choćbyśmy nie po raz pierwszy sięgali po książkę podróżniczą o Chinach, istnieje spora szansa, że znajdziemy tu informacje, na które we wcześniejszych pozycjach nie natrafiliśmy - na przykład, jakie rodzaje publicznych toalet można napotkać w chińskich miastach, jak przechowywana jest herbata pu-erh i w jaki sposób powinna być prawidłowo przygotowana, albo dlaczego ksiąg spisanych dziwnym pismem ludu Naxi nie tknął ząb czasu. A prócz przyjemności lektury „Blondynka w Chinach” dostarcza także dowodów, że można bezpiecznie podróżować w pojedynkę po egzotycznym kraju, będąc kobietą, i to w dodatku kobietą nieznającą miejscowego języka (zresztą w przypadku Chin nawet znajomość języka urzędowego nie gwarantuje dogadania się w terenie…).



---
[1] Beata Pawlikowska, „Blondynka w Chinach”, wyd. G+J Gruner + Jahr Polska, Warszawa 2012, s. 180.
[2] Tamże, s. 259.
[3] Tamże, s. 263.
[4] Tamże, s. 394.
[5] Za: Cynthia L. Ogden, Margaret D. Carroll, raport NCHS Health E-stat, Prevalence of Overweight, Obesity, and Extreme Obesity Among Adults: United States, Trends 1960–1962 Through 2007–2008, strona internetowa CDC (Centers for Disease Control and Prevention).
[6] Beata Pawlikowska, dz. cyt., s. 394.
[7] Asthma: Introduction, Health A-Z, strona internetowa NHS (National Health Service)Choices.
[8] Beata Pawlikowska, dz. cyt., s. 239.
[9] Vaccinating China's Children, Programmes and Special Initiatives, strona internetowa WHO Representative Office in China.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1103
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: