Dodany: 16.05.2012 01:08|Autor: adas
Carlos Fuentes
W złej chwili wymieniłem Go, w dyskusji z nieocenioną Carmaniolą (obecnie na wczasach w Yo..., Yau..., no, u Faulknera) w gronie najwybitniejszych żyjących pisarzy.
Czasem przychodzi mi do głowy myśl, że to On był twórcą najzdolniejszym, najważniejszym, najbardziej oryginalnym w całym tym Boomie.
Na pewno najambitniejszym, najdłużej poszukującym. I chyba dlatego przytrafiały mu się książki fatalne, absolutnie nieprzyswajalne, tak w formie jak i idei.
Przez długi czas wydawało mi się, że najbardziej lubię jego wczesne powieści. Z lat 50., początku 60. W których na współczesność Meksyku nakładała się rewolucja meksykańska i jej - wtedy jeszcze żyjący - bohaterowie.
Rewolucja ta w Europie jest nawet nie tyle zapomniana, co zwyczajnie nie istnieje (i nigdy nie istniała) w szerszym obiegu. No chyba, że za pośrednictwem Hollywood i wizerunku groźnych bosonogich wąsaczy na osiołku, za to w pasach z nabojami. Nie chcemy wiedzieć, że czasie jej trwania objawiła się większość tendencji piszących historię (historie?) XX wieku.
I Fuentes potrafił je odmalować. W dusznej rwanej formie. Za pośrednictwem krótkich migawek.
Bezsprzecznie najważniejszą książką (dwiema lub trzema, w zależności od polskiego wydania) w jego dorobku jest jednak "Terra Nostra". Powieść totalna. Barokowa. Cholernie trudna. Inspirowana Hieronimem Boschem, jednak nawet chory psychicznie Niderlandczyk (bo nikt mnie nie przekona, że facet był normalny) w swym szaleństwie nie zaszedł aż tak głęboko. Oskarżycielska. Budująca i rozbijająca iluzję, jeśli nie kłamstwo, alternatywnej, piękniejszej wersji dziejów. Hermetyczna. Niedooopowiedzenia, prawie niedoprzeczytania. Fascynująca.
Fuentes był pisarzem, czy może dokładniej rzecz ujmując literackim spadkobiercą, aż trzech światów. Latynosem, rzecz jasna. Będąc nim, nie sposób uciec przed wielkim sąsiadem z Północy. Europa w Nim siedziała nie tylko ze względu na pełnione funkcje dyplomatyczne.
Ponad tym kulturowym wymieszaniem zawsze znajdował się Meksyk. Ponad, pod, obok, w, nad... Wszędzie.
Rzadko który pisarz, zwłaszcza tworzący w języku szerzej używanym na świecie, może być utożsamiany w aż tak wielkim stopniu ze swoją ojczyzną.
Fuentesowi udało się to tak bardzo, że dla wielu, w tym oczywiście dla mnie, był nie tyle symbolem, co samym Meksykiem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.