Dodany: 12.04.2012 19:16|Autor: tala_1986

„Bielszy odcień...”


Bernard Minier urodził się i wychował u stóp Pirenejów. Jego dorobek literacki jest na razie raczej niewielki. Dostał kilka nagród literackich za swoje opowiadania. Natomiast „Bielszy odcień śmierci” to jego debiutanckie dzieło.

Nieco o fabule… W jednej z dolin w samym środku Pirenejów pracownicy elektrowni wodnej dokonują makabrycznego odkrycia: na górnej stacji kolejki linowej znajdują bestialsko okaleczone ciało… konia. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym dniu młoda pani psycholog podejmuje swoją pierwszą pracę w ściśle strzeżonym zakładzie psychiatrycznym dla morderców, który leży w tej samej dolinie co elektrownia. To jednak nie koniec koszmaru. Doliną wstrząsają kolejne zbrodnie. Jakie tajemnice skrywa ta dolina pod bajkowym wyglądem?

Przechodząc do rzeczy. Czytając prolog bezwiednie nastawiamy się na pasjonującą i wciągającą historię, jednak już przy lekturze pierwszego rozdziału poziom naszego zainteresowania drastycznie maleje. Z przykrością muszę także stwierdzić, że dalej wcale nie jest lepiej. W większości tekst przeładowany jest niepotrzebnymi, długimi i nudnymi opisami, które autor rozwleka w nieskończoność, chociaż nie wnosi to niczego do głównego wątku. Do samej konstrukcji fabuły nie mogę się przyczepić, ponieważ została skonstruowana w naprawdę mistrzowski sposób. Pomimo wszystkich mankamentów treści i tak doskonale widać, że autor bardzo dokładnie przygotował się, jeżeli chodzi o mechanizmy prowadzenia śledztwa kryminalnego. Również cała intryga jest bardzo złożona i pokrętna. Bernard Minier doskonale zakamuflował wszystkie najważniejsze informacje, więc czytelnikowi trudno jest się samemu czegokolwiek domyślić.

Co do akcji, to muszę powiedzieć, iż rozwija się ona w zastraszająco… powolnym tempie. Są momenty, w których można po prostu usnąć. Przekonałam się o tym na własnej skórze i to w chwilach, kiedy naprawdę potrzebowałam przebudzenia, a zamiast tego otrzymywałam naturalną dawkę środka nasennego. Co prawda jest kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które szczególnie zasługują na uwagę, ale niestety pojawiają się sporadycznie.

Dużym plusem są bardzo realistyczne postacie bohaterów tej historii, czytelnik nie ma bowiem nawet najmniejszych trudności z wyobrażeniem ich sobie w prawdziwym świecie.

Podsumowując. „Bielszy odcień śmierci” jest napisany prostym i plastycznym językiem. Szkoda tylko, że te walory nie zostały wykorzystane w sposób, który sprawiłby, iż ta historia wciągnęłaby czytelnika już od pierwszych stron.

Książkę polecam szczególnie osobom, które mają problemy z zaśnięciem.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1656
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: alicja225 24.08.2012 18:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Bernard Minier urodził si... | tala_1986
Widzę, że poruszyło Cię to samo co mnie. Tempo. Nie odłożyłam tej książki tylko dlatego, że obiecywano więcej morderstw. Gdzieś do około 140 strony umierałam z nudów. Akcja rozwlekła, dłużyzny i absolutnie żadnego zachwytu. Potem zaczęło się dziać, akcja nabrała tempa, chociaż bohaterowie w dalszym ciągu pozostali ciut mdli. Tacy bez wyrazu. Przygotowanie techniczne autora bardzo dobre. Mam tylko jedno zastrzeżenie co do wytrzymałości pana komendanta, naciągane to było, chociaż ja się nie znam, może z medycznego punktu widzenia możliwe? Gdybym mogła podzieliłabym ocenę książki na dwie części. Za pierwsze 150 stron 2, za resztę 4,5 (wiem, że w każdym kryminale bohaterowie są dziarscy i niczego się nie boją, i nic im się stać nie może, ale...są pewne granice). Podsumowując 4.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: