Dodany: 11.04.2012 20:45|Autor: polter

Książka: Widma
Orbitowski Łukasz

3 osoby polecają ten tekst.

Poeta apokalipsy spełnionej w świecie emocji


Polska fantastyka historyczna najczęściej kojarzona jest z czasami Rzeczypospolitej Szlacheckiej, głównie za sprawą twórczości Jacka Komudy. Rzadko spotyka się powieści i opowiadania osadzone w innym okresie w dziejach Polski. W swojej najnowszej książce Łukasz Orbitowski zabiera czytelnika prawie siedemdziesiąt lat wstecz. "Widma" dotykają tematu powstania warszawskiego, choć robią to w bardzo nietypowy sposób.

Pierwszy sierpnia roku czterdziestego czwartego. Jedna z dat, które w historii Polski zapisały się krwawymi zgłoskami. Podczas powstania warszawskiego powinny zginąć tysiące ludzi. Jednak coś sprawia, że historia zbacza z właściwych torów. To niezdefiniowane "coś" w świecie materialnym objawia się w bardzo widoczny sposób: broń odmawia posłuszeństwa tak Polakom, jak i Niemcom, więc do zrywu po prostu nie dochodzi. Co prawda Sowieci i tak czynią z polskich ziem państwo satelickie, ale jednego zmienić nie mogą: ci, którzy mieli umrzeć, dalej stąpają po ziemi. Wśród nich Krzysztof Kamil Baczyński i jego żona Basia. Czy wrażliwy poeta będzie w stanie poradzić sobie z szarą rzeczywistością? I czym jest to tajemnicze pudełko, które Krzysiek znajduje w skrytce na broń? Droga do odpowiedzi będzie wyjątkowo skomplikowana, a spotkają się na niej: więzień polityczny Janek, młoda pływaczka Hanka oraz dwóch milicjantów – Wiktor i Poderworny.

Najbardziej charakterystyczną cechą powieści Orbitowskiego jest łatwo dostrzegalny podział na sceny. Od samego początku trudno nie zauważać i nie zapisywać w pamięci pojedynczych zdarzeń, obrazów, impresji – mniej uwagi poświęcając spójności następujących po sobie fragmentów. Dziewczynka bita przez niemieckiego chłopca w pobliżu strumienia, tańczący na ulicach okupowanej Warszawy mężczyzna, skatowany młodzieniec, pijący na potęgę literaci – to zaledwie wierzchołek prawdziwej góry lodowej, na którą składają się kolejne wizje pisarza. Mimo tego, Orbitowskiemu bez trudu udaje się zachować logikę wydarzeń i bezproblemowo prowadzić czytającego przez kolejne rozdziały "Widm".

Dzięki temu, że czytelnik z łatwością może podzielić powieść na ciąg powiązanych ze sobą scen, doskonale sprawdza się ona jako nośnik emocji. Autorowi "Tracę ciepło" żadnej trudności nie sprawia tworzenie krótkich rozdziałów, które po prostu chwytają czytelnika za serce. Czasami robi to przy pomocy rekwizytów typowych dla prozy wojennej i antyutopii (sceny katowania Janka przez nazistów czy brutalne przesłuchanie prowadzone przez milicjantów), czasami zbaczając w stronę prozy obyczajowej (wybuchy zazdrości Basi), czasami zaś zręcznie wplatając do opowieści fantastykę (jak w bodaj najbardziej niepokojącym fragmencie "Widm", kiedy zdezorientowany Krzysiu zdaje się nie pamiętać własnego syna). W najnowszej powieści Orbitowskiego, co zresztą typowe dla jego twórczości, emocje są zdecydowanie najważniejsze.

Huśtawka uczuć, jaką zapewniają "Widma", to nie jedyna ich zaleta – drugą jest fabuła. Jej założenia są typowe dla historii alternatywnych i właściwie zamykają się w pytaniu: co by było, gdyby nigdy nie doszło do powstania warszawskiego? Ten punkt wyjścia pozwala pisarzowi snuć opowieść o poecie zagubionym w czasach względnego spokoju, człowieku niespełnionym i niepewnym sensu własnego życia. Pierwsza część powieści z pewnością będzie ucztą dla tych czytelników, którzy skłaniają się raczej ku prozie realistycznej i lubią podglądać codzienne życie postaci. Będą oni mieli okazje, by przyjrzeć się zarówno trudnościom szarej egzystencji Krzyśka i Basi, jak i dylematom milicjanta Wiktora. Jedynym wątkiem z pogranicza fantastyki w tej części tekstu jest powolne odkrywanie prawdy o umierającym świecie przez Janka. Wszystko zmienia się jednak z chwilą, kiedy uwidaczniają się efekty otwarcia tajemniczego pudełka. Bohaterowie wyruszają w podróż przez upadającą Warszawę, a Orbitowski skupia się na ukazaniu horroru pojawiającej się znikąd wojny. Jednocześnie powoli odrealnia świat, sugerując, że rodzący się konflikt jest efektem działania nadnaturalnych sił. Pisarzowi należy się uznanie za to delikatne wplatanie fantastyki w jądro powieści – czytelnik odczuwa ciągły niepokój, ale nigdy nie jest przerażany na siłę.

Niestety, fabuła drugiej części ma też dość poważną wadę: trudno oprzeć się wrażeniu, że niszczenie stolicy ukazane jest zbyt obszernie. Po skondensowanym, pełnym emocji opisie życia Krzyśka następują dłużące się nieco fragmenty dotyczące wędrówki bohaterów przez miasto. W podobnym tempie rozwija się końcówka: początkowo czytelnik obserwuje spotkanie Poderwornego i Wiktora bez szczególnego niepokoju; ten pojawia się, kiedy bohaterowie wyjaśniają zagadkę pudełek, ale znika znów, gdy Hania przywraca historię na jej właściwe tory. Na szczęście dwa elementy ratują epilog. Po pierwsze: doskonale przedstawione rozpadanie się pozornego świata i próba dotarcia do kolejnej warstwy rzeczywistości, co stanowi swoistą idée fixe Orbitowskiego. Po drugie: świetnie zbudowana, wywołująca melancholię rozmowa Hanki z Królem Polski, w której próbują odkryć aparaty rządzące historią.

Kluczową sprawą w powieści jest kreacja bohaterów. Jest ona jednocześnie efektem i dowodem na to, że "Widma" są w głównej mierze powieścią emocji. W postaciach można odnaleźć sporo schematów: Krzysiek przez znaczną część książki jest rozwydrzonym, nieprzystosowanym do życia poetą, Baśka zmienia się z zołzowatej żony w zazdrośnicę, Wiktor krąży wokół wizerunku bezdusznego, cynicznego oficera milicji. To wszystko jednak blednie, kiedy Orbitowski zaczyna snuć nici powiązań między nimi. Banalne bujanie Krzyśka w obłokach nagle przemienia się w skrajną niechęć do własnej egzystencji, jego zdradzana żona staje się przerażoną, niepewną własnej roli matką zaginionego syna, milicjant po spotkaniu starego przyjaciela coraz mocniej zaczyna wątpić w drogę, którą wybrał.

Bohaterowie rozwijają się przez całą powieść: autor najpierw zarysowuje ich kontur, potem wypełnia go kolejnymi skomplikowanymi sytuacjami i poplątanymi emocjami. Zdarzają mu się wpadki, jak chociażby niemrawe zamknięcie wątku Basi: jego końcowa scena nie wzbudza większych emocji. Nie bez zarzutu jest też postać Poderwornego: mimo że fragmenty poświęcone jego pierwszym spotkaniom z Wiktorem sugerują głębię psychologiczną, już na samym początku czytelnik może domyślić się, jaką rolę odegra on w skomplikowanej historii. Ta przewidywalność znacznie osłabia moc punktu kulminacyjnego.

Zupełnie nie można za to przyczepić się do tego, jak Orbitowski operuje w "Widmach" piórem. Kiedy trzeba, trzyma się kurczowo faktów i ogranicza do tego co widzialne; czasami powoli rozszerza opisy, wprowadza metafory ("siła drzemiąca w Belwederze", "żebranie u Boga o flagę biało-czerwoną"). Jedną z cech kompozycji jest charakterystyczna rytmika: już na samym początku pisarz zaznacza swoistą dialektykę przyspieszeń i zwolnień, która wspólna jest dla większości scen budujących powieść (niech za przykład posłużą nocne eskapady Krzysia: wszystko zaczyna się niewinnie, aby nagle zamienić się w wielką pijatykę, zakończoną smutną refleksją). Ostatnim elementem wyróżniającym "Widma" są doskonale wplecione w tekst neologizmy: kiedy bohaterowie odczuwają najsilniejsze emocje, czy też ich nastrój jest najbardziej zmienny, Orbitowski tworzy nowe, choć całkowicie zrozumiałe, słowa, które jeszcze lepiej oddają stan emocjonalny postaci ("Haniosmok", "Wiktorogadzina").

"Widma" nie są powieścią genialną. Kilka szczegółów sprawia, że po prostu nie można ich określić tym mianem: nieliczne dłużyzny, parę scen, które nie budzą odpowiednich emocji ze względu na przesadną ckliwość lub naturalizm, małe potknięcia w zbyt przeciągniętej końcówce. Zwracam jednak uwagę na to, że chodzi o drobnostki, bez większego wpływu na wrażenia płynące z lektury. Orbitowski po raz kolejny udowadnia, że tworzy fantastykę własną, oryginalną, o jaką w Polsce bardzo trudno.



[Autorem recenzji jest Bartosz "Zicocu" Szczyżański.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Poltergeist: http://ksiazki.polter.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 923
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: