Dodany: 02.04.2012 22:45|Autor: tomcio

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: 1602: Tom 2
Gaiman Neil, Kubert Andy, Ditko Steve

Marvel w XVII-wiecznym Londynie


Niebo nad Londynem z początku XVII wieku ma kolor krwistej czerwieni, nad miastem przechodzą przeraźliwe burze bez kropli deszczu. Władca Szkocji, Jakub niecierpliwie czeka na śmierć angielskiej królowej, by przejąć po niej tron. Do Londynu z amerykańskiej kolonii przybywa Virginia Dare, pierwsze białe dziecko zrodzone w Nowym Świecie. Święta Inkwizycja w Hiszpanii prześladuje ludzi o wyjątkowych zdolnościach. Z Ziemi Świętej do Europy przybywa posłaniec wiozący skarb templariuszy. Brzmi to jak zapowiedź pasjonującej powieści przygodowej na historycznym tle. Do kompletnego opisu wypada więc dodać, że w tych intrygach wezmą udział… Fantastyczna Czwórka, Daredevil, X-Meni i szereg innych superbohaterów.

Pomysł na komiks genialny w swojej prostocie: co by było, gdyby w czasy rządów królowej Elżbiety przenieść najbardziej znane postacie z uniwersum Marvela? Czy zamglony Londyn może zastąpić uliczki Nowego Jorku, czy Kapitan Ameryka może zaistnieć w czasach pierwszych osadników, czy superbohaterów udałoby się umieścić w monarszej świcie, wśród templariuszy, nawet w Watykanie? Bo w końcu - po niewielkiej adaptacji – czemu nie?

Powiedzieć, że historia snuta przez Gaimana jest wciągająca, to mało. Wartka akcja przenosi się z miejsca na miejsce, kolejni bohaterowie pojawiają się na pierwszym planie, a ja znów czuję się jak przy lekturze pierwszych książek przygodowych, nie mogę się doczekać, co się stanie za chwilę. Fabuła jest dość zawiła, początkowo trzeba co chwilę przypominać sobie, kto jest kim, by być świadomym wszystkich powiązań między postaciami, miejscami i zdarzeniami. Polityka, szpiedzy, mordercy, tajemniczy skarb, terror, „rasowe” uprzedzenia, przerażający hrabia-wynalazca, mistycyzm, inne wymiary i nadchodzący koniec świata – to wszystko mieści się w jednej książce!

Album jest przepięknie narysowany. Nastrojowe sceny są umiejętnie oświetlane i cieniowane, wszystko jest wypełnione atrakcyjnymi kolorami, a postacie wyrażają wszelkie możliwe emocje – na ich twarzach widać radość, gniew, ból. Ten komiks można podziwiać, nie wczytując się w ogóle w dymki. A kiedy już wejdzie się głębiej w tę historię, nie sposób się od niej oderwać. Choć fabuła jest gęsta i emocjonująca, nie brakuje tu też niezłego humoru rozładowującego napięcie. Szczytem dystansu do snutej opowieści jest wstęp do drugiego tomu, gdzie widzimy samych autorów przy pracy, próbujących upewnić się, że jeszcze panują nad całym tym przedsięwzięciem.

Świat komiksu rządzi się swoimi prawami. Nikt nie wnika zbyt mocno w pochodzenie supermocy, nie każe głęboko uzasadniać motywów działań bohaterów i czarnych charakterów. Jeśli więc mówi się nam, że postacie Marvela przeniosły się do 1602 r., wierzymy w to bez trudu. Jednak okazuje się, że w tej historii nic nie pozostanie bez uzasadnienia. Akcja początkowo jest nieskomplikowana – śledzimy losy pojedynczych postaci, mając jedynie mgliste rozeznanie co do strategicznych planów, z którymi są związane. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej nas jednak wciąga coraz to bardziej skomplikowana fabuła – i na koniec kibicujemy... bezpośredniej walce o ocalenie świata. To przejście odbywa się jednak tak płynnie, że ani mi w głowie postało wyśmiewać tak nieznośnie typową przecież dla wątków superbohaterów misję „ratowania świata przed zagładą”. W tym komiksie po prostu idealnie pasowała, aż dziwne byłoby musieć zaakceptować bardziej przyziemny cel. Do tego cała historia do ostatniej strony jest spójna; mimo że złożona z zupełnie nieprzystających do siebie motywów należących do wielu różnych gatunków, całość jest wiarygodna i znakomicie poprowadzona od stopniowego zawiązywania akcji, przez kolejne kulminacje, aż po spektakularny finał.

Wspaniała propozycja zarówno dla miłośników, jak i umiarkowanych sympatyków komiksu – nawet oni bez trudu odnajdą się w skomplikowanym świecie Marvela, choćby dzięki starannie przygotowanym wstępom i przypisom Tomasza Sidorkiewicza i Maćka Drewnowskiego*.


---
* Neil Gaiman, Andy Kubert, Richard Isanove, „1602”, przeł. Maciek Drewnowski, wyd. Egmont Polska, 2004.

[Recenzję opublikowałem na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2223
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: