Dodany: 29.03.2012 18:07|Autor: _Barbie_

Blues o zachodzie słońca. Rozdział II


ROZDZIAŁ II

STARUCHA

Rześki poranek. Śpiew ptaków wśród otaczającego mnie lasu. Bezchmurne niebo i kojący szum wiatru. Taak, jestem w raju.
Na skraju polany widzę Lucy. Cholera, ale jest szczęśliwa. Biegnie do mnie z wiklinowym koszem w ręku. Pewnie przygotowała swój placek wiśniowy. Zapowiada się świetny weekend na łonie natury.
Rozciągam się na trawie i patrzę w bezkres czystego nieba. Słońce ogrzewa mi twarz. Matko, dawno się tak bezpiecznie nie czułem. Zero stresu, wiecznego wyścigu, zgrzytów i kłótni. Nic tylko...
Z błogiego letargu wyrywa mnie okropny krzyk. Lucy! Cholera, przecież była niedaleko.
- Lucy! - na niebie zaczęły zbierać się deszczowe chmury. Zrobiło się dziwnie ciemno - LUCY!
Biegnę przed siebie, zdzierając sobie gardło. Kurwa! Zaczyna padać. Nie mam siły krzyczeć. Deszcz przybiera na sile.
Starczy śmiech, który mrozi mi krew w żyłach, wypełnia okolicę. Odwracam się. W miejscu, w którym ostatni raz widziałem żonę stoi starucha z brązową chustą zawiniętą na głowie. Śmieje się, pokazując zgnite dziąsła. Spuchniętym paluchem wskazuje na mnie. Znów wybucha śmiechem. Zagłusza moje myśli.

*

- Donovan! - kubeł zimnej wody stawia mnie na nogi - zabieraj swoje rzeczy i wypierdalaj!
Smród moczu, potu i wódy uderza we mnie i przyprawia o mdłości. Łeb mi pęka.
Gruby policjant z jeszcze grubszym wąsem splunął na posadzkę i wyszedł. Pięknie, izba wytrzeźwień. Czy ktoś mi powie jak się tu znalazłem?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 374
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: