Do przeczytania "Przygody fryzjera damskiego" skłoniło mnie obiecujące określenie "tarantino fiction" i muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam, dostałam dokładnie to, czego szukałam. Lekką książkę pełną absurdalnego humoru i absurdalnych sytuacji.

Bohaterem książki jest były pacjent zakładu psychiatrycznego, który postanawia ustatkować się i podejmuje pracę fryzjera damskiego -powiernika pań. I to właśnie jedna tajemnicza pani wciąga naszego bohatera w powikłaną aferę kryminalną.

Oczywiście nie jest to zwykły kryminał, lecz, jak zostało to określone w opisie na okładce, "antykryminał". Więc jeśli poszukuje się dobrego, poważnego kryminału, to ta książka nie jest dobrym wyborem, ponieważ jest ona parodią tego gatunku, ale jeżeli tęskni się za inteligentną krytyką i ironią dotyczącą układów rządzących biznesem i polityką (w tym przypadku mamy do czynienia z realiami hiszpańskimi) i porządną dawką świetnego humoru, to ta książka będzie strzałem w dziesiątkę.

"A teraz już dosyć. Zaraz zacznie świtać, a ja jeszcze muszę zabić tyle ludzi."
(fragment "Przygody frzyzjera damskiego")