Dodany: 21.03.2012 19:02|Autor: zsiaduemleko

Recenzja nagrodzona!

Książka: Potępieni
Palahniuk Chuck

2 osoby polecają ten tekst.

O piekle, po raz kolejny


Znooowu on? Tak, to kolejna powieść Palahniuka, o której mam zamiar napisać kilka słów. Bo taką mam ambicję. I tak - wiem, że dla niektórych może to być męczące, ale w sumie mnie to nie interesuje. Bo tym razem będzie inaczej. Będzie inaczej choćby z tego powodu, że "Potępieni" to wreszcie udany kawałek prozy w wykonaniu Palahniuka. Zaskoczeni? Co prawda na moje prywatne podium powieści nie udało się wskoczyć, ale wyraźnie dostrzegam przebłyski wysokiej formy autora, a tego nie uświadczyłem od czasu polskiej premiery "Opętanych". W zasadzie powinienem otrzymać chyba jakiś medal albo odznaczenie za cierpliwość i wiarę w klawiaturę Chucka. Dzielnie i z uporem przebijałem się przez kolejne powieści, każdorazowo będąc nie do końca zadowolonym z efektów, aż na scenę wszedł on - charakteryzujący się wściekle czerwoną okładką egzemplarz "Potępionych" (wyd. Niebieska Studnia, 2011) i usatysfakcjonował mnie zaskakująco łatwo. A może moje oczekiwania osiągnęły już tak niski pułap, że sprostanie im nie stanowiło problemu? Tak też mogło się zdarzyć.

Madison to okularnica z nadwagą i trzynastoletnim stażem życia. I na tym moglibyśmy skończyć jej charakterystykę, wszak Madison umiera po przedawkowaniu marihuany. Przynajmniej tak brzmi niedorzecznie oficjalna wersja wydarzeń. W tym przypadku jednak śmierć jest zaledwie początkiem perypetii bohaterki, bo jej pulchne ciało i dusza zostają zrzucone w otchłań Piekła, a my mamy okazję być świadkami relacji, przy której ta Dantego jest kinderbalem w McDonaldzie. Piekło w wydaniu Palahniuka jest na przemian odrażające i śmieszne. Groteskowo przerysowane, z błąkającymi się po nim demonami o prezencji i specyfice sytuacyjnej rodem z jakiegoś sitcomu. Pełnym celebrytów wysypiskiem śmieci - przedmiotów niechcianych na Ziemi: ścinków paznokci, morza przelanej spermy, gór wyskrobanych płodów. Palahniuk nie przejmuje się dobrym smakiem czy taktem i bez skrępowania porusza każdą tematykę, a fakt, że uwagi te wychodzą z ust zaledwie trzynastoletniej bohaterki (to Madison jest narratorką powieści), jedynie wzmaga siłę przekazu. To wszystko blednie jednak w obliczu najokrutniejszej kary, na jaką skazani są potępieni - zapętlonego seansu "Angielskiego pacjenta". Aż dreszcz przechodzi.

Powrót Palahniuka do wysokiej formy wiąże się ze sporą przystępnością "Potępionych". Niezamerykanizowana (choć, nomen omen, potępiająca po raz kolejny amerykański styl życia i pęd do posiadania), uniwersalna otoczka powieści wpływa pozytywnie na odbiór treści. Czarny humor i cynizm autora tym razem nie tracą impetu przez całą powieść i wyśmienicie się sprawdzają w tym przecież mało optymistycznym klimacie. Bywa rzeczywiście zabawnie, bo autor jest niebanalnym satyrykiem, celnie i złośliwie punktującym ludzkie przywary, bez poszanowania dla świętości, bez tabu i półśrodków. Humorystyczne akcenty (telemarketing rodem z Piekła - to ma sens!) przeplatają się z gorzkimi przemyśleniami i refleksyjnym duchem wędrówki Madison. Samą bohaterkę autentycznie da się lubić. Zaradna, pozornie rozpieszczona przez rodziców (celebrytów, których pasją jest adoptowanie kolejnych dzieci z zapadłych dziur Trzeciego Świata), pyskata, spostrzegawcza, cyniczna, dowcipna, beznadziejnie zakochana - odpowiednio wyważony zestaw cech czyni z niej wyrazistą postać i narratorkę, której relację czyta się z przyjemnością i bez znudzenia.

Zastanawia zakończenie powieści, a przede wszystkim ostatnie słowa autora; i choć nie traktowałbym ich jako zapowiedzi, to jednak - tak jak bohaterce - czytelnikom również trudno wyrzec się nadziei.

"Potępieni" to balsam na udręczone dusze fanów twórczości Palahniuka. Zdaniem czytelników, autor wciąż zmaga się z widmem i zarazem przekleństwem "Fight clubu" - swojego opus magnum, któremu nie potrafi dorównać w kolejnych dziełach. Roztrząsanie problemu, który w zasadzie nie istnieje stało się już nudne i sztampowe, a sam Chuck, jakby się tym nie przejmując, tworzy kolejne powieści. Raz lepsze, raz gorsze, ale zawsze w jakimś stopniu celne, figlarne i uszczypliwe. Zupełnie jakby chciał nam, jako ludzkości, wytknąć: "to robicie źle, przestańcie, wstyd mi za was". Wypada więc docenić jego troskę o naszą kondycję i zauważyć, że unikając moralizowania, daje nam jednak impuls do zadumy. W rewanżu dajmy już spokój z "Fight clubem", poważnie. Sięgnijmy po "Potępionych" bez uprzedzeń i sceptycyzmu.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3232
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: