Dodany: 20.03.2012 11:58|Autor: zuzankawes

Niezły aparat


Swoją przygodę z Pilipukiem rozpoczęłam od cyklu „Oko Jelenia”. Wywarł na mnie tak duże wrażenie, że od tamtej pory pochłaniam wszystko, co tylko mogło wpaść w moje żądne Pilipiukowej prozy łapy. Dlatego pełna entuzjazmu zabrałam się za czytanie opowiadań zebranych w tomie „Aparatus”.

Zanim przejdę do konkretów, nie mogę odmówić sobie uwagi o niezwykle pięknym wydaniu książki (Wydawnictwo Fabryka Słów, 2011, twarda okładka), co jednak nie powinno dziwić. Dobre rzeczy zasługują na dobrą oprawę.

„Aparatus” to zbiór kilku zróżnicowanych tematycznie opowiadań. Spotykamy tu i bohaterów nowych, i starych - znanych z wcześniejszej twórczości Pilipiuka (doktor Paweł Skórzewski, występujący m.in. w „2586 krokach” czy „Czerwonej gorączce”). Dzięki prostemu językowi, stylizowanemu na język okresu, w którym autor osadza swoje historie, tętnią one życiem. Pilipiuk doskonale operuje słowem, bawi się nim, wciągając w tę zabawę czytelnika, rozkochując go w swoich opowieściach. Pozwala przenieść się do powojennego Lwowa, na Syberię na początku XX wieku, do Warszawy w czasie II wojny światowej, a także w masę innych miejsc i okresów historycznych, poczuć zapach miasta i przemierzać jego uliczki, na chwilę stać się nie czytelnikiem, a żywym uczestnikiem wydarzeń. Magia jego opowiadań przyciąga i zniewala. Dowcipem, pomysłowością i różnorodnością. Przy tym proza Pilipiuka jest tak sugestywna, że łatwo uwierzyć we wszystko, o czym pisze. Nawet w wampiry.

Niezmiennie zachwyca mnie także, jak autor łączy wierzenia i legendy ze światem realnym, tworząc wyjątkową atmosferę z nutką tajemniczości i niesamowitości.

„Aparatus” udowadnia także, że autor potrafi czerpać i z klasyki literatury, czego przykładem jest „Ośla opowieść”, w której wykorzystał motyw z „Pinokia” Carla Collodiego.

Wampiry, mięsożerne rośliny, mnisi–widma, to tylko niektórzy z bohaterów opowiadań. Po lekturze opowiadania „Staw” warszawiacy chyba wybiorą inne niż Łazienki miejsce na spacery, a większość z nas zastanowi się nad zakupem karpia na Wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Dlaczego? Aż boję się powiedzieć. Musicie odkryć to sami.

Czuć w tych opowiadaniach pewną nostalgię, tęsknotę za tym, co znane jest nam tylko z przekazów historycznych. Jakby autor tęsknił za czasami, w których gorąco pragnąłby żyć choć przez chwilę, a nie było mu to dane. A może to tylko moje pragnienie po lekturze chociażby opowiadania „Za kordonem. Lwów”. Może to moje pragnienie, by poczuć się jak któryś z bohaterów opowiadań Pilipiuka. Jak odkrywca eksplorujący nieznany kontynent.

Pilipiuk, niczym Robert Storm, bohater jego „Aparatusa” i „Ksiąg drzewnych”, wyłuskuje z przeszłości to, co dawno przykrył kurz i zniszczył czas, by odświeżyć to i przedstawić światu w doskonałej kondycji. Taki właśnie jest „Aparatus”, który gorąco polecam wszystkim obecnym i przyszłym fanom Andrzeja Pilipiuka i fantastyki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1328
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: