Dodany: 06.03.2012 13:53|Autor: awiola

„Kariera Nikodema Dyzmy”


Zawsze z niebywałą przyjemnością sięgam po dzieła Tadeusza Dołęgi Mostowicza ze względu na jego lekki styl oraz atrakcyjność fabuły. Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o jego debiutanckiej powieści, jaką jest „Kariera Nikodema Dyzmy”.

Koniec lat dwudziestych - początek trzydziestych dwudziestego wieku; tytułowy bohater, prowincjusz Nikodem Dyzma, jest bezrobotnym urzędnikiem z małej mieściny, który próbuje dostać pracę w Warszawie. Przypadek sprawia, że znajduje zaproszenie na rządowy raut i postanawia na niego pójść, nie mając nic do stracenia. Tam zostaje potrącony przez jednego z dygnitarzy – niejakiego Terkowskiego i dzięki zwróceniu mu uwagi zostaje zauważony przez towarzystwo. Seria przypadków sprawia, że Nikodem rozpoczyna zawrotną karierę. Bohater zgrabnie wykorzystuje nawiązane znajomości do własnych celów – powoli wspina się po szczeblach kariery i popularności na warszawskich salonach. Chociaż Nikodem kompletnie nie zna się na ekonomii, zostaje mianowany przez ówczesnych rządzących Dyrektorem Państwowego Banku Zbożowego. Mimo swojej kompletnej ignorancji bohater umie wykorzystać potencjał i wiedzę innych, aby sobie przypisać osiągnięte sukcesy. Dzięki temu wkupuje się w łaski arystokracji i zaczyna bywać w tzw. towarzystwie. Co więcej, jest ogólnie szanowany i doceniany za zasługi dla kraju. Jego małomówność poczytywana jest za objaw skromności i oksfordzkiego wykształcenia. Ówczesna elita uważa go za człowieka mądrego i skromnego. Otoczenie - ludzie wykształceni, uważający się za kwiat społeczeństwa - nie zauważają jego ignorancji i cwaniactwa, braku wiedzy i głupoty. Nikodem jest człowiekiem, któremu się udało, jest symbolem karierowiczostwa

Nie jest tajemnicą, że Mostowicz pisząc tę powieść chciał odegrać się na „piłsudczykach” za napaść na jego osobę. Za czasów sanacji pisarz bardzo krytycznie odnosił się do elity rządzącej i nawet samego Piłsudskiego, dlatego też został pobity. W wyniku tego zdarzenia, rządzących Polską ukazał w książce jako ludzi, dla których liczą się jedynie układy, pieniądze i splendor stanowiska, a nie dobro ojczyzny. Jest to ponadczasowa satyra na elity polityczne.

Muszę przyznać, że w wielu momentach podczas czytania uśmiałam się po pachy. Z przekonaniem mogę napisać, że powieść nie straciła na aktualności, mimo że powstała w 1932 r. Po prostu pewne rzeczy się nie zmieniają. Dzisiejsze elity polityczne nie różnią się niczym od rządzących w dwudziestoleciu międzywojennym. Mostowicz idealnie przedstawia kulisy rządzenia i powstawania tzw. układów. Atutem „Kariery Nikodema Dyzmy” są wyraziście przedstawione postacie oraz wielowątkowość. Jest polityka, jest zbrodnia, jest nawet miłość lesbijska – czegóż chcieć więcej.

Uważam, że warto też wspomnieć o adaptacjach filmowych tej książki Pierwszy, mniej znany współczesnym widzom film pt. „Nikodem Dyzma” powstał w 1956 r., główną rolę zagrał w nim Adolf Dymsza – ówczesny aktor kabaretowy i filmowy. Z przyjemnością obejrzałam tę czarno-białą adaptację. Warto wspomnieć, że w latach pięćdziesiątych krytyka nie przyjęła życzliwie tego filmu. Inaczej natomiast zareagowało społeczeństwo. I wcale się nie dziwię. Film jest pełen zabawnych dialogów i uważam, że zachwyca formą. Adolf Dymsza genialnie zagrał swoją rolę i, moim zdaniem, przedstawił Dyzmę w bardziej pozytywnym świetle niż Dołęga Mostowicz. Prawdziwa filmowa uczta. Polecam miłośnikom polskiej kinematografii.

Drugim, o wiele bardziej znanym filmem jest „Kariera Nikodema Dyzmy” z 1980 r., licząca sobie siedem odcinków. Dyzmę zagrał Roman Wilhelmi – aktor teatralny i filmowy, uważa się, że to jego życiowa rola. Pomimo dość rozbudowanej fabuły i długich odcinków (każdy trwa prawie godzinę) nie można się nudzić na tym filmie. Mnie osobiście urzekły wspaniałe kostiumy, wiernie oddające ówczesną modę i genialna gra niektórych aktorów. Te siedem odcinków obejrzałam jednym tchem i wszystkim gorąco je polecam. Naprawdę warto.

I najświeższa, z 2002 r., „Kariera Nikosia Dyzmy” (w roli głównej Cezary Pazura). Jej fabuła odbiega dużej mierze od powieściowej, ale szkielet jest zachowany. Tutaj Nikodem Dyzma jest grabarzem, ale uchodzi za doktora ekonomii, u którego wszystko można załatwić. Poprzez wejście w świat polityki spełnia się jego pragnienie: „Nienawidzę ciepłej wódki. Żeby tak się stało, żebym już nie musiał nigdy ciepłej pić”. Historia Nikodema kolejny raz się powtarza.

Z czystym sumieniem i niekłamaną przyjemnością polecam lekturę tej książki. Uważam też, że dobrym pomysłem byłoby jej wejście do kanonu lektur obowiązkowych dla liceum.


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3145
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: