Dodany: 02.03.2012 17:42|Autor: Alos

Wielki finał


Wiele lat minęło, odkąd ostatni raz sięgnąłem po przygody Harry'ego Pottera. Wpływ na to miało kilka czynników. Głównymi było rozczarowanie "Księciem półkrwi" i ogrom ciekawszych lektur na horyzoncie. Wizyta w bibliotece rzuciła mi w ręce "Insygnia Śmierci" więc, niczym Harry Potter, postanowiłem zmierzyć się ze strasznym przeciwnikiem – głównym bohaterem serii.

Siedemnastoletni Harry nie zawodzi. Tak jak w poprzednich częściach, znowu jest egocentrycznym mesjaszem, który w gruncie rzeczy uważa się za najlepszego i broni się przed pomocą mądrzejszych, jak tylko może. Dalej do bólu infantylny i nieporadny. Mający więcej szczęścia niż rozumu. Jego miągwowatość ma, dzięki Bogu, dużo przyjemniejszy wymiar niż w tomie 4. czy 6., a sama książka jest mniej telenowelasta i przyjemniej się z nią obcuje.

Wojna trwa! Voldemort znowu pnie się na szczyt władzy. Udaje mu się umieścić wśród wysoko postawionych pracowników Ministerstwa Magii swoich ludzi. Harry Potter zbliża się do swoich siedemnastych urodzin. W tym dniu zaklęcie ochronn,e jakie uzyskał dzięki śmierci swojej matki, przestanie działać. Koniecznością staje się jego ewakuacja z domu wujostwa. Podczas skomplikowanej akcji dywersyjnej ginie legendarny Szalonooki Moody. Harry’ego szczęśliwie udaje się przetransportować do rodzinnej posiadłości Weasleyów – Nory. Na miejscu dowiaduje się o przygotowaniach do długo planowanego ślubu. Gdy w końcu dochodzi do ceremonii, na weselu zjawia się patronus jednego z członków Zakonu Feniksa i informuje, że Ministerstwo Magii zostało zdobyte. Zwolennicy Voldemorta przypuścili szturm na Norę. Harry z przyjaciółmi znikają – muszą się ukrywać.

Poza postacią głównego bohatera do książki mam niewiele zarzutów. Przede wszystkim jej długość. Niby prawie osiemset stron, ale to zdecydowanie za mało, żeby opisać wielką wojnę między czarodziejami. Wszystko robi wrażenie na siłę poskracanego i powycinanego. Spłyca to strasznie fabułę i psuje powieść. Akcja koncentruje się wokół trójki głównych postaci: Harry'ego, Rona i Hermiony, wszystkie inne zostają zepchnięte na margines. Można dostać lekkiej klaustrofobii przez taki zabieg. Wszystkie wydarzenia ze świata poznajemy również poprzez pryzmat tych trzech osób. Nie tego spodziewałem się po finale jednej z najgłośniejszych współczesnych serii. Smuci brak opisów walk, akcji partyzanckich i innych działań związanych z wojną, a nie z Potterem. Miejmy nadzieję, że to nie jest furtka dla ósmej części.

Kolejnym niespecjalnie udanym elementem są postacie Dumbledore’a i Snape’a. Kiepskie próby manipulacji opinią i faktami związanymi z obydwoma bohaterami prowadzą koniec końców do punktu wyjścia, znanego nam z "Zakonu Feniksa".

Książkę czyta się szybko i łatwo. Napisana przyjemnym i prostym językiem. Zdecydowanie bliżej jej do tomu szóstego niż nieudanego "Księcia półkrwi" lub trochę lepszej "Czary Ognia", pozostawia jednak mocny niedosyt. Z takiego tematu i zakończenia takiego cyklu można by wyciągnąć zdecydowanie więcej. Plusem jest powrót do konkretniejszej formy i skupienie się na akcji, a nie przeżyciach wewnętrznych nastolatków. Minusem - ubóstwo opisu ostatniego starcia, który, jak cała powieść, robi wrażenie robionego trochę z musu i bez pomysłu.

Oceniam na 7 w skali dziesiętnej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1138
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: