Dodany: 19.12.2011 22:48|Autor: Alos
Harry Potter PRL-u
Nekroskop to, najogólniej mówiąc, nekromanta. Od tego klasycznego typu czarodzieja odróżnia go to, że do komunikacji ze zmarłymi nie potrzebuje ich ciał. Ten konkretny nekroskop ma jednak wiele innych talentów. Głównym, i najbardziej irytującym, jest możliwość wejścia w kontinuum Mobiusa – czyli do strefy, w której można przemieszczać się w czasie i przestrzeni, odnajdywać ludzi poprzez ich linie życia i wyczyniać inne cuda na kiju. "Źródło" jest trzecią częścią cyklu opowiadającego o potyczkach między nekroskopem Harrym Keoghem a wampirami wszelkiej maści i rodzaju.
Brian Lumley został okrzyknięty Ludlumem horroru. Jako autor powieści grozy jest bardzo nierówny, przynajmniej jeśli chodzi o serię "Nekroskop", bo tylko z nią miałem do czynienia. Potrafi wpaść na naprawdę dobry pomysł, rozwinąć ciekawy wątek i dać nadzieję na coś krwawego czy trzymającego w napięciu, jednocześnie tworząc jednego z najbardziej wkurzających bohaterów, z jakimi miałem okazję obcować. Przebija nawet Froda Bagginsa i późnego Pottera. Kolejnym jego minusem jest niezdecydowanie. Z jednej strony chce stworzyć szpiegowski horror o wampirach, z drugiej zaś celuje w powieść stricte fantasy. W poprzednich odsłonach cyklu było to dążenie marginalne i sprowadzało się głównie do wariacji na temat kontinuum Mobiusa, teraz jednak autor poszedł o krok dalej.
Minęło osiem lat od wydarzeń z poprzedniej części. Syn i żona Harrego Keogha zniknęli. Ani zmarli, ani telepaci. ani sam nekroskop nie są w stanie ich odnaleźć. W tym samym czasie dochodzi do tak zwanego „Incydentu Perchorskiego”. W tajnej radzieckiej bazie podczas próby tarczy antynuklearnej coś idzie nie tak. Wskutek tego powstaje szara dziura – stanowiąca wrota do innego świata, niezwykle jasna kula. Zostaje nazwana „Bramą”. Jedną z jej właściwości jest umożliwienie dostania się do naszego świata istotom z drugiej strony, przez pracowników bazy w Perchorsku zwanym przybyszami. Pierwszym z nich jest nieznana, niezwykle groźna bestia, która wydostaje się poza „Projekt” i dociera aż do wybrzeża Stanów Zjednoczonych. To wydarzenie zmusza Zachód do wysłania szpiega w tamte okolice.
Książka nieco rozczarowuje. Winę za to ponosi genialny wstęp. Mamy wszystko, co trzeba: szpiega, tajemniczą bazę ukrytą głęboko w sercu Rosji, broń, która wymknęła się spod kontroli, nieznane stwory, a na końcu sadystyczny plan oficera KGB. Później powieść spuszcza z tonu i pozostaje niesmak. Powieść można umownie podzielić na dwie przeplatające się części. Pierwsza, zdecydowanie lepsza, to wydarzenia związane bezpośrednio z „Projektem Perchorsk”. Lepsze postacie, lepsza intryga. Wszystko utrzymane w konwencji horroru. Świetny jest tu początek, stanowiący również otwarcie całości, i krótkie, konkretne zakończenie. Druga część natomiast to typowa powieść fantasy. Nie jest najgorsza, ale zdecydowanie bardziej wolałbym klaustrofobiczny horror dziejący się w tajnej podziemnej bazie. Pomimo pozornie tak pozmienianych elementów, jak wampiry w roli władców, troglodyci czy specjalnie tworzone bestie wojenne - to jednak niczym nieróżniąca się od innych fantastyka.
Największą wadą tej pozycji jest jej skrótowość. Akcja rozkręca się dobrze, świat wampirów przedstawiony jest całkiem rzetelnie, ale już opis walk czy zakończenie robią wrażenie pisanych na chybcika.
Książkę oceniam na 7 w skali dziesiętnej. Pomimo swojej podwójnej natury jest chyba lepsza niż poprzednia część. Czytało mi się ją naprawdę przyjemnie i pochłonąłem ją za jednym podejściem. Dodać trzeba, ze mam pewne obiekcje co do wydania, jakie czytałem (Phantom Press International, Gdańsk 1991). Sporo literówek, pozjadanych literek. Trochę brzydko.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.