Dodany: 16.12.2011 20:16|Autor: Marek Jastrząb

Czytatnik: Rozmowy o literaturze

3 osoby polecają ten tekst.

O stylistycznej rozpoznawalności


Chciałbym porozmawiać o tak istotnej sprawie, jak styl wypowiedzi. Osobisty znak rozpoznawczy powodujący automatyczne odróżnienie teksu autora A od tekstu autora B.

Słowo, to barometr epoki. To znak triumfu i rozwoju myśli lub, jak teraz, jego przeciwieństwo. Teraz obserwujemy niepohamowane gdakanie i metodyczne butwienie minionego czasu. Mamy więc cherlawe, dowolne, wydezynfekowane z prawdy i odarte z sensu, przekształcone w nielogiczne ciągi zdań. I zdania te, o zawartości nie popartej faktami, obdarzone natomiast domysłami, wypowiedzi tak bezbarwne, że aż nie dające się przypisać do jednego autora, tylko – do wielu, wyrządzają nam, ich czytelnikom, taką samą krzywdę, jaką przed laty wyrządzał nam cenzor uzbrojony w brak mózgu i nożyczki podłączone do KC.

W tym sensie zrozumiale brzmi wyznanie Gombrowicza, że nie chce być pisarzem idealnie poprawnym, pozbawionym wszystkich językowych odstępstw od norm, a nie chce, ponieważ ich gorliwe i rygorystyczne przestrzeganie prowadzi do „wykastrowania z indywidualności”.
Zjawisko stylistycznej rozpoznawalności piszącego przyrównać można do głosu aktora: niesposób pomylić Gustawa Holoubka z Andrzejem Szczepkowskim, Seweryna z Lindą, Dzwonkowskiego z Michnikowskim, Eichlerówny z Jandą. W głosie aktora jest zawarta dusza wypowiadanego tekstu, charakterystyczna intonacja i specyficzne wybijanie sensu utworu poprzez umiejętne rozłożenie akcentów.

Język twórczy (a nie – odtwórczy) różni się od sucharkowego, poprawnościowego języka używanego w literackiej księgowości tym, że powinien być krwisty i soczysty, nie powinien natomiast być zbiorem słów kostycznych, lub spalonych na węgiel. W tym miejscu najlepiej posłużyć się przykładami zaczerpniętymi z dzieł „klasyków” (Czesław Miłosz powiedział, że nie ma podziału: „Dobra literatura jest zawsze współczesna”).

Orwell w „Folwarku zwierzęcym” użył sformułowania „kury skrzeczące z przerażenia”. Mickiewicz: „zakasać pięści”. Balzak: „ziewający koń”.
Czy pisarze ci popełnili błędy? Z punktu widzenia językowego purysty – tak; od razu napiętnuje tego rodzaju stylistyczną woltyżerkę dowodząc, że kury nie skrzeczą, koń nie ziewa, a pięści zakasać nie można. I poprawiacz taki miałby rację, tyle że gdyby nie podobne wygibasy słowotwórcze, nasz sposób wyrażania myśli byłby od czasów Reja wciąż ten sam.

Sądzę, że zasady dzisiejsze, jutro będą uznawane za błędy. Podobnie jak wczorajsze, są nie do przyjęcia – teraz. Mówię o tak zwanych modach na poprawne wyrażanie myśli. Między innymi o powtórzeniach (http://pl.wikipedia.org/wiki/Powt%C3%B3rzenie ). Powtórzenia - nie tylko poszczególnych słów, ale i całych fraz, znaleźć można u Sołżenicyna, Camusa, Bułhakowa, Remigiusza Grzeli, u przywołanego tu Kapuścińskiego.

Język, styl, gust, nie są to rzeczy zastygłe: podlegają nieustannym, etycznym i estetycznym modyfikacjom w trakcie procesu naszych mentalnościowych przeobrażeń; są kształtowane przez zmiany zachodzące w naszej psychice.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 519
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: