Dodany: 16.11.2011 01:02|Autor: LeoniMa
W stronę zmian
Podoba mi się, że ta książka nie krzyczy: „Przeczytaj, a dowiesz się, czym jest szczęście, znajdziesz je i już nigdy nie przestaniesz cieszyć się życiem!”, a zamiast tego autor zwraca uwagę, że może ona pomóc, stać się impulsem do zmiany, do sformułowania własnej definicji szczęścia i postawienia pierwszego kroku w dążeniu doń.
„Traktat o szczęściu” ma charakter syntetyzujący – dość pobieżnie i ogólnikowo, ale dzięki temu opisane gdzieniegdzie założenia filozoficzne czytelnicy zrozumieją lepiej – dorobek ludzkości w kwestii rozważań na wieczny temat – jak być szczęśliwym.
Według filozofów każdą odpowiedź na postawione wyżej pytanie determinuje pytanie o istnienie i naturę Boga, bo jeśli on jest, powinniśmy żyć tak i tak, jeśli Go nie ma, możemy pozwolić sobie na to i tamto. Dlatego wszyscy zastanawiamy się, czy Bóg istnieje, szukamy dowodów, prześcigamy się w kolejnych koncepcjach, o których czytamy w „Traktacie”.
W pierwszej części książki poznajemy kogoś na kształt Boga – Starca stanowiącego figurę bogów czczonych na świecie. Ciekawy zabieg, który daje do myślenia. Jest Bóg i są ci, którzy próbują go zwalczyć, jest współczesny świat i ludzie w nim zagubieni. Jest nieustanne myślenie o śmierci. Gdzieś daleko później jest też autor, który nie boi się napisać, że sam stara się rozprawić z sobą i otaczającą go rzeczywistością.
W „Traktacie...” pada wiele truizmów. Ale może właśnie w nich tkwi siła i je należy podważyć, żeby zasiać zwątpienie. Zwątpienie jest przecież pierwszym krokiem do drążenia. Uważam książkę za wartościową, uniwersalną i zdecydowanie ją polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.