Dodany: 15.11.2011 18:16|Autor: HerbataBezCukru

Książka: Pogodynek
Thayer Steve

Kto zabija w niepogodę?


Muszę przyznać, iż rzeczywistą wartość "Pogodynka" odkryłam dopiero jakiś czas po jego przeczytaniu. Głównie z uwagi na charakter zakończenia, co za moment wyjaśnię. Tymczasem zbliżmy trochę fabułę tego pasjonującego thrillera Steve'a Thayera.

Zacznę może od tego, że nie podzielam zdania Stephena Kinga z tylnej okładki i myślę, że pierwsze kilkadziesiąt stron wcale takie wciągające nie jest. Na wstępie zagłębiamy się w szczegóły życia głównych bohaterów, próbujemy też znaleźć jakikolwiek punkt odniesienia we wprowadzeniu nas w już współczesne życie postaci. Nie zniechęcajmy się mało zawiłą fabułą - to dopiero początek. Naturalnie pewne sprawy po prostu trzeba omówić, by mogła rozpocząć się prawdziwa akcja.

Pogodowe anomalie zaskakują mieszkańców Minnesoty, pochłaniając dziesiątki ludzkich istnień. Każdemu kataklizmowi towarzyszy jedno zabójstwo. Umierają kolejne kobiety. Zauważamy pewną prawidłowość następowania tych morderstw. Swoistą regularność, rzecz jasna nie pozbawioną powiązań z pogodą. Pragniemy tylko wiedzieć, kto za tym wszystkim stoi.

Czytelnik ma dwa główne typy. Na winę pierwszego z nich wskazuje maska z pierwszych stron. Rick Beanblossom jest człowiekiem skrytym, zamkniętym w sobie, upokorzonym przez własne kalectwo. Czy samotnik z bagażem traumatycznych wojennych wspomnień to seryjny morderca? Drugi podejrzany to Dixon Bell- prezenter pogody o nieprawdopodobnej intuicji w zakresie zmian atmosferycznych. Można by stwierdzić, iż wyczuwa zapach katastrofy w powietrzu- jako pierwszy ostrzega o niebłahych zagrożeniach, czym bardzo szybko zyskuje sobie sławę i uznanie. Zasadnicze pytanie brzmi: czy niespotykany talent może być podstawą tak chorej pasji, jaką jest zabijanie ludzi?
A może to wciąż za mało opcji? Czy na ławie oskarżonych nie powinien zasiąść ktoś żyjący w cieniu głównych bohaterów, którzy skupiają na sobie wszelkie wątpliwości?

Kto ma największy problem z udźwignięciem własnej przeszłości? Z osądem poczekajmy do końca. Wszystko wyjaśnia się w zasadzie na ostatnich stronach tego fascynującego thrillera. Wprawdzie mając je za sobą poczułam się zawiedziona, rozczarowana. Z czasem jednak zrozumiałam, że właśnie brak nagłego zwrotu akcji stanowił największe zaskoczenie. Wówczas niesmak ustąpił miejsca podziwowi dla warsztatu autora, który zadziałał czytelnikowi na przekór. A ja się przekomarzać lubię.

Życzę miłego dochodzenia. Warto by jeszcze zaznaczyć, że czytelnik prowadzi własne śledztwo przez wszystkie 466 stron lektury przy udziale systematycznie wzrastającego napięcia.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 717
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: