Dodany: 11.11.2011 18:57|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

1 osoba poleca ten tekst.

O najsłynniejszej polskiej klaczy, która z moich stron pochodziła


Dzisiejsze święto, 93 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości obchodzona mniej lub bardziej szumnie w całym kraju, najczęściej kojarzone jest z osobą Marszałka Józefa Piłsudskiego. Jego portrety stanowią nieodłączny element świątecznych dekoracji a wszystkie portale informacyjne starają się napisać coś nowego i odkrywczego o człowieku, który już za życia był legendą.

Gdyby ktoś pokusił się o zrobienie ulicznej sondy w mojej rodzinnej gminie i zadał mieszkańcom pytanie o pierwsze skojarzenie z Józefem Piłsudskim to najpewniej większość odpowiedziałaby, że Kasztanka. Bo w naszych stronach ulubiona klacz Marszałka jest znana na równi ze swoim słynnym właścicielem.

Dlaczego? Ano dlatego, że przyszła na świat w 1909 lub 1910 roku w Czaplach Małych, a wychowywała się w stadninie w sąsiednich Czaplach Wielkich - a obydwie wsie leżą na terenie naszej gminy.

Zarówno Czaple Małe jak i Czaple Wielkie należały do rodziny Popielów - w czasach o których mowa właścicielem dworu i stadniny był Ludwik Popiel. Kiedy w sierpniu 1914 roku Pierwsza Kompania Kadrowa wyszła z krakowskich Oleandrów udała się w kierunku północnym do znajdującej się w pobliskich Michałowicach granicy rosyjskiej. Po jej przekroczeniu, obawiając się spotkania z silniejszymi oddziałami rosyjskimi, bocznymi drogami ruszyła Kadrówka w kierunku Miechowa. Po kilku dniach, przez Ulinę Małą żołnierze Piłsudskiego dotarli do czapelskiego dworu gdzie właściciel podarował wojsku kilka koni w tym niewielką (150 cm w kłębie) klacz maści jasnokasztanowatej z łysiną i białymi nadpęciami. Kasztanka trafiła do dowódcy i ten już na niej kilka tygodni później wkraczał do Kielc.

Kasztanka nie odznaczała się jakąś wybitną końską urodą ani innymi cechami, nie była nadzwyczajnie sprawna ani szybka. Cóż więc sprawiło, że stała się ulubienicą Józefa Piłsudskiego i trafiła do historii? Powodem było nadzwyczajne przywiązanie jakie okazywała swojemu właścicielowi - wynikało ono m.in. z faktu, że była ogromnie strachliwa, panicznie np. bała się ognia artyleryjskiego.
Służyła swojemu panu do roku 1927 - po raz ostatni wystąpiła 11 listopada, Marszałek siedział na niej odbierając uroczystą defiladę. Kilka dni później w czasie transportu do Mińska Mazowieckiego (zakwaterowana na stałe była w stacjonującym tam 7 Pułku Ułanów) zachorowała i kilka dni później już nie żyła.
To w wielkim skrócie dzieje najsłynniejszej polskiej klaczy - więcej informacji można znaleźć na tej stronie http://stajniatrot.pl/texts/mondre/kasztan.html

Niestety, II wojna oraz okres powojenny nie sprzyjały kultywowaniu tradycji - majątek Popielów został rozparcelowany, przez środek parku wytyczono drogę, pałac w Czaplach Małych uległ dewastacji a we dworze w Czaplach Wielkich zainstalowano szkołę podstawową - w ubiegłym roku szkolnym w ramach dopełniania gimnazjalnego etatu uczyłam w niej historii i sztuki.
Na blogu umieściłam kilka zdjęć prezentujących obecny wygląd tych obiektów (zdjęcia robione latem) - można je obejrzeć tu http://anek7.blogspot.com/2011/11/o-najsynniejszej-polskiej-klaczy-ktora.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1217
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: norge 11.11.2011 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiejsze święto, 93 roc... | anek7
Z przyjemnością przeczytałam ten tekst, Aniu. Bardzo pasuje do dzisiejszego dnia. I tak mi przyszło do głowy, że właśnie o takich rzeczach dzieci powinny się uczyć na lekcjach historii, zwłaszcza te najmłodsze. Zapoznawać się z tym, co jest ciekawe i godne uwagi w regionie zamieszkania, poznawać miejsca związane z lokalnymi wydarzeniami, a dopiero potem przechodzić do spraw bardziej abstrakcyjnych.

Lekcje historii, które pamiętam z mojej szkoły były okropne. Uczyliśmy się według książki i wszystko to było ogromnie odległe od rzeczywistości, suche i nudne. Pewnie teraz się duzo zmienia, ale dziesięc lat temu jak moi chłopcy chodzili do szkoły programy nauczania były bardzo podobne do tych z czasów mojego dzieciństwa...
Użytkownik: anek7 11.11.2011 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Z przyjemnością przeczyta... | norge
Programy się niespecjalnie zmieniły niestety...
Na lepsze zmieniły się książki i ćwiczeniówki - są bardziej kolorowe, więcej zdjęć i wreszcie są pisane językiem zrozumiałym dla dzieciaków, a nie jakimś naukowym slangiem.
Jeżeli nauczyciel ma do dyspozycji 2 godziny tygodniowo (ja na szczęście mam) to może od czasu do czasu zrobić jakiś temat spoza podręcznika - ja staram się np. przy okazji krucjat omówić bożogrobców a przy powstaniach Racławice i bitwę miechowską. Kasztanka jest również żelaznym tematem przy okazji odzyskania niepodległości - jak to kiedyś podsumował jeden z moich uczniów - "Nie urodził się u nas żaden malarz, pisarz ani bohater narodowy - dobrze, że chociaż konia mamy..."
I tym koniem się chwalimy i chwalić będziemy, bo oprócz niego mamy tylko niejaką Cudkę, żonę rycerza Niemierzy z Gołczy w której wdziękach gustował wielce król Kazimierz Wielki - tyle, że to nieco śliski temat...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: