Sto głosów, sto opowieści
Sto głosów, sto opowieści. Każda inna, a jednak wszystkie podobne. Okruchy pamięci układające się w wielki fresk. Najpierw jasne kolory spokoju i bezpieczeństwa przedwojennego życia, w które wkrada się szarość pierwszych antysemickich ustaw i represji w Niemczech. Z chwilą wybuchu wojny obraz robi się coraz mroczniejszy – czernią rozpaczy i czerwienią bólu, z rzadka usiany perłowymi plamkami ludzkich odruchów, kiedy ktoś nakarmił, przechował, pomógł, dał szansę przeżycia. Zbliżające się wyzwolenie nieznacznie tylko rozjaśnia malowidło, gdyż jeszcze w ostatniej chwili – a i już po wojnie – tysiące umierały, najpierw w niekończących się marszach śmierci w panicznej ucieczce przed nadciągającymi aliantami, a potem z osłabienia i braku odpowiedniej opieki. Pochłonięta po latach głodu tabliczka czekolady wręczona przez amerykańskiego żołnierza mogła zabić.
Holokaust: Prawdziwe historie ocalonych (
Smith Lyn)
to sto relacji ocalonych z Holokaustu, ale także ich przedwojennych sąsiadów, współwięźniów z obozów koncentracyjnych, wyzwolicieli – żołnierzy armii alianckich, przedstawicieli organizacji humanitarnych, którzy już po wojnie zajmowali się ludzkimi cieniami. Autorka poukładała je chronologicznie, tworząc kronikę Holokaustu, ukazując pogardę i napiętnowanie, głód i choroby, wreszcie precyzyjną machinę zabijania i okoliczności, w jakich nielicznym udało się uniknąć śmierci. Wspomnieniom towarzyszą komentarze historyczne, które tworzą tło dla wstrząsających historii z gett, obozów, fabryk i kryjówek.
Szczególne wrażenie robią opowieści z chwil zaraz po wyzwoleniu. Widok więźniów i warunków, w jakich wegetowali, przyprawiał o szok nieświadomych skali zbrodni Anglików czy Amerykanów. „Nigdy nie widziałem tam lecącego ptaka” – podsumował swe odczucia brytyjski saper, który uczestniczył w grzebaniu zwłok w obozie Bergen-Belsen. Masie zobojętniałych na wszystko więźniów należało zapewnić nie tylko jedzenie i opiekę medyczną, ale przede wszystkim przywrócić poczucie człowieczeństwa. Niekiedy przypadkiem odkrywano na to wyjątkowe sposoby: do obozu w Bergen-Belsen przysłano, być może pomyłkowo, transport... szminek. „Nie wiadomo, kto prosił o szminki – stwierdził brytyjski szeregowy z korpusu medycznego – ale był to przejaw czystego geniuszu. [...] Kobiety leżały w łóżkach bez koszul nocnych i prześcieradeł, ale z czerwonymi ustami. [...] Dzięki tym szminkom ludzie poczuli się jednostkami”. Jednak to odzyskane człowieczeństwo okazywało się nader kruche, a powrót do normalnego życia był niełatwy. Jeszcze trudniejsze było uporanie się ze wspomnieniami traumatycznych przeżyć, w które niemal nikt nie chciał uwierzyć i o których nikt nie chciał słuchać. Często nawet małżonkowie i dzieci nie znali wojennych losów swych najbliższych. Dopiero po latach wielu ocalonych zebrało dość sił, by się otworzyć i opowiedzieć swe historie. Dzięki temu powstała ta książka. Nie jest to lektura łatwa, ale dzięki skali wykorzystanych materiałów pomaga – oczywiście w stopniu dostępnym dzisiejszemu człowiekowi – ogarnąć wzrokiem piekło Holokaustu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.