Dodany: 05.06.2007 00:36|Autor: Anna 46

Zasłuchani w historii kawałek...


„Zamierzając w Krakowie zgromadzić ludzi z różnych klimatów (…) my, Bolesław, z łaski Bożej książę Krakowa i Sandomierza (…) zakładamy miasto na tym prawie, na jakim został założony Wrocław, w myśl prawa i form miasta Magdeburga…”[1].

Działo się to roku pańskiego 1257, w miesiącu czerwcu.

Miejsce akcji mamy, możemy tedy zaczynać…
A nie, jeszcze coś. Obiecuję nie przynudzać, ale trzeba krótko wspomnieć o przodkach Autora, krakowianach z dziada-pradziada:

- Dominik Franciszek Österreicher (1750-1809), protoplasta rodu, dziad Karola Józefa, malarz pochodzenia austriackiego; w Polsce od 1779 roku, przyjaciel Hugona Kołłątaja, od 1780 roku nauczyciel rysunku w Krakowie, tworzył obrazy o tematyce antycznej, portrety i polichromie kamienic krakowskich.

- Alojzy Rafał Estreicher (1786-1852), ojciec Karola Józefa, botanik i entomolog, 1809-1843 profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, dyrektor krakowskiego ogrodu botanicznego, który doprowadził do rozkwitu.

- Karol Józef Estreicher (1827-1908), ojciec Stanisława i Tadeusza, bibliotekarz, bibliograf, historyk literatury i teatru, 1868-1905 kierownik Biblioteki Jagiellońskiej, opracował 26 tomów monumentalnej „Bibliografii polskiej” rejestrującej piśmiennictwo polskie i polonika zagraniczne od XV do XIX wieku.

- Stanisław Estreicher (1869-1939), syn Karola Józefa, brat Tadeusza, historyk prawa, bibliograf, profesor UJ (1919-1921 rektor), kontynuator „Bibliografii polskiej” (tomy 23-33), ożeniony z Heleną z domu Longchamps, zamordowany w obozie w Sachsenhausen.

- Tadeusz Estreicher (1871-1952), syn Karola Józefa, brat Stanisława, chemik, profesor uniwersytetu we Fryburgu i UJ, autor prac z dziedziny niskich temperatur, zbudował urządzenie do skraplania wodoru.

- Karol Estreicher (1906-1984), syn Stanisława, historyk sztuki, znawca sztuki średniowiecznej i nowożytnej, profesor UJ, dyrektor Muzeum UJ, kontynuator „Bibliografii polskiej” opracowywanej przez ojca; siostry: Krystyna - wyszła za mąż za profesora Konstantego Grzybowskiego, Ewa – za Ludwika Grodzickiego[2].

Uff… to tyle w wielkim skrócie. Dlaczego ich wymieniam, przecież nie wszyscy przewijają się przez kartki tej opowieści? Bo rodzina to zacna i wielce dla Krakowa (i kraju) zasłużona, i warto wiedzieć…

Bohaterem i narratorem niniejszej książki jest Karolek, w 1912 roku sześcioletni i zaczynający swoje wspomnienia od pierwszego dorosłego ubrania z krawatką, przy czym wysnuwa rozmaite hipotezy, dlaczego mężczyźni noszą krawatki, a kobiety nie.

Starsza siostra, Krzysia ma cięty język i często sprowadza „głupiutkiego Karolka” na ziemię, wykpiwając go bezlitośnie; młodsza trzyma solidarnie ze starszą. Tato, Stanisław, na wykładach albo w gabinecie. Mama prowadzi wzorowo dom, a mimo to jest elegancka i zadbana. W pokoju dziecinnym zaś różnie bywa; jeśli Krzysia ma dobry humor, to i książkę poczyta na głos, i podpisy pod drzeworytami, i zabawę w Sybir zorganizuje, albo w „duszenie poduszki”.

Jednak najpiękniejsze są „męskie spacery” ojca z synem. Iluż ciekawych ludzi można spotkać po drodze, w jakie miejsca zawędrować! I potem można z wyższością powiedzieć Krzysi, że to nie dla niej, to dla dorosłych:

„W samym rogu zaułka, tuż przy murze kościoła, właściciel kamienicy wpadł na pomysł, by pokój, gdzie nikt mieszkać nie chciał, przerobić na sklepik. (…) I w ten sposób w latach siedemdziesiątych, za dobrych czasów warszawsko-wiedeńskiej kolei, za panowania Modrzejewskiej, Matejki i Sienkiewicza otwarł Jakub Maurycy Himmelblau swoją antykwarnię, w której życie przepędził, często zapominając, że nadszedł szabas”[3].

Dziwny ten antykwariat, makulatura raczej, niż książki, klienci chętnie witani nie są, raczej zniechęcani. Zaś na zapleczu, w głębi sklepu, za zamkniętymi drzwiczkami… ach, nie powiem… albo tylko troszeczkę: dzieła Leopolity, Hozjusza, Łaskiego, Tretera, Kochanowskich, Modrzewskiego i Przyłuskiego, Leszczyńskiego, Potockiego i Skargi. „Statuty polskie” i „Volumina legum” Konarskiego. Co jeszcze? Mnóstwo cudowności, cały rozdział „Miedziana miednica” jest poświęcony antykwariuszowi mojżeszowego wyznania, który ukochał polskie książki i był znany w „organizacjach antykwarzy” Europy i Ameryki.

Dopiero po latach pan Karol doceni tę znajomość i szacunek, jakim Himmelblau darzył jego wspaniałego ojca – Stanisława. Na razie pierwsze miejsce w sercu Karolka zajmuje babcia, żona Karola Józefa.

„Wszak była to jedyna osoba, u której mi było wolno robić wszystko, majstrować, psuć, ruszać, nudzić i hałasować, najeść się do syta słodyczami. Gdy raz wyciąłem z dywanu kwiatek, babka wcale się nie gniewała, tylko posłała dywan do naprawy w tajemnicy przed ciotkami”[4].

Ale i w domu nie sposób się nudzić. Tatę odwiedzają koledzy i przyjaciele, i to jacy! Ferdynand Hoesick, Lucjan Rydel, Rudolf Starzewski, Stanisław Tarnowski, Leopold Jaworski, Bolesław Ulanowski, Edmund Krzymuski, ksiądz Stefan Pawlicki, Ignacy Chrzanowski.

Mały Karolek wspomina też Irenę Solską, Pola, Matejkę, Wyspiańskiego, kardynała Adama Sapiehę i wielkiego jałmużnika Krakowa, świętego, brata Alberta Chmielowskiego.

Mnóstwo osób, tłum prawie, ale taki jest Kraków, zwłaszcza jak się ma tatę profesora i dziadka kierownika Biblioteki Jagiellońskiej…

Dziadek Karol Józef, piękna postać. „Dziadek mój pod koniec życia (…) miał małego charcika z dzwoneczkiem u szyi, biegającego z nim wszędzie. Stary dyrektor Biblioteki co rano przechodził jej sale, a przed nim sunął charcik dając znać studiującym i służbie, że zbliża się kierownik instytucji, który każdemu objaśnień udzieli, książki doradzi, a nawet sam przyniesie. Autor »Bibliografii polskiej« był chodzącym katalogiem Jagiellońskiej książnicy, którą przez pół wieku kierował”[5]. Charcik wabił się Dżimuś, a przygoda, jaką przeżył, bardzo wpłynęła na stosunek Karolka do municypalnych władz Stołecznego i Królewskiego Miasta.

Przez dom rodzinny Estreicherów przeciąga korowód rozmaitych postaci. Oprócz profesorów, dziennikarzy, poetów i malarzy spotykamy tutaj Michała Ezenekiera - murarza i kaflarza, co to samemu Matejce radził „więcej mlika do grontu, bo będzie lazur pryskać”[6] i ze szopką chodził; białą Antośkę, co brata Alberta znała; fiakrów, czyli dorożkarzy krakowskich; pana, co znał Adama Mickiewicza... Nie sposób wszystkich wymienić.

Niepozorna to książeczka, ukończona w roku 1947, pisana nieco archaicznym językiem, co jej jeszcze dodaje uroku; moje wydanie jest drugie (Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957), z ilustracjami Janiny Konarskiej; ale skarby ma w sobie i magię, i czary.

Czary takie, że od pierwszej chwili jesteśmy całkowicie zauroczeni i zawojowani przez tę Rodzinę.
Magię - ludzi przewijających się przez dom.
Skarby zaś – to Kraków ze swymi zaułkami, uliczkami, Uniwersytetem, Biblioteką, muzeami, Plantami i Wawelem.

I cóż więcej dodać?

"U nas chodzi się z księżycem w butonierce
U nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze
I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce
Choć dla serca nieszczególne tu powietrze

Złote nuty spadają na Rynek
I dokoła muzyki jest w bród
Po królewsku gotuje Wierzynek
A kwiaciarki czekają na cud
Zasłuchani w historii kawałek
Który matka czytała co wieczór
Przeżywaliśmy bitwy wspaniałe
Nadążając jak zwykle z odsieczą."[7]



---
[1] Mateusz Siuchniński, Szymon Kobyliński, „Ilustrowana kronika Polaków”, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1871, str. 26.
[2] Opracowałam na podstawie „Nowego leksykonu PWN”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998 i „Encyklopedii powszechnej”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973.
[3] Karol Estreicher, „Nie od razu Kraków zbudowano”, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957, str. 63-64.
[4] Tamże, str. 125.
[5] Tamże, str. 35.
[6] tamże str. 123
[7] Andrzej Sikorowski, Grzegorz Turnau "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa" (fragment).



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4090
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.06.2007 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: „Zamierzając w Krakowie z... | Anna 46
Oj...wciągam na listę, może w mojej bibliotece jeszcze nie zdążyli tego skasować!
Użytkownik: Anna 46 05.06.2007 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj...wciągam na listę, mo... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jak zdążyli, to nie szkodzi - pożyczę. :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.06.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak zdążyli, to nie szkod... | Anna 46
W razie potrzeby się odezwę, bo na razie mam jeszcze do przeczytania dwie wypożyczone poprzednim razem plus te trzy, których sobie nie wzięłam na urlop. Dzięki!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: