Dodany: 02.06.2007 15:46|Autor: carmaniola

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wspomnienia: Z miłości do mojego króla
Diba-Pahlavi Farah

Architekci miraży


Przeczytałam tę autobiografię nieustannie krzywiąc się z niesmaku i zażenowania. Już pierwszych kilka zdań upewniło mnie, że powinnam odrzucić tę książkę, bo nie ma najmniejszej nadziei na odnalezienie w niej interesujących mnie wiadomości. (O wartościach artystycznych tego dzieła nie wspominam, bo ich nie oczekiwałam). A jednak jakaś wewnętrzna przekora i powtórnie, w przerwach, podczytywany „Szachinszach” Ryszarda Kapuścińskiego sprawiły, że dobrnęłam do ostatniej strony. Ufff... Było naprawdę ciężko!

Niektórzy nie powinni sięgać po pióro, by utrwalać wspomnienia. Nawet, a może szczególnie, w przypadku, gdy są osobami publicznymi. Może wtedy byłaby jakaś szansa na podtrzymanie ich (złudnie) pozytywnego obrazu?

Mogę wybaczyć infantylizm, nadmierną egzaltację i nadmiar lukru byłej gejszy – taką słodką i naiwną miała być! Mogę wybaczyć tym bardziej, że wyniosłam z jej autobiografii wcale niemałą wiedzę o gejszach i japońskim społeczeństwie. Ale autobiografia żony ostatniego szacha Iranu jest jedynie żenująca.

Farah Diba-Pahlavi była ostatnią żoną szacha Iranu Muhammada Rezy Pahlaviego i jedyną ukoronowaną władczynią tego kraju. Swoją autobiografię napisała już po ucieczce z kraju, po śmierci swojego małżonka. Obejmuje ona okres jej dzieciństwa, wspólnych z szachem rządów i losów byłych władców Iranu podczas ich tułaczki po świecie, po ucieczce z kraju. W skrócie można ją ująć tak: byłam piękna, cudowna, wszyscy mnie i szacha kochali, sama więc nie wiem, jak to się stało, że nagle wszyscy się od nas odwrócili i potępili. Zły, niesprawiedliwy świat!

Jak tu przyjąć krytykę, kiedy od pieluszek jest się doskonałością? Jak tu przyjąć krytykę, kiedy żyje się w świecie dobrobytu, w atmosferze własnych złudzeń i samozachwytów, podczas gdy na ulicach ludzie umierają z głodu i od kul, a w więzieniach na skutek tortur Savaku?!

„Już po roku stanęłam na czele szkolnej drużyny koszykówki. Nie tylko ze względu na moje osiągnięcia sportowe, ale również dlatego, że miałam zgodny charakter. Byłam naturalna i pełna prostoty, nie lubiłam zbędnych ceregieli, nie zwracałam uwagi na plotki, dlatego też większość dziewczynek przyjaźniła się ze mną”[1].

I właściwie powinnam zakończyć w tym miejscu opisywanie zawartości (czytanie powinnam przerwać dużo wcześniej), bo dalej jest to samo, uzupełnione jedynie o wielokrotnie powtarzane informacje o tym, że oboje z szachem całe swoje życie poświęcili ukochanemu Iranowi. I niby nie ma niczego złego w próbach ukazania siebie w nieco korzystniejszym świetle, pod warunkiem, że się nie przesadza i nie przeczy się samemu sobie.

Farah Pahlavi pisze:

"[...] a rozkład dnia był tak wypełniony, że miewałam kłopoty z wygospodarowaniem godziny na obiad z mężem. Zdarzało się, że w ogóle w ciągu dnia nie miałam czasu na posiłek. W końcu to, co dotyczyło Iranu, dotyczyło także mnie! [...] Oczywiście szach i ministrowie pracowali z ogromnym zaangażowaniem [...]"[2].

Jednocześnie informuje o ciągłych podróżach po świecie, a wspominając o nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia zapracowanego szacha w ciągu „krótkiego urlopu”, przywołuje na potwierdzenie swoich słów fragmenty listów jego francuskiego lekarza:

"[...] wiedząc, że jego pan wybiera się w długą i daleką podróż, wykazał się chwalebną troską o zaopatrzenie go w leki. Kupił zatem spory zapas quinercylu, z którego pacjent czerpał ponad dwa miesiące, co oznaczało, że w tym okresie leczenie zostało przerwane"[3].

Szach bawił w Austrii na nartach.

Była szachini pisze, że narodziny następcy tronu zdominowały życie jej i szacha; pisze z rozrzewnieniem o tym, że oboje z mężem spędzali całe dnie z dzieckiem, czuwając nad jego rozwojem. A jednocześnie zaaferowana wspomina o tym, że w pewnym momencie zamartwiali się, że ich cudowny potomek ma wadę wymowy – nie potrafi wymówić twardego perskiego "r". Co za ulga! Okazało się, że dziedzic jest jednak doskonały! Mały Reza po prostu mówił tak, jak jego francuska niańka. Nie ulega wątpliwości, że to z powodu nadmiaru czasu spędzonego z rodzicami mówiącymi po persku...

"Nigdy nie przywiązywaliśmy wagi do materialnej wartości rzeczy. Chciałam, by cała reszta wyposażenia pałacu – obrazy, przedmioty osobistego użytku, dywany – pozostała na miejscu. Celowo zostawiłam nawet moje irańskie suknie, jak zostawia się za sobą cząstkę własnej duszy. [...] Dziś jestem dumna, że nasze osobiste dobra pozostały w kraju"[4].

"Postanowiono, że dyskretnie wrócę do Paryża, by tam skompletować garderobę odpowiednią do mojej przyszłej roli. [...] U Diora przedstawiono mi kolekcję stworzoną przez Yvesa’a Saint-Laurenta. On też zaprojektował dla mnie suknię zaręczynową i ślubną"[5].

Bez wątpienia można poświęcić kilka sukni, szczególnie takich, których poza krajem nosić się nie będzie, jeśli ma się ogromny majątek umieszczony w bezpiecznym miejscu - ogrom pieniędzy, które wpływały do kasy szacha podczas boomu naftowego, poza tymi, które zostały rozdane jego poplecznikom i bezmyślnie roztrwonione, został zainwestowany w akcje amerykańskich i europejskich przedsiębiorstw. Bez względu na ilość problemów, z jakimi spotkali się ci uciekinierzy po opuszczeniu kraju, w którym wybuchła rewolucja islamska, brak środków do życia na pewno nie był jednym z nich.

Przykłady można mnożyć niemal bez końca.

Jestem w swojej ocenie złośliwa, to prawda. Wyśmiewam i wykpiwam kogoś, kto w swojej własnej ocenie był niesłusznie i niesprawiedliwie potraktowany; kogoś, kto próbuje bronić w oczach opinii publicznej swojego i męża pozytywnego obrazu. Ja to naprawdę rozumiem. Moje zrozumienie jednak nie ma wpływu na negatywne odczucia związane z odbiorem ckliwo-pompatycznych obrazów przedstawionych przez autorkę.



---
[1] Farah Diba-Pahlavi, „Wspomnienia: Z miłości do mojego króla”, przeł. Marta Cichocka, Beata Czarnomska, Wydawnictwo Literackie, 2004, s. 37.
[2] Tamże, s. 109.
[3] Tamże, s. 198.
[4] Tamże, s. 8.
[5] Tamże, s. 68-72.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6653
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: pilar_te 04.06.2007 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam tę autobiogr... | carmaniola
Z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję. :-)

Biblioteczna książka leży na półce od kilku tygodni obok, łagodniej znacznie przez Ciebie potraktowanego, "Pawiego krzyku". Zacznę ją czytać, jak mniemam, z właściwym nastawieniem. ;-) Farah chyba rzeczywiście niczym mnie nie zaskoczy... Szkoda, spodziewałam się miłej lektury. A może szkoda czasu?
Użytkownik: pilar_te 04.06.2007 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam tę autobiogr... | carmaniola
Spośród 1217 książek jedynie 27 masz ocenionych na dwa, w tym "Samotność w sieci" i "Syzyfowe prace". Chyba rzeczywiście szkoda mi czasu na dyrdymały szachbanu. ;-)
Użytkownik: carmaniola 06.06.2007 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Spośród 1217 książek jedy... | pilar_te
Pilarko, tę książkę uważam naprawdę za potworne nieporozumienie. Nie sugeruj się jednak moją oceną, bo ich brak w moich „ocenionych” wynika po prostu z tego, że zazwyczaj takie książki pozostają niedoczytane a więc nieocenione. Tę dokończyłam z wielkim bólem i tylko jednoczesna lektura „Szachinszacha” i porównywanie różnych „momentów” sprawiło, że dobrnęłam do końca. Skoro masz już książkę, zajrzyj – może Ciebie ten lukier tak nie będzie drażnił. A "na szybko" zapraszam do swojej „Czytatki z Aviomarinem” – tam dość obszerne fragmenty zilustrowane cytatami z „Szachinszacha”.
Użytkownik: carmaniola 09.06.2007 13:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Spośród 1217 książek jedy... | pilar_te
Dołożę za to coś, co powinno Cię zainteresować jeśli szukasz tematów o rewolucji islamskiej, a co wydaje mi się warte zachodu - rozpoczęłam właśnie czytanie książki Giełżyńskiego pt. "Szatan wraca do Iranu", w której reporter opowiada m.in. o swoje wizycie w Iranie w roku 1999 i, uwaga!, przyznaje się, że przebywał w Iranie podczas przewrotu, czego efektem było napisanie przez niego dwóch książek: "Rewolucja w imię Allacha" i "Byłem gościem Chomeiniego". Nie ma ich w Biblionetce, dodam je jutro, bo dzisiaj już wyczerpałam limit wprowadzanych książek. ;-)
Użytkownik: pilar_te 13.06.2007 09:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołożę za to coś, co powi... | carmaniola
Wszystko hurtem ląduje w schowku. On jakoś ponadprzeciętnie puchnie ostatnio...
Użytkownik: norge 05.06.2007 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam tę autobiogr... | carmaniola
Bardzo cenie sobie tego typu recenzje, Carmaniolo. Dla mnie sa one ostrzezeniem. Dziekuje.
Użytkownik: carmaniola 06.06.2007 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo cenie sobie tego t... | norge
Mam nadzieję, Diano, że ostrzeżenie się przyda chociaż oczywiście gusta są różne. To, co mnie drażniło w innych czytelnikach (szczególnie niezorientowanych zupełnie w sytuacji w Iranie tamtych dni) może wywołać głębokie współczucie dla autorki. Ja mogę jedynie zaprosić na większą dawkę cytatów do „Czytatki z Aviomarinem” – one mogą dać szerszy obraz tego, czym jest ta książka.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: