Dodany: 15.10.2011 19:07|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Babie lato
Besson Philippe

3 osoby polecają ten tekst.

Prawie nic się nie dzieje... ale czy na pewno?


Co też takiego mają w sobie francuska proza i francuski film, że potrafią dogłębnie zaczarować człowieka przedstawieniem jakiegoś zupełnego banału – zwykłego dnia, przeciętnego romansu, rozmowy między przypadkowo spotykającymi się ludźmi? Nie potrafię powiedzieć, w czym rzecz, ale głowę dałabym sobie uciąć, że wziąwszy całą pierwszą setkę amerykańskich bestsellerów z dowolnego roku, nie napotkałabym między nimi takiego majstersztyku, jakim jest „Babie lato” (nieprzypadkowo akurat amerykańskich – bo właśnie w USA osadził Besson akcję swojej minipowieści).

Nieco zapyziała kafejka w nieco zapyziałym nadmorskim miasteczku. Choć to niedziela, nie ma zbyt wielu gości i jedyny obsługujący w tym dniu kelner nie ma szans urobić sobie rąk po łokcie. Więc zajmuje się tym, co najbardziej lubi: obserwowaniem klientów, tych stałych, którzy, jak dramatopisarka Louise, regularnie zaszczycają lokal odwiedzinami, i tych przypadkowych, którzy przejeżdżając przez Chatham albo wpadając tu dla załatwienia jakiejś ważnej sprawy, postanawiają skorzystać ze skąpej oferty miejscowej gastronomii. Aktualny mężczyzna życia Louise, Norman, należy po trosze do obu tych kategorii, a może raczej ani do jednej, ani do drugiej; zresztą tego popołudnia się nie zjawi, nad czym Ben absolutnie nie będzie ubolewał. Może powinien współczuć Louise, jednak chyba podświadomie jest przekonany, że im prędzej Norman zniknie z horyzontu, tym lepiej… Ale zamiast Normana progi „U Phillies” przekroczy inny mężczyzna, od dawna nie widywany w miasteczku. I wtedy dopiero zacznie się emocjonalne trzęsienie ziemi!...

A przecież w ciągu tych kilku godzin prawie nic się na scenie nie dzieje. Czekanie Louise, niespodziewane zjawienie się Stephena, krótka wizyta starego rybaka, telefon od Normana, dialog Louise ze Stephenem, zamknięcie lokalu. I myśli Bena, Louise, Stephena, myśli krążące wokół teraźniejszości i przeszłości, wielekroć liczniejsze od słów, dominujące nad akcją, pozwalające czytelnikowi wejść w skórę każdej z trzech postaci dramatu. Tylko tyle. A ile napięcia, ile emocji, ile wiedzy o psychologii relacji damsko-męskich! I piękny język, oddany w tłumaczeniu Grażyny Majcher bez jednej skazy.

Byłabym postawiła szóstkę – ale chciałam czytać bez końca, a tekstu starczyło na dwie godziny… i za ten zawód pół oceny mniej…

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 773
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: