Dodany: 14.10.2011 20:38|Autor: dyrwin

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Hieronim Bosch
Fraenger Wilhelm

5 osób poleca ten tekst.

Artysta z demonem na ramieniu


Wchodząc do księgarni i trafiając na dział poświęcony historii sztuki, czytelnik staje nagle wśród dziesiątek, jeśli nie setek, pięknie wydanych albumów w twardych oprawach, dumnie prezentujących na swych grzbietach nazwiska najpopularniejszych tuzów światowego malarstwa. Po otwarciu któregoś z opasłych tomisk, czytelnik pozwala porwać się feerii barw, w której skąpane są wielkoformatowe reprodukcje, będące dumą i główną atrakcją trzymanej w ręku książki. Na klientów mniej majętnych półkę niżej czekają skromne, popularyzatorskie serie, zwięźle opisujące najważniejsze szczegóły życia i twórczości artysty i okraszające je ilustracjami w drobniejszych, choć dla przeciętnego odbiorcy zapewne satysfakcjonujących wymiarach. Tak czy siak jednak, zarówno kolorowe, wielostronicowe albumy, jak i nieduże, przekrojowe cykle niepozornych książeczek zjawiska sztuki dotykają zwykle tylko powierzchownie.

I o ile ich zawartość wystarcza w przypadku artystów znanych wszystkim, cenionych, lubianych i nietrudnych do zrozumienia (jak choćby impresjoniści), o tyle przy kontakcie z postaciami kontrowersyjnymi i ginącymi w pomroce dziejów te same propozycje wydawnicze są zadziwiająco nieprzydatne. Okazuje się nagle, że szczątkowe dane biograficzne, skąpa analiza techniki i stylu, czy wreszcie uproszczona, kilkuzdaniowa interpretacja niczego nie rozjaśniają, artysta zaś staje się coraz bardziej zagadkowy, enigmatyczny - a w rezultacie, jak wszystko, co niezrozumiałe, otrzymuje przypisek: odrzucony. Bolączką licznych prób popularyzacji sztuki dawnej są uproszczenia, jakich autorzy książek się dopuszczają: im więcej zaś w malarstwie intelektualizmu, a mniej "wrażeniowości", tym więcej erudycji wymaga jego odczytanie, a w konsekwencji - tym więcej oczekiwać należy po książkowym "nauczycielu", który wytłumaczy czytelnikowi niuanse dzieła.

Albumów i opracowań satysfakcjonujących pod względem merytorycznym jest na współczesnym polskim rynku w gruncie rzeczy niewiele. Co gorsza, mnóstwo artystów żadnej szeroko dostępnej monografii się nie doczekało, w efekcie w oczach polskiego czytelnika pokrywają się coraz grubszą warstwą kurzu i wkrótce jako przestarzałe eksponaty zamknięci zostaną za mosiężnymi drzwiami chłodnego, nieprzyjaznego gmachu muzeum. Gdyby ktoś zapytał mnie jednak, czy pośród całej tej produkcji książkowej można trafić w zwyczajnej księgarni na dzieło merytorycznie wartościowe i intelektualnie wzbogacające, odpowiedziałbym bez chwili zastanowienia: "Bosch". "Bosch" Fraengera.

Oto trzymamy w ręku ciężki tom, którego lśniący papier zawiera nie tylko profesjonalną i drobiazgową analizę najważniejszych dzieł niderlandzkiego geniusza, ale który przede wszystkim zabiera nas w nieoczekiwaną, absolutnie fascynującą podróż po historii tajemnych kultów religijnych oraz heretyckich ruchów, które składają się na nieoficjalną panoramę późnośredniowiecznej Europy. Książka Fraengera jest sensacyjna na kilka sposobów.

Po pierwsze, jego głośna interpretacja twórczości Boscha, stanowiąc niesłychany przewrót w dotychczasowej literaturze poświęconej historii sztuki, stała się interpretacją przez kanonicznych badaczy wyklętą, czy też - ironicznie rzecz ujmując - heretycką. Bluźniercza - z punktu widzenia wcześniejszych badań - analiza Fraengera stwarza przy lekturze wrażenie wiedzy zakazanej; autor bezlitośnie rozprawia się z poglądami swoich kolegów, a dzięki cudownie plastycznemu językowi roztacza wokół swojej wersji aurę iluminacji, zapraszając czytelnika do grona "oświeconych". Wywód Fraengera miejscami czytać można niczym rasowy kryminał, bowiem w konkluzji rozważań na temat "Ogrodu ziemskich rozkoszy" (najważniejszego obrazu w recenzowanym tu tomie) niemiecki badacz nieoczekiwanie decyduje się na zwrot akcji, wprowadzając do interpretacji nieznane wcześniej, fascynujące odkrycie, które pozwala rzucić zupełnie nowe światło na całą twórczość Boscha.

Po drugie, sukces Fraengera tkwi przede wszystkim w jego niebywałej erudycji i wytrwałości, dzięki czemu lektura książki jest dla czytelnika doświadczeniem, które niezwykle poszerza horyzonty intelektualne. Nie chodzi tu już tylko o sam fakt odczytania twórczości Hieronima van Aken w kontekście heretyckiego ruchu adamitów - to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Prawdziwą wartością książki jest z jednej strony ukazanie - przez pryzmat dziesiątek przykładów, zestawień i porównań - bogactwa duchowego cywilizacji Europy i Bliskiego Wschodu (kulty bowiem, o których pisze Fraenger, czerpią tak z chrześcijaństwa, jak ze starotestamentowego judaizmu, egipskiego politeizmu czy rozlicznych podań Lewantu), z drugiej zaś uświadomienie czytelnikowi, jak należy czytać sztukę. Ta ostatnia kwestia jest bodaj najwspanialszą schedą po Fraengerze, gdyż lektura "Boscha" to właściwie kompletny wykład metodologii badawczej. Po przeczytaniu ostatniej strony czytelnik nigdy już, w konfrontacji z jakimkolwiek płótnem, nie pozwoli sobie na lekceważenie detali, na pobieżną analizę, na pominięcie kwestii kompozycyjnych, kolorystycznych czy symbolicznych. Lektura Fraengera otwiera oczy, uczy dostrzegać niuanse malarstwa, zwracać uwagę na współzależności elementów obrazu, pokazuje wreszcie, jak wielkiego kalibru intelektualnym doznaniem potrafi być dzieło sztuki.

I nieistotne jest tu, czy Fraenger w kwestiach dla siebie fundamentalnych miał rację; udowodnienie słuszności jego "heretyckiej" interpretacji nie jest problemem pierwszoplanowym. Jeśli Fraenger się myli, to trudno - od czasów Boscha minęło pół tysiąca lat, margines błędu jest więc szeroki. Pozostaje jednak wciąż przebogaty merytorycznie (zawierający takie perełki, jak informacje dotyczące zielarstwa średniowiecznych czarownic czy ornitologiczna symbolika ludowej tradycji niderlandzkiej), niezwykle charyzmatyczny wywód, który czyni lekturę malarstwa doznaniem ekscytującym, i który uchyla rąbka tej niezgłębionej dla wielu tajemnicy, jaką jest kontakt z metafizyczną sztuką.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3603
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Monika.W 16.10.2011 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wchodząc do księgarni i t... | dyrwin
Rewelacyjna recenzja rewelacyjnej książki. Dawno nikt mnie aż tak nie zachęcił do lektury zupełnie nieznanej. Dziekuję. Charymzatycznie pisać o malarstwie - to nie jest łatwe.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: