Dodany: 26.09.2011 20:18|Autor: nutinka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Heliogabal, wnuk Mezy
Nowacka Ewa

1 osoba poleca ten tekst.

Pamiętnik babki


Cesarstwo Rzymskie przełomu II i III w. n.e. to, wydawałoby się, mało atrakcyjny okres. Na szczęście bardzo dobra pisarka, Ewa Nowacka, zgrabnie nam go przybliżyła, tworząc cykl składający się z powieści: „Kommodus i Marcja”, „Heliogabal, wnuk Mezy” i „Maksymin Trak”. Przy czytaniu nie trzeba jednak trzymać się kolejności, powiązania dotyczą głównie czasu akcji i imion cesarzy, natomiast postacie odgrywające istotne role są w każdej powieści inne.

Najciekawsza jest druga powieść: „Heliogabal, wnuk Mezy”, która tylko pozornie wygląda na biografię cesarza Heliogabala, chłopca zbyt wcześnie wyniesionego na tron, nieprzygotowanego do pełniania obowiązków, zbyt słabego, by dzierżyć ster rozległego imperium. Postać cezara jest tu jedynie klamrą spinającą wspomnienia Mezy, które obejmują czasy od schyłku panowania Marka Aureliusza, przez Kommodusa, Septymiusza Sewera, Karakallę, aż po Basjanusa, zwanego Heliogabalem. To świetne studium władzy i intryg. Babcia Meza może dumnie stanąć obok Klaudiusza Gravesa – jak on opisał burzliwe wnętrze dynastii julijsko-klaudyjskiej na szerokim tle epoki, tak ona opowiedziała nam nie mniej ciekawie o Antoninach i Sewerach rządzących w Rzymie o dwa stulecia późniejszym.

Meza wraca „do swoich wspomnień jak do bezpiecznej przystani”[1], snuje opowieść o dzieciństwie w syryjskiej Emezie, młodości u boku męża, cierpliwym zdobywaniu władzy, przyjemności i dumie, jaką z niej czerpie. Nie ubarwia rzeczywistości. Wprost przyznaje, że to ona trzyma ster w dłoniach, Heliogabal jest tylko jej tarczą. Mówiąc o najwyższych urzędnikach, tak naprawdę przedstawia siebie: „Chcieli udawać, że nie wiedzą, kim jestem naprawdę. A przecież to ja zasiadałam wraz z nimi w Kurii, ja poprawiałam ich edykty i ustawy, ja kontrolowałam dochody skarbu i czuwałam nad spokojem w prowincjach. Doskonale wiedzieli, że jestem ich władcą”[2]. Ja, ja, ja – dumna i znająca swoją wartość, ale i swoje wady, z których zresztą też jest dumna: „Ja starałam się świadomie wybierać swój los, ostrożna i nieufna, z sercem twardym jak kamień nagrobny”[3], i przyznaje bez ogródek: „zdradzałam tych, którzy liczyli na moją pomoc”[4].

Ta część trylogii jest najciekawsza fabularnie i najlepiej skonstruowana. Dwutorowo prowadzone wspomnienia Mezy urozmaicone są notkami biograficznymi o kolejnych cesarzach, napisanymi w stylu kronikarskim, i wtrąceniami współczesnymi – analizą zachowań Basjanusa z punktu widzenia pedagoga, psychologa, lekarzy i czytelniczki. Ten ciekawy zabieg dopełnia obrazu cesarza, tłumaczy jego postawę, niedojrzałość, wyjaśnia przyczyny nieuniknionej klęski jego panowania.

Powieść zdecydowanie warta przeczytania, napisana ładną polszczyzną, pokazująca sugestywny obraz epoki, przekazująca to, co istotne, bez zbędnego wodolejstwa. Podobała mi się najbardziej ze wszystkich obrazów starożytnego Rzymu stworzonych przez Ewę Nowacką.



---
[1] Ewa Nowacka, „Heliogabal, wnuk Mezy”, wyd. Czytelnik, Warszawa 1974, s. 95.
[2] Tamże, s. 87.
[3] Tamże, s. 231.
[4] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1864
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: