Dodany: 14.09.2011 23:01|Autor: adas

Książka: Freelander
Jergović Miljenko

1 osoba poleca ten tekst.

Podróż życia


Samochody i futbol. Oto co obchodzi prawdziwych mężczyzn! Są w stanie spierać się, wykłócać o najstarsze mecze. Godzinami opowiadają o zapomnianych herosach nieistniejących od dziesięcioleci boisk. O swoje auta dbają, jakby ich stareńkie modele volkswagena, audi czy fiata były ósmymi cudami świata. No i jeszcze kobiety, dopełnienie męskich obsesji, jednak to ostatnie zainteresowanie bywa męczące, prowadzi do wielu nieporozumień, tak że czasem chce się uciec jak najdalej.

Profesor Karlo Adum jest statecznym starszym panem, więc nie w głowie mu podboje. Ani sportowe, ani automobilowe, ani nawet erotyczne. Mecze ogląda, ale głównie po to, by usłyszeć hipnotyzujące nazwisko holenderskiego napastnika Jana Vennegoora of Hesselinka. Swoim trzydziestoletnim volvo wlecze się tak wolno, że wyprzedzają go przeładowane ciężarówki. Kobiety? Liczyły się tylko dwie. Żona, za którą tęskni. I matka, która go naznaczyła jak nikt inny. Piękność, przez której łoże przeszli prrzedstawiciele różnych rządów, reżimów i wojsk okupacyjnych. Kompleks Edypa zostaje pogłębiony przez nazwisko naszego bohatera. Adum, a właściwie hadum, oznacza eunucha, kastrata*.

To zagubione "h" jest wielce kłopotliwe, bo profesor Adum jest, oczywiście, stuprocentowym Chorwatem. Co z tego, że urodzonym i do trzynastego roku mieszkającym w Sarajewie. Co z tego, że do końca życia będzie mówił nie do końca właściwym dialektem. Jest Chorwatem i basta! Tak panicznie boi się wszystkich innych byłych obywateli socjalistycznej Jugosławii, że przed wyruszeniem w podróż załatwia sobie pistolet. I jeszcze 200 naboi. Tyle powinno wystarczyć, by dojechać do Bośni, odebrać spadek po stuletnim stryju i, jeśli się uda, bezpiecznie wrócić do domu. To znaczy, oczywiście, do Zagrzebia.

Odsłaniane w szeregu retrospekcji sceny z życia profesora są, mimo historycznych zawirowań, bardzo zwyczajne. Jedne wydarzenia budzą śmiech, inne współczucie, a jeszcze inne oburzenie. Dlaczego więc pozostawiają poczucie niepewności? Pal licho, że w czytelniku. Gorzej, że podobne wahanie stygmatyzuje bodaj wszystkich mężczyzn w powieści. Za uśmiechami, docinkami, uszczypliwymi słowami kryje się brak pewności. Maskowany strzałami z kałasznikowa, rykiem silników, rulonami banknotów. Jesteś mężczyzną! Na Bałkanach. Musisz wiedzieć, kim jesteś i którego sztandaru bronisz.

Jergović zdaje się pytać: Zaraz, zaraz, tylko skąd brać pewność? Na obszarze, gdzie przez wieki narodowość, religia, a nawet rasa mieszały się jak w kotle? Gdzie, zasadniczo, mówi się tym samym językiem i ma się, zasadniczo, identycznie słowiańskie rysy twarzy? Należałoby wszystkie, w sumie cokolwiek absurdalne, aspiracje zbyć śmiechem, co pisarz zresztą chętnie czyni. No, pewnie należałoby. Tylko jak to zrobić, jeśli w każdej chwili karabiny mogą przestać strzelać w powietrze? Ukryci za nimi mężczyźni znają cel. Aż zbyt dobrze. W końcu wygląda jak oni.



---
* Miljenko Jergović, "Freelander", przeł. Magdalena Petryńska, wyd. Fundacja Pogranicze, 2010, s. 54.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1616
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: