Dodany: 28.04.2007 17:38|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Zło nie respektuje państwowych granic... ale miłość też nie


Dziwne obyczaje polskich wydawców, dzięki którym poszczególne części cykli powieściowych zagranicznych autorów niejednokrotnie trafiają do czytelnika w kolejności nader przypadkowej, sprawiły, że dopiero kiedy wiedziałam już, że związek na odległość mego ulubionego policyjnego bohatera i zagadkowej cudzoziemki imieniem Baiba ma coraz mniejsze szanse na przetrwanie, dostarczono mi informacji, w jaki sposób ta kobieta wkroczyła w życie Kurta Wallandera.

Akcja „Psów z Rygi” zaczyna się w krótkim czasie po wydarzeniach przedstawionych w pierwszym tomie cyklu („Morderca bez twarzy”). Mona odeszła na dobre, Linda studiuje w odległym mieście i nie pali się specjalnie do częstych kontaktów z ojcem, a nieocenionego szefa i przyjaciela, Rydberga pokonała nieuleczalna choroba. Komisarz przeżywa oczywisty kryzys wieku średniego, a nakładająca się na ten proces samotność i poczucie klęski przytłaczają go ponad miarę, powodując, że zaniedbywane dotąd ciało daje znać o sobie przykrymi doznaniami. Nie na tyle jednak, by Wallander zawiódł, gdy znowu będzie potrzebna jego wytrwałość, dociekliwość i intuicja.

A okazja ku temu pojawia się wkrótce – oto do brzegów Szwecji przybija ponton z ciałami dwóch ludzi, najwyraźniej niebędących obywatelami tego kraju. Pierwsze tropy prowadzą w kierunku Łotwy, i są na tyle przekonujące, że w sprawę angażuje się ministerstwo spraw zagranicznych, a do Ystad przybywa wyższy oficer ryskiego komisariatu policji. Wydaje się jednak, że śledztwo spali na panewce; jedyny dowód rzeczowy zostaje skradziony, major Liepa wraca do Rygi. A jednak wkrótce wydarzy się coś, co spowoduje, że Wallander będzie musiał po raz pierwszy w życiu wyruszyć do „egzotycznego” kraju, daleko na północny wschód od dawnego berlińskiego muru...

Jak zwykle w powieściach Mankella, prócz intrygi kryminalnej (w tym przypadku stopniowo zmieniającej się w scenariusz thrillera politycznego, blisko spokrewnionego z typowymi powieściami Forbesa czy Clancy’ego z rosyjskimi specsłużbami w jednej z głównych ról) czytelnik znajdzie tu sporo celnych obserwacji natury psychologicznej i socjologicznej. Szczególnie interesujące są te ostatnie, pozwalające ujrzeć kraj postsocjalistyczny oczyma obywatela Zachodniej Europy i skonfrontować jego punkt widzenia z tym, co mu mówią i jak się zachowują tubylcy.

Sama intryga jest nieco mniej olśniewająca; za dużo w niej akcji z typowo sensacyjnymi chwytami („gubienie ogonów”, wyprawa do archiwum, strzelanina w magazynie), za mało dedukcji, i głównie świadomość faktu, że Wallander musi przez to wszystko przebrnąć, by zrozumieć, że przypadkiem spotkał kobietę swego życia, każe czytelnikowi okazać wyrozumiałość dla autora. Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którym właśnie taki sposób poprowadzenia fabuły odpowiada – więc nie mogę go uznać za bezwzględny minus książki. Przyznam jednak, że bliższe mi są te jej fragmenty, w których bohater myśli, niż te, w których, niejako wbrew sobie, działa... A że jest ich niemało, w ostatecznym rozrachunku rzecz nie wypada najgorzej, choć ustępuje innym częściom cyklu („Morderca bez twarzy”, „Piąta kobieta”).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2758
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: