Dodany: 21.04.2007 19:17|Autor: Harey

Książka: Sztuka i kłamstwa
Winterson Jeanette

1 osoba poleca ten tekst.

Odkłamać współczesny świat...


„Światło błyska refleksami w kołach, migocze w drzwiach, które otwierają się i zamykają, otwierają i zamykają, w jednostajnym przemiennym rytmie. Światło utyka w płaszczach i aktówkach, broszkach i westchnieniach jak nieoszlifowane kamienie, które pozostają surowe”[1].

Taka właśnie jest ta powieść – poprzetykana refleksami światła i kolorów; barw rozmytych światłem i deszczem...

„Czy to dlatego, że mam melancholijną naturę, lubię najbardziej wrzosowisko wyprane z koloru, szary deszcz zraszający łupkową ziemię przez otwarty dach nieba? W takie dni domy w dolinie parują, w górę strzela tylko śmiały sygnał dymny, który formuje dziwną wysoką kolumnę ponad mgłą. Ignorowany przez owce deszcz spłukuje kolor ze wzgórz. Spłukana zieleń (...) spływa strumieniami, które toczą się spienione i złowrogie po lśniących czarnych kamieniach”[2].

Oczywiście nie tylko światło i barwa są obecne w powieści. Głównymi bohaterami są trzy całkowicie różne postacie – Händel, Picasso i Safona.

Co wspólnego mają te postaci żyjące w powieści współcześnie z echami przeszłości? Händel nie jest tu kompozytorem, lecz młodym lekarzem – chirurgiem całkowicie oddanym pracy, prywatnie pozostaje samotny, poszukuje moralnej harmonii, jakby się bał, że może jej nie odnaleźć albo utracić bezpowrotnie. Czym jest moralność? Nie są to przecież tylko nasze myśli i umiejętność odróżnienia dobra i zła. Taka moralność nic nie jest warta, jeśli nie została zweryfikowana przez rzeczywistość. Czy imiennik kompozytora zachowa swoją etykę, która jest dla niego tak istotna? Czy dopuści argument adwokata, który broni go przed zarzutem popełnienia błędu przy operacji, podnosząc, że pacjentka była tylko prostytutką? A gdyby nią nie była?

Kim jest Picasso? Młoda dziewczyna, którą rodzina odwodziła niemal siłą od malowania - pod presją ojca rozpoczęła pracę w fabryce musztardy. Codziennie pozostaje po godzinach w pracy, by malować – nie ma farb, więc maluje... musztardą. Czy uda się jej uwolnić od przeszłości, zdjąć gorset strachu, pójść w ślady Picassa?

Safona... każdy o Niej słyszał, ale co wie dokładnie? „Stała się księgą nieprawdopodobnych historii, z których żadnej nie zapisała sama. Jej imię przeszło do historii, jej dzieło nie”[3]. „Nie ma czegoś takiego jak biografia, jest tylko sztuka i kłamstwa”[4].

Z pozoru te trzy postacie nie są ze sobą w żaden sposób powiązane – jednak łączy je jedno: mierzi je zakłamanie świata i ludzi, którzy, przekonani o własnej moralności, głośno rozprawiają o zasadach, co pozostaje w bolesnym rozdźwięku z rzeczywistością, którą współtworzą.

Nie żyjmy w zakłamaniu. Nie jest jeszcze za późno. Nie rezygnujmy z miłości dla karier i pieniędzy, pamiętajmy o duszy, tak dzisiaj niemodnej... Trójka bohaterów spotyka się w finale i tu zdają się mówić nareszcie wspólnym głosem.

Konstrukcja utworu przypomina utwory muzyczne Händla, gdzie najróżniejsze fragmenty fraz muzycznych, o różnym rytmie, dotykają przeróżnych uczuć, wyobrażeń, tematów, mogą sprawiać wrażenie niepowiązanych ze sobą, a jednak łączą się, tworząc harmonijną całość. Podobnie jest w powieści: autorka wplata wątki, które porzuca, urywa, rozpoczyna nowe, chwilami obrazy, które kreśli słowami przypominają obrazy Picassa, jednak stanowią one swoistą, nierozerwalną całość. Myśl zrodzona dziś znajduje swoją odpowiedź w tym, co było, współczesność pobrzmiewa echami starożytności – autorka przechodzi z jednej epoki w drugą, z jednego newralgicznego tematu w kolejny, przykładem tego są jej rozważania o postępie:

„Postęp: dążenie ku czemuś lepszemu lub bardziej rozwiniętemu. Czy ludzie są lepsi albo bardziej rozwinięci niż kiedyś? (…) Przyznam, że mamy lepszych naukowców (…). Ale jeśli spytamy, czy są bardziej etyczni, bardziej świadomi potrzeb społecznych, bardziej zdyscyplinowani, bardziej zainteresowani szczęściem ogółu, to dojdziemy do wniosku, że naszym naukowcom nie udało się wykreować tego, co w swoim mniemaniu tworzyli. Masy są zarzucone tandetnymi gadżetami, podczas gdy właściwa nauka rozwija się za zamkniętymi drzwiami, aby trzymać pod kontrolą farmaceutyki i militaria. (...) Ludzie żyją lepiej, nasze dzieci nie pracują jak niewolnicy w kopalniach, uświadamiamy sobie naszą globalną odpowiedzialność i obowiązki, nawet jeśli nasze rządy wolą je ignorować. Kobiety nie mają równych praw, ale nie ma tak rażącej nierówności jak kiedyś. Nie nazywamy już Murzynów czarnuchami. Mamy rozwiniętą cywilizację. Demokrację. Czy to już nie jest coś? Tak, to jest coś, złoty wiek Grecji, Ateny Peryklesa. Grecy cieszyli się długowiecznością. Sami Grecy nie byli niewolnikami, choć imperium opierało się na niewolniczej pracy innych, w podobny sposób jak Zachód opiera się dziś na eksploatacji Trzeciego Świata”[5].

Tutaj wielka szkoda, że autorka nie zaznaczyła, że nie tylko dziś – ale przede wszystkim w przeszłości Zachód żył z łupiestwa. Do dzisiaj w Londynie możemy oglądać muzeum egipskich mumii. Co one robią w Londynie, dlaczego stanowią część kultury brytyjskiej? Zachód wywoził wszystko - ludzi, czyniąc z nich niewolników, kruszce, a także... mumie. Wracając jednak do tematu - dalej o starożytnej Grecji autorka pisze:

„To właśnie im zawdzięczamy poezję, filozofię, logikę, matematykę, model sprawowania władzy i rzeźbę. Przyznaję, nie wymyślili kuchenki mikrofalowej. (…) Od kogo jesteśmy lepsi? Przeanalizujcie takie stwierdzenie: Większości ludzi żyje się lepiej. Pod jakim względem: finansowym, społecznym, edukacyjnym, duchowym?”[6]

Czy nasz postęp nie jest w pewnym sensie kłamstwem?

Autorka nie daje nam gotowych odpowiedzi, rozpoczyna wątki, które urywa, jakby chciała jedynie podkreślić pewną myśl, zaakcentować, a samo rozwinięcie tematu, poszukiwanie odpowiedzi, refleksję – pozostawia czytelnikowi. Pisze językiem żywym, pełnym porównań, światła, koloru, chwilami lirycznym, a momentami kolokwialnym, obscenicznym, porzuca tradycyjnie zarysowaną akcję, dając upust strumieniowi myśli, tak jak jest to możliwe w malarstwie i w muzyce.


---
[1] Jeanette Winterson, „Sztuka i Kłamstwa”, tłum. Zbigiew Batko, wyd. Rebis, Pozań 1999, str. 13.
[2] Tamże, str. 122.
[3] Tamże, str. 85.
[4] Tamże, str. 161.
[5] Tamże, str. 124-125.
[6] Tamże, str. 126.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3040
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: verdiana 23.04.2007 12:46 napisał(a):
Odpowiedź na: „Światło błyska refleksam... | Harey
Niezwykła książka. Z książek Winterson, obok "Podtrzymywania światła", to chyba właśnie ta będzie dla mnie najważniejsza. Szczególnie rozdziały poświęcone Picasso. Pierwszy raz widzę u Winterson tak doskonale stworzoną postać, ona się raczej na postaciach nie skupia, nie tak, nie tworząc ich rys psychologiczny. Tu jest inaczej. Relacje Picasso z rodziną są odmalowane doskonale. Patologiczna rodzina, która uważa, że jest normalna, dobra. "Poświęcająca się" matka wzbudzająca poczucie winy w córce. Ojciec, na którego miłość trzeba było "zapracować", ale im bardziej Picasso chciała go kochać i być kochaną, tym cena miłości była wyższa... takie prawa rynku.

Słowa matki: "Jak dorośniesz" w odpowiedzi na prośbę Picasso o sypialnię oddzielną, bo przecież gwałci ją co noc 15-letni brat... A potem "Nie poradzisz sobie", "Co ci się nie podoba w tym domu"?... kiedy Picasso oznajmiła, że z domu odchodzi. I pantofobia. Tego nie sposób wypowiedzieć.
Użytkownik: Harey 24.04.2007 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Niezwykła książka. Z ksią... | verdiana
Przytoczyłaś ważny fragment powieści, którego nie opisałam w recenzji. Ta książka porusza tak wiele przeróznych aspektów zakłamaia ludzi i życia, że nie potrafiłam w pełni tego oddać w recenzji. Skupiłam się jedynie na tym co najbardziej mnie zainteresowało. Cieszę się, że tak ciekawie opisałaś Picasso i jej relacje rodzinne.
Użytkownik: verdiana 24.04.2007 12:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przytoczyłaś ważny fragme... | Harey
Tak jest, jak piszesz - ta książka porusza tyle różnych aspektów, że trudno się skupić na nich wszystkich, czytając raz. Skupiamy się więc na tych, które nas w danym momencie najbardziej poruszają. Dla mnie to była Picasso, ale równie dobrze mógł być Haendel - lekarz-ksiądz.

To zakłamanie Winterson porusza dość często, także w "Nie tylko pomarańcze...", tylko tam jest to zakłamanie i hipokryzja moralna i religijna. To równie dobra książka.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: