Dodany: 20.04.2007 22:31|Autor:

nota wydawcy


Czytając wiersze MLB, nigdy nie wiem, gdzie wyląduję. Prawdę mówiąc, nie zawsze też wiem, z jakiego miejsca się odbiłem (lub z jakiego mnie wyrzuciło). Lektura MLB to lot z nieznanego w niepewne. Wyrzucony w powietrze przez wybuch - tak czuję się jako czytelnik tych wierszy. To, co utrzymuje mnie w powietrzu - i sprawia satysfakcję - to energia autora, która najpierw doprowadza język do eksplozji, a następnie do tańca.

Pozycja MLB w polskiej poezji to właściwie a-pozycja. Zawsze obok czy w bok, z dala od mainstreamu, z dala od jakiegokolwiek streamu (choć nie bez spokrewnień). Nie w miejscu, ale w ruchu, w przemieszczeniu. Zdumiewająca jest ta zgodność wewnętrznego temperamentu wierszy z zewnętrznym temperamentem ich autora. Wiersze są "ruchliwe", migotliwe; obrazy rozbite, znaczenia rozkołysane, sensy niestabilne. A osoba autora - nieprzypisana, nieprzyszpilona, zawsze na święcie wolności. Rozbawiona tym, co się jej w kolejnym wierszu przydarzyło.

I jeszcze jedno. W "Sofostrofie" MLB po raz kolejny udowadnia, że możliwości polszczyzny są większe niżby się zdawało, a nieustanne wędrowanie po jej zasobach, po wysokich i niskich rejestrach, łażenie tam, gdzie nikt nie łazi - może owocować poetycko.

Wojciech Bonowicz

[Wydawnictwo a5, 2007]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 715
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: