Dodany: 28.06.2011 15:33|Autor: tuptuś

Książka: Droga bez powrotu
Koziołek Krzysztof

1 osoba poleca ten tekst.

Zawrócić z „Drogi bez powrotu”


Zimny jesienny wieczór... Wracasz do domu znanymi ci ulicami, mijasz znane ci budynki, uśmiechasz się nieśmiało do znanych ci ludzi, jednak tuż za plecami wyczuwasz obecność kogoś obcego. Cichego towarzysza, który wraz z tobą stawia każdy krok. Przyśpiesza, gdy ty przyśpieszasz, czujesz ciepło jego oddechu, choć jest kilka metrów za tobą. Analizujesz sytuację, przewidujesz najgroźniejsze scenariusze, jednak nie uciekasz. Nie uciekasz, bo idziesz znanymi ulicami, mijasz znane budynki, uśmiechasz się do znanych ludzi... Czujesz się bezpieczny.

Do powieści kryminalnej miałam zawsze dość specyficzny stosunek. Pociąga mnie w niej dreszczyk emocji towarzyszący przewracaniu kolejnej strony, nieprzewidywalność zakończenia oraz tajemnicza aura towarzysząca zbrodni. Jednak zawsze czytałam ją tak, jak oglądam wiadomości zza oceanu... z myślą, że u nas, w Polsce takie rzeczy po prostu nie mają racji bytu. Czy jesteśmy w stanie odciąć się od bezpiecznego kokonu i wyobrazić sobie mafijne porachunki oraz niebezpieczne intrygi tuż za rogiem naszego domu? Krzysztof Koziołek, autor powieści „Droga bez powrotu”, potrafił.

Bohaterem powieści nie jest ani znany angielski detektyw (chociaż okładka taką postać nam sugeruje), ani kryminolog, tylko zwykły, nowosolski dziennikarz - Sokół. Człowiek, jakiego mamy szansę mijać każdego dnia, idąc do pracy. Poznajemy go w dość nieprzyjemnych dla nosa okolicznościach, kiedy zbiera materiał do artykułu o wałach kurzego gnoju zalegających nieopodal miejskiego kąpieliska. Jak się okazuje kilka godzin później, to nie ten news wyniesie go na wyżyny popularności. Po powrocie do redakcji kontaktuje się z nim młoda kobieta, która sądzi, że ma informacje dotyczące „wielkiej afery”; by dowiedzieć się więcej, dziennikarz umawia się z nią na spotkanie. Nie podejrzewa, że pozna ją martwą. W wyniku intrygi zostaje wrobiony w potrójne morderstwo. Dziennikarska ciekawość i chęć przetrwania nie pozwalają mu się poddać. Ścigany przez polską policję oraz rosyjską mafię ucieka w Karkonosze, gdzie spodziewa się odnaleźć brakujące elementy i rozwiązać zagadkę.

Wraz z nim na kartach powieści zbieramy kolejne fragmenty tej układanki, jednak nie jest to zajęcie zbyt frapujące. Książka, jak na powieść kryminalną, jest dość przewidywalna. Już od pierwszych stron wiemy, kto stoi po stronie zła, a kto po stronie dobra. Nie następuje żadne przetasowanie ról. Czarne jest czarne, a białe jest białe. Zabrakło nieoczekiwanego zwrotu akcji, zamieszania, do jakiego przyzwyczaiłam się czytając powieści Harlana Cobena. Może nie powinnam porównywać „Drogi bez powrotu” do utworów zagranicznych pisarzy, jednak sądzę, że różnica pomiędzy amerykańskimi a polskimi realiami nie może mieć wpływu na treść kryminału, ponieważ tu ważne są pomysłowość oraz profesjonalizm autora.

W namiętnym pochłanianiu kolejnych zdań przeszkadza również fakt, że powieść wyzbyta jest szczegółów. Odniosłam wrażenie, że sposób opisania pracy policji, patologa czy działań mafii nie jest efektem wnikliwego, kilkuletniego zaznajamiania się z kryminalnym światem, a raczej wynika z lektury artykułów prasowych (notabene autor sam pracuje jako dziennikarz) oraz obejrzenia licznych filmów i seriali sensacyjnych. A przecież nie można tworzyć rzeczywistości literackiej na bazie już okrojonej przez reżysera rzeczywistości filmowej, bo wtedy czytelnik otrzymuje niewielki ochłap informacji, z którym nie do końca wie, co zrobić.

Od powieści kryminalnej oczekuję pewnej realności. Nie może to być książka o przysłowiowym „bujaniu w obłokach”, dlatego warto urozmaicić ją interesującymi faktami, szerokim opisem profilu psychologicznego głównych postaci lub wprowadzić do dialogów socjolekt i język zawodowy. Niestety, nie znalazłam tych elementów w powieści Krzysztofa Koziołka. Bohater podziela zainteresowania autora dziennikarstwem i górami. Nie pojawiają się przemyślenia czy czyny poszczególnych postaci, które pomógłby wychwycić jakieś ich charakterystyczne cechy. Jest wyraźny podział pomiędzy tymi złymi a tymi dobrymi... i to są jedyne elementy ich osobowości. Również język bohaterów pozostawia wiele do życzenia, bo czy kiedykolwiek pytając studentkę, czym się zajmuje, uzyskaliśmy odpowiedź typu: studiuję na naszym ukochanym uniwersytecie? Nie sądzę... oczekiwalibyśmy raczej krótkiego „studiuję”.

Niestety, książka uderza banalnością, brakiem zwrotów akcji i miałkością postaci. Mimo to zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne pozycje tego autora, ponieważ zastanawiam się, jak bardzo się różnią od tego utworu. Czy Krzysztof Koziołek odważył się przekroczyć granice własnych zainteresowań? Czy poszerzył perspektywy swojego spojrzenia po to,by zwiększyć je również czytelnikowi? A może nie dostrzega potrzeby pracy nad własnym warsztatem i ma nadzieję, że mieszkańcy wojewódzka lubuskiego będą pochłaniać jego kryminały z czystego przywiązania do swoich miast?

My jednak te ulice znamy, znamy budynki, które przy nich stoją i znamy ludzi w nich mieszkających, dlatego oczekujemy czegoś więcej od powieści kryminalnej, niż tylko przytoczenia nam ich nazw. Gdybyśmy mieli taką potrzebę, czytalibyśmy do snu mapę, a nie sięgali po powieść.

Myślę, że możemy czuć się bezpieczni, przemierzając „Drogę bez powrotu”, jednak czy pragniemy bezpieczeństwa na kartach powieści?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1743
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: