Dodany: 22.06.2011 08:47|Autor: ostka

Czytatnik: Książkowisko

2 osoby polecają ten tekst.

Eksploratorzy przepaści


Enrique Vila-Matas "Eksploratorami przepaści" powrócił do korzeni, tj. pisania opowiadań, odszedłszy tym samym od literackich mistyfikacji i erudycyjnych zabaw, przynajmniej częściowo. Muszę przyznać, że powrót to wielce udany, rzekłabym - zachwycający. Opowiadania hiszpańskiego mistyfikatora są, mówiąc krótko, porywające. Choć tak różnorodne pod względem konwencji, formy stylistycznej, a nawet długości, składają się w konsekwentną, logiczną całość. Dzieje się tak, po pierwsze, za sprawą powracających motywów: choroby bohatera jako stanu granicznego, podróży wiodącej donikąd, tajemniczego linoskoczka balansującego nad przepaścią, na krawędzi życia i śmierci. Po drugie wszystkie utwory zamieszczone w zbiorze eksplorują stany graniczne, gdy bliscy jesteśmy zgłębienia tajemnicy, uchwycenia tego, co niepoznawalne. Po przekroczeniu granicy wszystko się zmienia, nic już nie jest takie samo, a człowiek znajduje siebie daleko poza lądem, z którego przybył. Naszego pisarza interesuje chwila przed, ostatni odcinek dzielący nas od granicy, gdy zamiast postawić krok, zawiesiwszy nogę nad przepaścią, spoglądamy w otchłań, pustkę, nicość. Eksploratorzy przepaści właśnie ową pustkę czynią przedmiotem swych dociekań, wiele przy tym ryzykując -poszukujący mogą zostać ukarani, otrzymać to, na co zasłużyli - prawdę.

Przepaść można interpretować rozmaicie. Przepaść to granica między jawą a snem, między świadomością a podświadomością, między iluzją a rzeczywistością, przepaść oznacza stan pomiędzy i odnosi się do ludzkiej psychiki. Jednocześnie przepaść ma znaczenie metafizyczne, jest nierzeczywistością, siunjatą. Stanowi też granicę poznania rozumowego, kres tego co świadome. Wreszcie przepaść to cienka linia oddzielająca fikcję literacką od życia. Tu hiszpański prozaik dotyka tematu obsesyjnie powracającego w jego twórczości, czy będzie to zbiór opowiadań, czy pseudo-esej (weźmy dla przykładu fascynację dada obecną w "Krótkiej historii literatury przenośnej"). Literatura mnoży światy potencjalne. Czy jest możliwe, by możliwość przyoblekła się w ciało? Czy balansując między możliwością a rzeczywistością pisarz i czytelnik zdają sobie sprawę z czyhających w tym tańcu niebezpieczeństw? Jak długo można bezkarnie spacerować po linie?

Eksploratorzy przepaści (Vila-Matas Enrique) stanowią eksperyment formalny. Mamy w omawianym zbiorze bohaterów literackich, mamy oczywiście narratora. Jednak na tym nie koniec. Nad wszystkim czuwa meta-narrator, kreator ingerujący w fikcyjne uniwersum, jednocześnie należący do świata przedstawionego i stwarzający go. Nie zapominajmy o rozmówcy, z którym meta-narrator prowadzi nieustający i niełatwy dialog - czytelnika, aktywnie uczestniczącego w procesie kreacji. Wszyscy oni uwikłani w świat przedstawiony na wszystkich możliwych poziomach są eksploratorami przepaści. Również ja, czytając "Eksploratorów" eksploratorem się czułam, jakbym wnikała w delikatną rysę, niewinne pęknięcie w pozornie gładkiej powierzchni świata. Gdyby tego było mało, hiszpański mistrz kamuflażu, jak nazwał Vila -Matasa wydawca, uskutecznia zabawę konwencją. Od pseudo-eseju, pseudo-wypisów z literatury światowej, przez literackie wprawki, dzienniki, po XIX-wieczną nowelę, klasyczne opowiadanie kryminalne i stylistykę s-f. Wszystkie konwencje na naszych oczach się stają, po czym na naszych oczach zostają zdekonstruowane, zdemolowane, sprowadzone do poziomu sztafażu i przekształcone w jedyne w swoim rodzaju uniwersum zaludnione przez badaczy pustki. Jak to było...forma jest pustką, pustka jest formą?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3386
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: adas 23.06.2011 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Enrique Vila-Matas "Ekspl... | ostka
Vila-Matas? Nie wiem co myśleć. Intryguje mnie facet. "Bartleby" i "Krótka historia literatury przenośnej" (w polskim tłumaczeniu "przenośnej" - znaczy się, nadającej się do noszenia?;) mnie zachwyciły. Do pewnego momentu. Do chwili, w której się pierwotny pomysł wypalił, stracił na świeżości. Potem ten żart staje się męczący. Zamiast się rozwijać, zwija się. Ale ma facet pomysły niespotykane, i nawet nie wiem czy wolałbym, by pisał bardziej serio. A może przeciwnie, z jeszcze większą ironią?

Ale... mam na półce "Paryż nigdy nie ma końca" (Matras rzucił książki z Muzy za 5 złotych sztuka), czeka na przeczytanie. Teraz trzeba się będzie rozejrzeć za opowiadaniami.
Użytkownik: ostka 23.06.2011 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Vila-Matas? Nie wiem co m... | adas
No właśnie, miałam z Vila-Matasem podobny problem. Jego pomysły są genialne. Tak więc najpierw zachwyt, zwłaszcza że gładka fraza i ironiczny ton przyjemność potęgują, a potem taka niepokojąca myśl, że niewiele się za tym pomysłem kryje. Ja w ogóle lubię "mistyfikatorów", zwłaszcza hiszpańskojęzycznych, chociaż ostatnio przeczytałam "Grobowiec dla Borysa Dawidowicza" i też mi się podobało, co akurat nie za bardzo ma się do Vila-Matasa, tak się tylko rozgadałam. Chodzi o to, że w przypadku opowiadań, form krótszych, pomysł jest rzeczą ważną i się tak łatwo nie wypala, bo nie ma kiedy; opowiadań jest dużo, pomysłów jest dużo, wszystko z przymrużeniem oka i składa się w smaczną całość. Można się przyczepić do końcówki. Ostanie opowiadanie sprawia wrażenie, jakby autorowi szkoda było skończyć - zaczął przynudzać, nie mniej pięknymi zdaniami. W sumie podobało mi się, i to bardzo, bardziej niż np. rzecz o literaturze kieszonkowej ;)
Użytkownik: carmaniola 28.06.2011 14:43 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, miałam z Vila... | ostka
Akhm, poczytałam, ochoty nabrałam, ale przekonania jeszcze nie. Proszę o poradę, co owego pana na początek byłoby najlepsze - z Twojego pisania wychodzi, że opowiadania. ;-)
Użytkownik: ostka 28.06.2011 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Akhm, poczytałam, ochoty ... | carmaniola
Aj, jestem nad morzem i mam ze sobą bardzo skomplikowane urządzenie zwane ipadem, w którym to urządzeniu polskie znaki raz wskakuja a raz nie, nie będę wiec się rozpisywać i zasmiecac Biblionetki niechlujna pisanina. Na razie powiem krótko: czytać Vila-Matasa warto, zwłaszcza opowiadania. Po powrocie spróbuje wypowiedzieć się nieco obszerniej ;-)
Użytkownik: carmaniola 30.06.2011 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Aj, jestem nad morzem i m... | ostka
Super! Odpoczywaj sobie, słoneczka zażywaj, jodek wdychaj a ja cierpliwie na więcej zachęt poczekam, bo i okres czytelniczy mam chwilowo niezbyt aktywny i trochę zaległości w kolejce. :-)
Użytkownik: adas 18.08.2011 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Enrique Vila-Matas "Ekspl... | ostka
"Paryż nigdy nie ma końca" to najlepsza z trzech książek Hiszpana. Jeśli na podstawie przykładu można tak twierdzić, to jest to nieziemski stylista. Majstersztyk na majstersztyku, perełka ironii, śliczna anegdota. Jednak znowu się budzą (me) demony, czy nie jest to aż nazbyt błyskotliwe. Czy w pewnym momencie nie jest to wirtuozeria męcząca? I nie wiem, tu spadek zainteresowania wyjściowym pomysłem jest najmniejszy. Matas ślicznie zaciera granice fikcji z esejem, nawet nie chce mi się szukać po internetach co się zdarzyło naprawdę, a co niekoniecznie. Jaie to ma znaczenie?

W sumie wymienia on multum nazwiska, więc pojawiają się i dwa, które jakoś mi przemknęły. Borges i Sebald. Ale to raczej zdolny kuzyn, a nie żerujący na żywym organizmie bliźniak syjamski. Z jednej strony erudycja, z drugiej ironia, błyśnie fragmencik o ważnych sprawach.
Użytkownik: ostka 01.09.2011 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: "Paryż nigdy nie ma końca... | adas
Wróciłam właśnie dzisiaj z biblioteki z "Paryżem" pod pachą. Jak przeczytam, to się ustosunkuję, w sensie takim, czy rzeczywiście najlepsza to spośród książek Vila-Matasa, czy też jednak "Eksploratorzy" pozostaną w moim rankingu numerem jeden. Tak czy inaczej coś czuję, że "Bartleby" straci miejsce na podium. Borges i Sebald, hmm...no tak, zważywszy skłonność do mistyfikacji i "zacierania granic". Jednak chyba bardziej Borges. Opowieść Sebalda toczy się w innym rytmie, bardziej leniwie, jak nie przymierzając rzeka po równinach środkowo-europejskich. Sebald jest zdecydowanie mniej efektowny (efekciarski?). Czy nie w tym tkwi problem?
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: