Dodany: 02.04.2007 01:19|Autor: mika_p

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Kontrkonkurs dla Eweliny


No to na początek coś łatwego:

"Tymczasem lamowie, oni to bowiem byli, spoglądali na niego z zakłopotaniem. Więc jednak się pomylili! Ten biały człowiek nie był wcieleniem ich zmarłego opata, który umierając zapowiedział, że pod inną postacią kiedyś znów powroci do swego klasztoru i wówczas wszyscy go z łatwością poznają. Młody biały człowiek wprowadził ich w błąd swoim zachowaniem. Najpierw obrócił bęben modlitewny. Potem z tylu różnych przedmiotów leżących na ławie podniósł kolejno trzy pamiątki pozostałe po zmarłym świątobliwym mężu. Sędziwemu opatowi zdawało się, że skooshok - czyli wcielenie jego zmarłego poprzednika, przybyło do klasztoru i tak widocznymi znakami dawało im się poznać. (...) Postanowił przeprowadzić jeszcze jedną próbę (...). Otóż w podziemiu klasztornym stał srebrny czorten, w którym spoczywało serce dawnego opata. Jeśli oślepiony zrządzeniem losu młodzieniec po wejściu do podziemia zbliży się samorzutnie do czortenu, będzie to już chyba najbardziej oczywistym dowodem. Tak swiątobliwy mąż, jak zmarły opat, nawet w innym wcieleniu wyczułby, gdzie znajduje się jego serce."

I drugie, równie łatwe:

"W nadziemnej chacie, nieco na uboczu wioski T., siedziało dwóch meżczyzn. (...) Eleli Koghe w skupieniu słuchał mowy czarownika, a od czasu do czasu sam rzucał jakieś pytanie. Niespokojnym wzrokiem zerkał to na straszliwe maski zawieszone pod spadzistym dachem, to na czarodziejskie bębny, za pomocą których czarownik rozmawiał z duchami. Nieuchronna śmierć groziła każdemu, kto by samowolnie usiłował do niej wtargnąć. Nawet wódz mógł wchodzić tutaj bezkarnie jedynie wtedy, gdy tajemne moce za pośrednictwem czarownika pozwalały na to.
- Oszukano nas - mówił wielki czarownik. - Ci biali obozujący w dolinie nie są duchami. To tacy sami ludzie jak my! (...)
- Czy mam zaraz napaść na obóz białych ludzi? Oni będą bronili tych podłych M.!
- Nie, z nimi porachujemy się później. Najpierw pokażę wszystkim swoją moc! Nie ma w tym kraju potężniejszego ode mnie czarownika! Mogę pozbawić życia każdego, nawet tę ich białą kobietę, która dusze wojowników T. zaklina w różne zwierzęta!"
Wyświetleń: 5833
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 40
Użytkownik: Sherlock 02.04.2007 07:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No to na początek coś łat... | mika_p
Kolejny (bardzo łatwy) fragment:
- Powiedz, że nie wierzysz w Boga, bo ci nie naleję.
Zdawało się, że powróciły czasy prześladowania pierwszych chrześcijan. Były katecheta śpiewał jakąś pieśń męczenników z areny rzymskiej i wykrzykiwał:
- Wierzę w Pana Boga, nie zaprę się Go. Schowaj sobie swoje wino. Mogę sam po nie posłać.
W końcu ułożyli go do łóżka. Przed zaśnięciem wyciągnął prawicę do przysięgi i wyskandował:
- Wierzę w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. Przynieście mi brewiarz!
Użytkownik: Evvelina 02.04.2007 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny (bardzo łatwy) fr... | Sherlock
Hasek..?
Użytkownik: Sherlock 02.04.2007 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Hasek..? | Evvelina
Zgadza się :-)
Użytkownik: Evvelina 02.04.2007 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: No to na początek coś łat... | mika_p
Pierwsze to chyba Szklarski - "Tomek na tropach Yeti" :) Najgorsze, że drugie równiez mi się kojarzy ze Szklarskim, a to już by było za dużo dobrego - cóż, strzelając - "Tomek u źródeł Amazonki"? Albo "...wśród łowców głów"? :)
Użytkownik: mika_p 02.04.2007 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsze to chyba Szklars... | Evvelina
"... wśród łowców głów" :)
I pierwsze też trafione. Chciałam jeszcze poszukac jakiegoś kapłana "... na Czarnym Lądzie", bo Boh trojcu ljubit, ale trafiałam na jakies takie rozmyte, mało soczyste opisy.
Użytkownik: Evvelina 02.04.2007 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: "... wśród łowców gł... | mika_p
Ja z całego "Tomka..." pamiętam głównie rozmyte opisy, mam problem z umiejscowieniem, które wydarzenie działo się w której książce :) Chyba będę musiała sobie powtórzyć... ale to po maturze ;)
Użytkownik: Sherlock 02.04.2007 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja z całego "Tomka..... | Evvelina
To może następny fragment:
— Za naszej młodości niedaleko naszych dziadków, w sąsiedniej wsi, żyła jedna baba, potwornie skąpa — rzekła. — Wszyscy ją znali, bo słynęła ze skąpstwa na całą okolicę. No i pewnego razu na Wielkanoc ksiądz chodził po kolędzie, tfu, chciałam powiedzieć ze święconym. Oczywiście księdza trzeba było stosownie podjąć, stół zastawić, poczęstować, wobec czego trzy wsie zastanawiały się, co też poda owa skąpa baba. Z tradycji wyłamać się nie mogła, bo od razu byłaby potępiona. Baba zdobyła się na gest, szarpnęła się niesłychanie i dała księdzu jajko na miękko…
— Co proszę? — przerwała moja szwagierka nieco zaskoczona.
— Jajko na miękko. To jest sama święta prawda, ja tu żadnych anegdot nie opowiadam, wieś naszych dziadków nazywała się Tończa, a baba mieszkała obok, w Paplinku. Jajko na miękko było to coś tak niezwykłego w jej chałupie, taki nieprawdopodobny frykas, że zleciało się wszystko, co żyło, i wwaliło do izby. Tłok się zrobił niemożliwy, wszelka żywina stała wpatrzona w jajko, przepychając się i włażąc księdzu na głowę, aż baba zdenerwowała się okropnie i krzyknęła: „Psy na dwór! Dzieci pod stół! Ksiądz nie wołoduch, som całego jajka nie zji, jak zostawi to wom dom!” No i stąd się wziął wołoduch…

Użytkownik: Vemona 02.04.2007 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: To może następny fragment... | Sherlock
Och, jaki piękny fragment!! :-))
Użytkownik: Evvelina 02.04.2007 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: To może następny fragment... | Sherlock
Wołoduch to z Chmielewskiej
ale nie wiem z czego, nie znam chyba :)
Użytkownik: Sherlock 02.04.2007 12:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Wołoduch to z Chmielewski... | Evvelina
"Boczne drogi" :-)
Użytkownik: Anna 46 04.04.2007 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wołoduch to z Chmielewski... | Evvelina
A to ja Cie podręczę:

Opowieść mistyka z Kalkuty, Ramakrishny: Był sobie król, któremu codziennie kapłan recytował Bhagavad Gita. Kapłan wyjaśniał potem tekst i mówił: "Królu, zrozumiałeś, co powiedziałem?" I każdego dnia król nie mówił ani Tak, ani Nic. Mówił tylko: Najpierw lepiej sam to zrozum". Było to zawsze powodem smutku kapłana, który spędzał wiele godzin na przygotowaniu codziennej lekcji dla króla i wiedział, że jego wyjaśnienie było przejrzyste i jasne. Otóż kapłan był szczerym poszukiwaczem Prawdy. Podczas gdy pewnego dnia medytował, zobaczył nagle iluzoryczną naturę - rzeczywistość względną - wszystkiego: domu, rodziny, bogactwa, przyjaciół, honoru, reputacji i wszystkiego innego. Tak jasno to zobaczył, że wszelkie pragnienie tych rzeczy zniknęło w jego sercu. Postanowił opuścić dom i rozpocząć życie wędrownego ascety. Zanim opuścił dom, wysłał do króla wiadomość: "Królu! Wreszcie zrozumiałem".
Użytkownik: Sherlock 04.04.2007 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A to ja Cie podręczę: ... | Anna 46
To też odgadłem. Jest tam również wiele innych ciekawych opowieści. Dowiadujemy się z nich m.in., że bywają psy, które lubią zlizywać z łyżek różne bardzo niesmaczne rzeczy (niektóre tygrysy też mają takie "przewrotne" poczucie smaku - ale o tym już czytaliśmy dawno temu w "Chatce Puchatka").
Użytkownik: Evvelina 06.04.2007 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A to ja Cie podręczę: ... | Anna 46
Nie mam pojęcia, co to :)
Użytkownik: Anna 46 07.04.2007 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam pojęcia, co to :) | Evvelina
Anthony de Mello Modlitwa żaby "Kapłan w końcu rozumie"
Użytkownik: jenny 04.04.2007 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wołoduch to z Chmielewski... | Evvelina
No to żeby było do pary:

- Jestem tu framlingiem.
- Niezwykłym framlingiem - odparł biskup. - W ciągu czterech dni zdobyłeś dusze ludzi, jak się tego obawiałem i jak przepowiadałem. Teraz proponujesz bunt, który może nas kosztować wszystko. Jesteś groźny jak Szatan. A jednak stoisz tutaj i podporządkowujesz się naszej władzy, jakbyś nie był wolny, nie mógł po prostu wsiąść na prom i odlecieć, gdy statek będzie odwoził naszą parę przestępców na Trondheim.
- Poddaję się waszej władzy - wyjaśnił E. - ponieważ nie chcę być framlingiem. Chcę być waszym obywatelem, waszym studentem, waszym parafianinem.
Użytkownik: Sherlock 04.04.2007 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No to żeby było do pary: ... | jenny
Z nudów zabrałem się za rozwiązywanie tych fragmentów dla Eweliny. Tutaj odpowiedź już mam. Autora pytania mogę o tym przekonać, pisząc, jak mniej więcej wygląda kontynuacja tego tekstu:
- Jako ************************? - zapytał biskup.
- Jako XXXXXXXXXXXX. Mam pewne umiejętności, które mogą się okazać wam przydatne. Zwłaszcza jeśli rozpoczniecie bunt.
("Wygwiazdkowałem" i "wyiksowałem" kilka słów, które nadmiernie ułatwiłyby Ewelinie rozwiązywanie problemu).
Użytkownik: jenny 04.04.2007 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Z nudów zabrałem się za ... | Sherlock
Nie ułatwiłyby. Uniemożliwiłyby samodzielne rozwiązanie podając je na tacy gotowe ;-)
Użytkownik: Evvelina 06.04.2007 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ułatwiłyby. Uniemożli... | jenny
...i tego też nie wiem. Choć mam wrażenie, że powinnam.
:)
Użytkownik: jenny 07.04.2007 13:05 napisał(a):
Odpowiedź na: ...i tego też nie wiem. C... | Evvelina
Sądzę, że będzie Ci się podobało. Pewnie masz zamiar to przeczytać, bo pierwszą część oceniłaś dość wysoko :)
Użytkownik: jenny 08.04.2007 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: ...i tego też nie wiem. C... | Evvelina
I dodam jeszcze, że pierwsza część była o kilkuletnim chłopcu (który był trzecim, ale to akurat nie jest istotne ;)) - zaś kolejnym tomie, w tym czego szukasz, jest on już dorosłym mężczyzną...
Użytkownik: Evvelina 08.04.2007 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: I dodam jeszcze, że pierw... | jenny
...Card?
Użytkownik: jenny 08.04.2007 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: ...Card? | Evvelina
Bingo :) Podać tytuł, czy chcesz poszukać?
Użytkownik: Evvelina 09.04.2007 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Bingo :) Podać tytuł, czy... | jenny
Na własność mam tylko "Grę..." więc musiałabym strzelać w ciemno... podaj, proszę :)
Użytkownik: jenny 09.04.2007 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Na własność mam tylko &qu... | Evvelina
"Mówca umarłych". To następna część Gry... (moja ulubiona w cyklu o Enderze, po "Grze Endera" oczywiście, która jest bezkonkurencyjna :))
Użytkownik: Sherlock 04.04.2007 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Wołoduch to z Chmielewski... | Evvelina
Teraz będzie trudny fragment - właściwie nie tyle dla Eweliny, ile raczej dla wszystkich biblionetkowiczów (zwłaszcza tych, którzy odgadli 23 dusiołki w tym głównym konkursie i teraz się nudzą):
Po pierwszym odstępstwie od wiary ksiądz Kossobudzki wyzbył się fanatyzmu, ale wrócił do Kościoła w zaślepieniu gorszym, niż było dawne - wrócił ślepym racjonalistą bożym. Dlaczego stał się racjonalistą i co to miało znaczyć? Dlaczego pragnął uchodzić za wierzącego racjonalistę, dlaczego tak publicznie i tak krzykliwie afirmował swój jakoby racjonalizm? Czy to było prawdą jego duszy, czy tylko chciał powetować dawny fanatyzm (jak to w takich wypadkach jest regułą) - jego równie fanatycznym przeciwieństwem? Czy pragnął kokietować środowiska, w których racjonalizm miał sztucznie wygórowaną cenę? I dlaczego po drugim nawróceniu ten surowy racjonalizm stopniał jak świeca na ołtarzu - tym razem już prawdziwego Boga? Tak mówi o tym sam Kossobudzki i komu tym pragnie za trzecim razem imponować? Doprawdy, gdyby raz jeszcze wystąpił z Kościoła, powinien by wrócić doń co najmniej biskupem.
Stopniał w miłości bożej i dlatego mógł powrócić po raz drugi przed oblicze Boga. Tak mówi sam o sobie. W to wierzy. Kto nie zna w Płotwie księdza Kossobudzkiego? A kto nie zna go w Seminarium? O kim Płotwa wie więcej niż o tym, którego dwakroć przychodziła oglądać leżącego u stóp krzyża i którego przychodziła nabożnie słuchać każdej niedzieli i każdego święta, tłumem, jakiego poza tymi kazaniami nic by nie było w stanie w ogromnej katedrze zgromadzić? I o kim klerycy mogli wiedzieć więcej niż o tym, który stał się ucieleśnieniem walki z Bogiem i chwały Boga?
Użytkownik: Akrim 08.04.2007 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz będzie trudny fragm... | Sherlock
"Cesarz miłowany" Czesław Sowa Pawłowski?... :)
Użytkownik: Sherlock 08.04.2007 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Cesarz miłowany&quo... | Akrim
Bardzo dobrze :-)
Użytkownik: Sherlock 06.04.2007 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No to na początek coś łat... | mika_p
Kolejny fragment dla wszystkich nudzących się biblionetkowiczów:
Festiwal odbywał się w błyszczącym, białym budynku z betonu, zwanym przez nowicjuszy Świętą Zagrodą. Wyznawcy zbierali się tam tuż przed zachodem słońca. Ubrani byli w płaszcze z owczych skór i sandały. Ramiona mieli odkryte. W środku zagrody, na wysokiej platformie, stał doktor Andersen. Ten potężny mężczyzna o złotych włosach, błękitnych oczach, jasnej brodzie i przystojnym profilu nigdy jeszcze nie wyglądał bardziej zniewalająco. Ubrany w zieloną szatę, trzymał w dłoni złoty kij pasterski.
Kiedy go uniósł ponad głowę, wśród zebranych zapadła śmiertelna cisza.
-Gdzie są moje owieczki?
Odpowiedź padła z tłumu wiernych:
-Jesteśmy tutaj, o pasterzu.
-Natchnijcie swe serca radością i dziękczynieniem. To święto radości.
-To święto radości i jesteśmy radośni.
-Nie zaznacie więcej smutku ani bólu. Jest tylko radość!
-Tylko radość...
-Ile głów ma Pasterz?
-Trzy głowy: głowę ze złota, głowę ze srebra i głowę z dźwięcznego mosiądzu.
-Ile postaci ma Pasterz?
-Trzy postacie: postać z ciała, postać z rozkładu i postać ze światła.
-W jaki sposób zostaniecie przyjęci do Stada?
-Sakramentem krwi.
-Czy jesteście gotowi przyjąć ten sakrament?
-Jesteśmy gotowi.
-Zakryjcie oczy i wyciągnijcie prawe ramiona.
Wierni posłusznie zawiązali na oczach zielone szarfy, rozdane im uprzednio w tym celu.

Użytkownik: jenny 08.04.2007 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejny fragment dla wszy... | Sherlock
Holmesie.., oh pardon, Sherlocku :), czy mógłbyś trochę pomataczyć? Strasznie trudne te fragmenty...
Użytkownik: Sherlock 08.04.2007 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Holmesie.., oh pardon, Sh... | jenny
Powiedzmy, że zezwalam na użycie google'a. Czy to pomogło?
Użytkownik: jenny 08.04.2007 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzmy, że zezwalam na... | Sherlock
Narazie nie bardzo...
Przypuszczam, że literatura to obca (anglojęzyczna), chyba fantasy...?
i że napewno jej nie czytałam ;))
Chociaż brzmi jakby trochę znajomo (taaak, jak się dużo razy czyta, to wszystko nagle zaczyna brzmieć znajomo), a w każdym bądź razie dość apetycznie, podoba mi się.. .
Użytkownik: Sherlock 09.04.2007 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Narazie nie bardzo... Pr... | jenny
To jest rzeczywiście literatura anglojęzyczna. Możliwe, że nie wystarczył ten drugi fragment książki podany tu poniżej jako podpowiedź. Podaję więc trzeci fragment tej samej książki:
-Mademoiselle - rzekł detektyw - myślę, że jest pani kobietą odważną i zdecydowaną. Ma pani zdolności aktorskie. Czy chciałaby pani podjąć się zadania, które może się wiązać z niebagatelnym niebezpieczeństwem?
-Niczego bardziej nie pragnę - odparła nieustraszona panna Carnaby.
-Ryzyko może być poważne - przestrzegł detektyw. - Rozumie pani, albo to ślepy strzał, albo poważna sprawa. Żeby się o tym przekonać, będzie pani musiała stać się jedną z członkiń Wielkiego Stada. Proponuję, żeby wyolbrzymiała pani wysokość spadku, który pani właśnie odziedziczyła. Od tej chwili jest pani bogatą kobietą bez sprecyzowanego celu w życiu. Niech pani posprzecza się z Emmeline na temat religii, którą przyjęła. Proszę jej wmawiać, że to jedna wielka bzdura. Ona będzie chciała panią przekonać. Da się pani namówić na wizytę w Sanktuarium Zielonych Wzgórz, a tam ulegnie pani sile perswazji i magnetyzmowi doktora Andersena. Czy można powierzyć pani takie zadanie?
Panna Carnaby uśmiechnęła się skromnie i mruknęła:
-Myślę, że poradzę sobie z tym bez kłopotu!
Użytkownik: jenny 09.04.2007 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest rzeczywiście lite... | Sherlock
No tak, wygłupiłam się z tą fantasy. Nie mogę się oprzeć wrażeniu (ostatniego fragmentu), że widziałam tego wizualizację... ale jakoś ciężko mi idzie...
Użytkownik: Sherlock 09.04.2007 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, wygłupiłam się z ... | jenny
A może raczej czytałaś - i nawet oceniłaś na piątkę? Dlaczego pada francuskie słowo "mademoiselle"? Utwór jest przecież angielskojęzyczny...
Użytkownik: jenny 09.04.2007 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A może raczej czytałaś - ... | Sherlock
O matko moja!
Agata Christie "Dwanaście prac Herkulesa" ("Stado Geryona").

Muszę przyznać, że kiedy zobaczyłam fragment nr 2 skojarzyła mi się natychmiast Agatha Christie, ale ponieważ czytałam prawie wyłącznie Herculesa Poirot (a to co bez udziału H.P. to akurat pamiętam o czym było) więc zmylił mnie inspektor Cole. Zazwyczaj bywał inspektor Japp ;). Niewiadomo czemu przyjęłam za pewnik, że nie jest to sprawa Poirota. Ale plama!
Użytkownik: Sherlock 09.04.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O matko moja! Agata Chri... | jenny
Tak jest! Brawo :-)
Użytkownik: Sherlock 08.04.2007 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Holmesie.., oh pardon, Sh... | jenny
W ramach podpowiedzi podaję jeszcze jeden fragment z tej samej książki:
Wielki Pasterz stanął przy pannie Carnaby. Dotknął jej ramienia...
-O nie! Nic z tego!
Słowa niespodziewane, nie do wiary. Zamieszanie, gniewny pomruk. Zielone szarfy zerwane z oczu - niewiarygodny widok - Wielki Pasterz szarpie się z odzianym w owczą skórę panem Cole, któremu pomagał jeszcze jeden wyznawca.
Szybkim, profesjonalnym tonem niedawny pan Cole mówił:
-...a tutaj mam nakaz aresztowania pana. Ostrzegam, że od tej chwili wszystko, co pan powie, może być wykorzystane w sądzie.
W drzwiach Wielkiej Zagrody pojawiły się nowe postacie - w niebieskich mundurach.
-To policja!-krzyknął ktoś.-Zabierają nam Mistrza! Zabierają Mistrza...
Wszyscy byli wstrząśnięci, przerażeni... Dla nich Wielki Pasterz był męczennikiem, cierpiącym, jak wszyscy wielcy nauczyciele, z powodu ignorancji i prześladowań ze strony zewnętrznego świata...
Tymczasem detektyw inspektor Cole ostrożnie pakował strzykawkę, która wypadła z dłoni Wielkiego Pasterza.
Użytkownik: Sherlock 09.04.2007 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: No to na początek coś łat... | mika_p
Jeszcze jeden fragment dla wszystkich biblionetkowiczów:
Lady X zatrzymała się w Englisher Hof i tam też poznała doktora Schlessingera wraz z małżonką. Podobnie jak większość samotnych kobiet, lady X szukała pociechy w religii, a doktor Schlessinger był misjonarzem w Ameryce Południowej. Jego niepospolita osobowość jak i całkowite oddanie religii oraz fakt, iż zdrowiał właśnie po przejściu jakiejś zarazy, która dotknęła go podczas wykonywania obowiązków apostolskich, głęboko ją wzruszyły. Pomagała małżonce chorego w sprawowaniu opieki nad nim i częstokroć widywano całą trójkę na werandzie, gdzie misjonarz, jak mi opisano, zażywał górskiego powietrza i słońca w towarzystwie obu kobiet. Jak się dowiedziałem, przygotowywał on mapę i przewodnik po Ziemi Świętej. W końcu podreperował zdrowie wystarczająco, by wrócić do Londynu, co też wraz z małżonką uczynili. Lady X towarzyszyła im w drodze.
Użytkownik: jenny 12.04.2007 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze jeden fragment dl... | Sherlock
Znowu wygląda znajomo, ale znowu jakoś ciężko idzie skojarzyć. Jakaś podpowiedź? np. czy czytałam? ;)
Użytkownik: jenny 12.04.2007 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze jeden fragment dl... | Sherlock
Odblokowało :).
Zastosuję Twoją metodę i przytoczę dalszy fragment, może ktoś jeszcze się pobawi?

"Było to trzy tygodnie temu i od tej pory dyrekcja hotelu nic o nich nie słyszała. Co zaś tyczy się służącej lady X, to parę dni wcześniej odeszła zalewając się łzami i informując inne służące, że porzuca służbę na zawsze. Rachunek za wszystkich uiścił doktor Schlessinger."
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: