"Jeden kierunek ruchu", czyli romans jedyny w swoim rodzaju
Mimo iż ostatnio stale trafiam na nienajlepsze dzieła Chmielewskiej, znowu po nie sięgnęłam. Powód był raczej prozaiczny - nie chciało mi się iść do biblioteki. Ku mojej niewymownej uldze i zaskoczeniu, tym razem nie była to następna masakra postaci literackich, tylko... romans tragiczny.
Zazwyczaj nienawidzę romansów, ale ten jest jedyny w swoim rodzaju, gdyż... głównymi bohaterami tego dramatu nie są piękna panna i przystojny kawaler, lecz zwyczajny mężczyzna i jego... SKODA!
Jeśli mi nie wierzycie, serdecznie radzę przekonać się o tym osobiście. Jest to bowiem bardzo zabawna (na swój sposób), choć krótka książeczka składająca się z (uwaga!) listów SKODY do właściciela.
Ten "romans" czyta się szybko (zwłaszcza gdy pod ręką nie ma nic innego) i przyjemnie. Mogę również zagwarantować, że w tej śmiesznej (choć momentami i lirycznej) opowieści nikt nie spotka żadnego trupa, co - dla znających twórczość pani Chmielewskiej - jest godne uwagi.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.