Dodany: 22.03.2007 12:48|Autor: pan_bas

Legendarne zaskoczenie


Są takie książki, o których słyszy się legendy, których sława przemyka się zaułkami półek i wciska się w umysł, nim jeszcze zobaczy się to "cudo" na własne oczy. Są takie książki, co do których ma się wrażenie, że się wie, co w sobie kryją, nim jeszcze się je otworzy. Są takie książki, których człowiek boi się otworzyć, bo jeszcze nie okażą się tak spektakularne, jak ich sława. I gdy w końcu dostanie się je w swoje ręce, pojawia się ten niesamowity, schizofreniczny stan - chce się rozpocząć lekturę i jednocześnie zachować w świadomości to wrażenie, jakie miało się do tej pory...

"Zew Cthulhu" jest właśnie jedną z takich książek. Słyszy się o niej niesamowite rzeczy, szuka i poluje na nią, czyta recenzje, rozmawia ze znajomymi i w końcu... Jest! Zdobyta!

No i co? Była jakaś obawa? Może to, że książka nie będzie tak dobra? A może, że przerazi mnie świat i mity powstałe w umyśle H.P. Lovecrafta? Pierwszą z obaw się nie przejmowałem - wszak to Lovecraft! Ale druga... Przecież to Lovecraft... Zacząłem więc czytać. I muszę przyznać, że najpierw się rozczarowałem... Naprawdę. Spodziewałem się tak niesamowitej atmosfery połączonej z tym "czymś", że o śnie będę mógł zapomnieć na bardzo długi czas... Ale to może wynikać z tego, że (wiele osób to stwierdza) chyba trochę za mocno stoję na ziemi. Pierwsze z opowiadań ("Zew...") wprowadziło odpowiednią atmosferę, ale mam wrażenie, że można było wycisnąć z niego dużo, dużo więcej grozy. Następne w kolejności ("Widmo...", Kolor...", "Szepczący...") przeczytałem trochę z rozpędu - trąciły schematycznością, a atmosfera, mimo że złowroga, to jakoś tak płyciutko, że nie udało mi się w nią zagłębić i poczuć tego słynnego dreszczu obawy o własne życie i duszę. Na szczęście nie zwątpiłem i dotarłem do perełek. Szczególnie dwa opowiadania utkwią na pewno w mojej świadomości. "Duch ciemności" sprawił, że z obawą patrzę na zapadający za oknem zmierzch, szczególnie jeśli gdzieś w oddali majaczy ponura sylwetka kościelnej wieży... Choć to jeszcze nic w porównaniu z tym, co zgotował mi ostatni i najkrótszy utwór ze zbioru. "Muzyka Ericha Zanna" to bezapelacyjnie jedno z najlepszych opowiadań, jakie w ogóle przeczytałem. Takiej atmosfery i takich uczuć spodziewałem się, czekając na swój kontakt z Lovecraftem! To jest właśnie esencja tej niesamowitej legendy "Zewu Cthulhu" i jej autora!!! I choćby tylko dla tego opowiadanka warto było posiąść tę książkę. A tak przy okazji - ciekawe, co było za murem?...

Po skończonej lekturze mogę stwierdzić, że legendy są legendami i to jest w nich najlepsze. I mimo iż w zetknięciu z rzeczywistością mogą mocno przyblaknąć, to zawsze pozostanie w nich cień (lub promyk) tej niesamowitości, którą opisują. I choć ta książka jako całość nie dogania swojej legendy, to miejscami jej dorównuje. W pierwszym momencie miałem chęć ocenić książkę na 3+, no, może na naciągane 4, jednak ostatnie opowiadanie tak bardzo podniosło poziom, że daję 5, a całość polecam każdemu - żeby osobiście ocenił moc legendy i jej wpływ na odbiór rzeczywistości.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8428
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: hidden_g0at 24.03.2007 12:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie książki, o który... | pan_bas
Zacząłem przygodę z samotnikiem z Providence od tej pozycji i do tej pory jest dla mnie absolutnym cudem. Dla mnie wszystkie teksty są fenomenalne i najlepsze z Lovecraftowskich. A "Muzyka E. Z." - zgadzam się - tekst jest cudownie przerażający i pozostawia czytelnika w stanie odrętwienia na długi czas.
Użytkownik: pan_bas 24.03.2007 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacząłem przygodę z samot... | hidden_g0at
Miło czytać takie opinie :)
Zachęcają by tym bardziej powrócić do książki za jakiś czas. Zresztą i tak bym powrócił, choćby tylko po to, by sprawdzić czy może tym razem wywrze na mnie mocniejszy wpływ.
Użytkownik: hidden_g0at 25.03.2007 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło czytać takie opinie ... | pan_bas
Zdecydowanie warto powrócić. Ja robię to co jakiś czas i zawsze jestem mile zaskoczony, odkrywając coś nowego. Z Lovecrafta polecam także bardzo obszerną i przekrojową antologię "Droga do szaleństwa". Poziom opowiadań nie jest może idealnie równy, ale pozwala ona spojrzeć na autora nie tylko jako twórcy Cthulhu.

Zachęcam też do lektury "Wendigo i inne upiory" Blackwooda - mistrza Lovecrafta i jednego z ciekawszych pisarzy grozy. Za jakiś czas napiszę recenzję, ale jeszcze jedno opowiadanie mi zostało (choć od roku czytam - nie lubię sie spieszyć).
Użytkownik: ABEL 19.07.2011 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Są takie książki, o który... | pan_bas
Mi osobiście "Duch ciemności" przypadł najmniej do gustu.
"Muzyka Ericha Zanna" podobała mi się bardziej.

Aczkolwiek perełką i najlepszym opowiadaniem Samotnika z Providence pozostanie dla mnie cudownie klimatyczny i miejscami naprawdę straszny "Kolor z przestworzy". Prawdziwe arcydzieło grozy. Jedno tylko opowiadanie może się z nim równać, "Wierzby" Blackwooda (przy okazji kolejny świetny zbiór opowiadań, "Wendigo i inne upiory", co już ktoś napisał).

Bardzo dobre, za prawie genialne uważam "Widmo nad Innsmouth" (ach ta dłuuuga scena ucieczki...) oraz "Szepczący w ciemności" (bzyczący głos i końcówka pełna niesamowitej grozy).

Doskonałe też jest "Koszmar z Dunwich" - opowiadanie o zdegenerowanej rodzice.

Sam zbiór oceniam na najwyższą notę. Jest genialny.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: