S.A. Swann (prawdziwe nazwisko Steven Swiniarski), piszący również pod pseudonimami S. Andrew Swann i Steven Krane, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych i znany jest tam głównie ze swoich serii science fiction ("The Hostile Takeover", "Moreau') oraz książek z gatunku urban fantasy, których akcja ma miejsce w Cleveland, gdzie mieszka sam pisarz. W tych seriach poruszał on również tematykę anarchokapitalistyczną i neoliberalną i być może szkoda, że właśnie te książki nie zostały przetłumaczone w Polsce wcześniej niż recenzowana przeze mnie pozycja.

"Wilczy miot" jest jego pierwszą książką fantasy i zarazem pierwszą wydaną na naszym rynku. Wcześniej czytelnicy "Nowej Fantastyki" mieli okazję zapoznać się z jego opowiadaniem "Śmierć w Bawarii".

Powieść Swanna nie przeniesie nas w mgliste, ponure Prusy połowy trzynastego wieku, rozdarte między krwawą, pogańską przeszłością, pełną leśnych bożków i zabobonów, a nadchodzącym chrześcijaństwem, reprezentowanym przez miecze Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Nie znajdziemy tu fanatycznych inkwizytorów, brutalnie uzyskujących swoją wersję prawdy z ust torturowanych heretyków. Nie uświadczymy tu bizantyjskiej intrygi, skomplikowanego i tragicznego wątku miłosnego. Ten oczywiście jest, choć nie budzi emocji.

Jednak żeby zrozumieć, dlaczego ta książka nie jest warta naszej uwagi, proponuję, byśmy na chwilę przenieśli się w realia bardziej orientalne, czyli do Japonii – Kraju Kwitnącej Wiśni, przekwitłych samurajów, przecinających wszystko mieczy i automatów, w których możemy zakupić używaną bieliznę. Co ma wspólnego powieść fantasy autora z Ohio z Japonią? Jest ona również krajem mangi i anime. Sam Swann informuje we wstępie do książki, że jego główną inspiracją była twórczość Lynn Okamoto, autora serii anime "Elfen Lied". (...)

Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.