Dodany: 12.04.2011 19:31|Autor: kornwalia

Książka: Noc i dzień
Woolf Virginia

1 osoba poleca ten tekst.

Niepowtarzalny styl Woolf


Cieszę się, że moją znajomość z tą pisarką rozpoczęłam od książki wydanej w Polsce po raz pierwszy. Dzięki temu ominęły mnie wszystkie opinie o niej, tak jak czasem trafia się na jakąś wzmiankę o "Pani Dalloway", "Do latarni morskiej", czy "Dziennikach". Już się cieszę na dalsze poznawanie jej twórczości.

"Teraz całe swoje życie postrzegał jako widoczną, prostą, wąską ścieżkę, która niebawem się skończy. (...) Szukał w sobie zakamarków nietkniętych przez tę katastrofę, ale lawina spustoszenia nie oszczędziła niczego, nic, co posiadał, nie było teraz bezpieczne"[1].

Styl Woolf, przynajmniej w "Nocy i dniu", jest niespieszny, subtelny, pełen rozbudowanych, wręcz kwiecistych zdań. Czasem musiałam przeczytać coś dwa razy, wolniej i uważniej, aby zrozumieć jej tok myślenia. Podobało mi się to; jakby wstrzymywała mnie ręką, hej, powoli, zastanów się, to nie działa w ten sposób. Wyraźnie stawia na estetykę, na otulenie czytelnika jakąś mgłą, izolującą go od świata poza kartami książki. Robi to udanie i ma w tym swój cel, bowiem poczułam, że potrafię wejść w umysł jednej z głównych bohaterek (i jednocześnie mojej ulubionej) - Katharine. Jakbym oglądała obrazy stworzone przez jej wyobraźnię, które są w istocie konstrukcjami Woolf.

"Powinnam zamknąć to w swojej głowie. Tak, tego się właśnie boję. Życia z głową nabitą myślami cały czas, niezmienny czas. Tak trudno mi cokolwiek zmienić"[2].

Fabuła bazuje na relacjach kilkorga młodych Anglików: trzech kobiet i dwóch mężczyzn. Między nimi wiją się nici wzajemnych powiązań, które ewoluują i są źródłem ich nieustannych wewnętrznych rozterek i przemyśleń. Tytułowy dzień jest dla mnie symbolem tego, jak postrzega ich otoczenie, oplecionych konwenansami, powszechnym rozumieniem tego, co normalne i pożądane przez społeczeństwo. Z kolei noc to ich prawdziwe ja, z którym często walczą, nie chcą go ujawniać, które nieraz nie odpowiada akceptowanym standardom. Jest to też, a dla niektórych pewnie przede wszystkim, historia miłosna. Jej interesującą cechą jest to, że dotyczy bohaterów z krwi i kości, z wadami i zaletami. Zakochanie bez romantycznej otoczki, miłość bez gruchających gołąbków. Raczej mozolne zmagania z konfliktem między własną potrzebą samotności i odosobnienia a irracjonalną chęcią otwarcia się przed drugim człowiekiem, przyznania się do braku samowystarczalności. Zmagania udane i nie, warto dodać. Ujęła mnie Woolf umiejętnością kreowania bohaterów jako ludzi skomplikowanych, niezależnych, znających swoją wartość. Każdy z nich ma swój własny, wewnętrzny świat, własne cechy. Do tego pisarka zaskakuje: dany rozdział pisany jest z punktu widzenia, powiedzmy, Williama, a podczas jego spaceru z Ralphem perspektywa nagle zmienia się i zaczynamy patrzyć oczami tego drugiego. Dwa całkowicie niezależne od siebie spojrzenia na bieżące wydarzenia, a czytelnik się nie gubi. Woolf ma w pogardzie wartką akcję, za to takie przeskoki sprytnie ją zastępują.

Gorąco polecam czytelnikom wrażliwym, umiejącym docenić język autora i nieposzukujących ciągłych zwrotów akcji.



---
[1] Virginia Woolf, "Noc i dzień", tłum. Anna Kołyszko, Magda Heydel, wyd. Wydawnictwo Literackie, 2010, s. 178-179
[2] Tamże, s. 314.


[recenzję zamieściłam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 898
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: