Dodany: 09.04.2011 13:14|Autor: moreni

Titanic dawno odnaleziony, czas na tajemnicę pisarza


Nie ma chyba nikogo, kto o Antoine'ie de Saint-Exupéry by nie słyszał. „Małego Księcia” omawia się jeszcze w szkole podstawowej, więc jeśli nawet ktoś się książkami brzydzi, samo nazwisko autora z pewnością mu się o uszy obiło. Ci, którzy się książkami nie brzydzą i autora polubili, mieli okazję się dowiedzieć, że zginął (zaginął?) on w niewyjaśnionych okolicznościach. Zważywszy na to, że zagadkowe zniknięcie miało miejsce w czasie wojny, nie ma w im nic sensacyjnego. Nie wyklucza to jednak tajemniczości całego zdarzenia. Bo cóż tak naprawdę stało się z panem de Saint-Exupérym?

Wyjaśnieniem tej zagadki postanowili się zająć panowie Jacques Pradel i Luc Vanrell. I trzeba im przyznać, że zrobili to z wielkim oddaniem, bo nie tylko szperali w przeróżnych archiwach, ale także osobiście brali udział w poszukiwaniach w terenie. A po ich zakończeniu napisali książkę „Saint-Exupéry. Ostatnia tajemnica”.

W książce tej możemy wyróżnić dwie części (mimo że jest podzielona zwyczajnie, na rozdziały). Pierwsza z nich to biografia autora „Małego Księcia”. Jest ona dość krótka (nie stanowi przecież zasadniczego tematu książki), ale bardzo ciekawa. Jakież Antoine miał bujne życie! Był to artysta o osobowości dominującej, skłonny do popadania w rozterki egzystencjalne i niekiedy impulsywny. Ale nade wszystko kochał latanie. Był świetnym pilotem i miał doświadczenie wojskowe. Posunął się nawet do tego, aby wykorzystać prywatne znajomości, kiedy podczas II wojny światowej okazał się za stary do pilotowania amerykańskich maszyn P-38. Oczywiście dzięki znajomościom i sławie udało mu się załatwić pozwolenie na loty. Przeczuwał, że latanie go kiedyś zgubi, ale mimo tego (a może właśnie dlatego) nie chciał z niego rezygnować. Przeczucie go nie myliło – 31 lipca 1944 roku nie powrócił z misji zwiadowczej i ślad po nim zaginął. Podczas tego ostatniego lotu pilotował P38.

W drugiej części panowie Pradel i Vanrell opowiadają nam o swoich próbach rozwikłania zagadki pisarza. Okazuje się, że nie było to łatwe. Większość specjalistów zgadzało się co do tego, że samolot sławnego pisarza się rozbił, jednak obszar, na którym miałoby do tego wydarzenia dojść, mógłby obejmować, lekko licząc, pół Europy. Przełomem okazało się wydarzenie tak niepozorne, jak wyłowienie przez przypadkowego rybaka pewnego kawałka metalu – srebrnej bransoletki z nazwiskiem autora… Historia poszukiwań jest naprawdę ciekawa, dlatego nie powiem na ten temat nic więcej, żeby nikomu nie zepsuć zabawy. Przekonajcie się sami.

Tym, co w książce podobało mi się najbardziej, był gawędziarski ton autorów. Nawet techniczne szczegóły budowy samolotów potrafili podać w taki sposób, że mnie (kobiecie przecież) bardzo miło się o tym czytało. Potrafili swoją opowieścią zająć czytelnika tak, jak mało któremu autorowi podobnych opracowań się udaje. Plusem są też barwne tablice ze zdjęciami a to wielkiego pisarza, a to samolotu Lockheed P-38 Lightning, a to znowu samych autorów przy pracy w terenie.

Niestety, były także minusy. Uważam, że szanowni autorzy zbyt wiele uwagi poświęcili całej biurokratycznej przepychance, jaka wynikła w związku ze sprawą. By może chodziło o dodanie książce realizmu, ale do mnie ten manewr nie przemawia. Niby dlaczego bowiem ma statystycznego czytelnika interesować, od łaski ilu urzędników i w jakich terminach zależało powodzenie poszukiwań? Mnie nie interesowało wcale, a zostałam tym dość obficie uraczona.

Jeśli chodzi o techniczną stronę wydania (Literanova, 2011), to bardzo przypadła mi do gustu. Piękna grafika okładki współgra z tematem książki, a czcionka jest duża i wyraźna. Dodatkowym atutem są kolorowe zdjęcia - pisarza, jego samolotu, panów odkrywców w trakcie nurkowania. Na końcu autorzy dodali także aneksy, przedstawiające m.in. przebieg ostatniej misji Saint-Exupéryego, rozpisany na godziny. Gratka dla miłośników historii.

Mimo drobnej wady, książkę polecam, zwłaszcza fanom Saint-Exupéryego, ale również wszystkim tym, którzy lubią rozwiązywanie historycznych zagadek, książki o pracach archeologicznych czy te o sprawach związanych z lotnictwem. Takim czytelnikom na pewno przypadnie do gustu. A reszta też może spokojnie poczytać, choćby w celu poszerzenia zainteresowań.


[Recenzję zamieściłam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 599
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: