Dodany: 15.03.2011 12:51|Autor: carolynne91

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Marek Edelman: Bóg śpi
Burnetko Krzysztof, Bereś Witold, Edelman Marek

2 osoby polecają ten tekst.

Wytrwały altruizm zastąpił wiarę


W roku 2009 odszedł Marek Edelman. Większości - w tym do niedawna również mnie - znany jest wyłącznie z książki „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall. Raczej nieznany. Marek Edelman odsłania bowiem przed nami wydarzenia z czasów wojny i to one wysuwają się na pierwszy plan w rozmowach. W książce „Bóg śpi” poznajemy jego samego.

Witold Bereś i Krzysztof Burnetko mieli okazję jako jedni z ostatnich przeprowadzić rozmowy z tym wiecznie poirytowanym człowiekiem. Marek Edelman, Żyd urodzony w 1919 (lub 1922, dokładna data nieznana), deklarował się jako ateista. Dziennikarze postanowili porozmawiać z nim na temat 10 przykazań Bożych.

Każde przykazanie budziło sprzeciw Edelmana, uważającego, że wiara w dzisiejszych czasach to przeżytek. Po kilku zdaniach zaczynał jednak wracać do przeszłych wydarzeń - do tego, co było. Opowiadał, bo był urodzonym opowiadaczem. Jego historie stanowiły jednak sprzeczność z jego oporem wobec religii, zwłaszcza podczas rozmów o przykazaniach dotyczących bliźniego. Głęboko zakorzenione poczucie moralności tego człowieka nie pozwalało mu postępować w życiu inaczej niż nakazują przykazania. Wojna zniszczyła w nim wiarę, bo pokazała, jak obłudną jest w chwili zagrożenia. Bo jaki Bóg pozwala na takie cierpienia?

Zawierzenie Bogu i zaufanie mu a wiara, to dwie różne rzeczy. Marek Edelman zdał się tylko na siebie. Odrzuciwszy zasłony wiary, rzędy nakazów i zakazów, patrzył na człowieka. Szacunek dla istoty ludzkiej był jego pierwszym i jedynym kryterium wyboru w sytuacjach zagrożenia.

Gdy czyta się jego wypowiedzi, pierwszym, o czym się myśli, jest jego zupełny brak oporów. Marek Edelman odrzucił bowiem nie tylko wiarę, która w chrześcijańskim podejściu mieści się jedynie w ciasnych ramach spisanych w postaci przykazań, ale także schematy społeczne. Nie lubił stosować się do kryteriów, żadnych. Wszystko, o czym mówił i co czynił, płynęło z niego, dlatego był w pełni pogodzony ze sobą i ze światem - był szczerym człowiekiem. Głos płynący z niego samego, nakazujący mu postąpić tak, a nie inaczej nie zatrzymywał się na schematach, nie rozbijał o ramy myślowe, którymi spętany jest współczesny człowiek. Może to jest właśnie to, co nazywamy głosem Boga. Co istnieje w nas samych, przytłumione i zagłuszane naszym myślowym „muszę”, „mogę”, „nie wolno mi”. Dziennikarzy, z którymi rozmawiał, zwyzywał i nakrzyczał na nich. Nie mając nic złego na myśli - po prostu nie rozumiał tych sztywnych ludzi. On, pozbawiony zahamowań, nie potrafił zrozumieć tych, którzy żyją w sieci zapisanych norm i reguł, którzy nie potrafią się z nich wyplątać. Dla niego wszystko było proste.

Bo jedynym istniejącym i najważniejszym przykazaniem jest człowiek.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2999
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: