Dodany: 13.02.2011 19:11|Autor: Literadar

"Przedwiośnie żywych trupów"


Jesteśmy w ostatnim czasie świadkami narodzin i rozkwitu mody na przerabianie starych, klasycznych już dzieł na nowe, w których akcję wpleciony zostaje wątek żywych trupów. Za przykład mogą tutaj służyć "Duma i uprzedzenie i zombi" czy "Opowieść zombilijna", a więc dwie zagraniczne wariacje na temat książek zagranicznych autorów. Niedawno dołączyło do tego grona polskie dzieło – "Przedwiośnie żywych trupów".

Recepta na sukces wydaje się być w przypadku tego typu książek prosta: należy wziąć klasyczną powieść, dodać do niej żywe trupy, zmienić nieco tytuł i dopisać się jako współautor – ot, i wszystko gotowe. Według tego samego schematu moglibyśmy oceniać "Przedwiośnie żywych trupów". I zapewne wiele osób w ten właśnie sposób postąpi. Pełne oburzenia opinie na temat nowego trendu znaleźć można w poważnych czasopismach i w Internecie. Ten ostatni obfituje również w krytyczne opinie o projekcie Śmiałkowskiego. Postarajmy się jednak odejść na chwilę od świętego oburzenia nad majstrowaniem przy dziełach klasyków literatury i spojrzeć na tę książkę w nieco odmienny sposób. Tak naprawdę niewiele w niej zmieniono, zasadniczy rys treści pozostaje ten sam, co u samego Żeromskiego. Fragmenty fantastyczne wplecione zostały w akcję w sposób umiejętny, przez co nie zakłócają odbioru powieści jako całości. Dodatkowo, ich odnajdywanie i wyłapywanie w tekście może być dla czytelnika źródłem dobrej zabawy. Nie ma tutaj sensu opisywać fabuły, znanej prawdopodobnie większości z potencjalnych odbiorców od lat. To nie ona stanowi w tym przypadku o atrakcyjności książki. W "Przedwiośniu żywych trupów" atrakcją jest bowiem nowe, lekkie potraktowanie uznanego dzieła, próba jego uwspółcześnienia poprzez dodanie modnych obecnie wątków. Jest to książka dla tych, którzy klasykę literatury traktują jako inspirację i źródło dobrej zabawy. Myślę więc, że wbrew licznym negatywnym opiniom o tej powieści, "Przedwiośnie żywych trupów" znajdzie uznanie w oczach sporej grupy czytelników.

Z pewnością można pozostawiać klasykę w spokoju. Ale wtedy pozostaje ona martwa. W końcu, jak mawiał Mark Twain, klasyczne są te dzieła, które wszyscy chcieliby przeczytać, ale których tak naprawdę nikt nie czyta. (...)



Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":







autor recenzji: Łukasz Skoczylas



Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 4)


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 869
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: