"Dopóki mamy twarze"
Clive Staples Lewis urodził się w 1898 roku i jako dziewiętnastoletni chłopak brał udział w I wojnie światowej, której traumatyczne doświadczenia wpłynęły na jego późniejszą twórczość i prezentowany w niej światopogląd. Po wojnie wstąpił na uniwersytet w Oxfordzie, gdzie studiował literaturę angielską, a także poznał J. R. R. Tolkiena. Wiele wskazuje na to, że znajomość obu dżentelmenów wpłynęła znacząco na ich twórczość, nawet jeśli był to proces niewolicjonalny.
Dorobek twórczy Lewisa jest bogaty i różnorodny, obejmuje nie tylko powieści, ale również eseje, autobiografie i teksty krytyczne. Pisarz jest obecnie znany przede wszystkim jako autor cyklu "Kroniki Narnii", w ostatnich latach kolejno ekranizowanego (trzecia część miała premierę w grudniu ubiegłego roku). "Dopóki mamy twarze" to powieść dotychczas niemal nieznana w Polsce oraz adresowana – w przeciwieństwie do tych bardziej popularnych w naszym kraju – w głównej mierze do dorosłego czytelnika.
Rzecz dzieje się w antycznej krainie Glome, gdzie pewne plemię czci krwawą boginię Ungit. W przypadku plag i nieszczęść, celem ich zażegnania, bogini składa się ofiary z ludzi. Król tej krainy ma dwie córki: jedna jest piękna, druga zaś tak brzydka, że zakrywa swoją twarz przez całe życie. W wyniku klęsk nawiedzających królestwo, kapłani Ungit żądają jako ofiary jednej z córek królewskich (...)
Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":
autor recenzji: Bogusława Brojacz
Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym Literadar (nr 4)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.