Dodany: 30.01.2011 16:12|Autor: Pok

O dziele przesławnym


Zaratustra! Ten mędrzec z brodą długą, co swe nauczał prawdy! Gdzież by on nie był i czego nie widział? Miał on swe najmilsze stworzenia, dzieci, które gdy głód go zmógł, dopomagały mu uczuciem i oddaniem. Wąż oraz orzeł, dwa symbole tego, co człowiek winien mieć. Natomiast chlubi się on tym, co go umniejsza. Bo człowiek jest tym, co przezwyciężonym być musi! Tylko gdzież by tu szukać nadczłowieka, gdy wszędzie wokoło tylu słabych, miękkich niczym ziemia po deszczu? Nadczłowiek ma być jak granit! Jego wola winna przysposabiać sobie innych! Tylko w wojnie nabiera się odwagi i cnoty, a kto zginie, ten zginąć był powinien. Taki los już nasz bowiem, a natura, sroga i wolna, sama najroztropniej wszystko rozsądzi. Bo gdzie człowiek, tam i zwierzę. Więc mylą się ci, co zwierzęcość są nam skorzy ujmować. Myślą, że człek, co tablice zna, też cnotę posiadł. Mylą się oni wielce. Swe moce kierują zaprawdę ku nicości, sącząc jadowite słowa swych grzesznych mistrzów. Lecz oni nie słyszeli jeszcze o tem, iż Bóg już umarł, i nie powstanie, póki słońce nie zgaśnie. Wtedy bowiem znowu się narodzi, by umrzeć znowu. Czyż spirala życia nie kręci się w koło jak młyn, powtarzając raz po raz te same cykle? Podobnież być może ze wszystkim, co nas spotyka, więc czemuż próbujemy temu zaprzeczać? Kto widziałby jeno, że jedno, niekończące się życie ma, czy tak samo swój żywot by wiódł? Radę ja wam daję. Nadczłowieka nam potrzeba! Nie Boga. Szczerość nad pychę, pycha nad cnotę, a duma ponad wszystko! Tego właśnie nam trzeba. A kto nadczłowiekiem nie jest, ten szukać go winien. Taki cel rozświetla miejsca, w których mrok się zalągł.

O tym prawił Zaratustra, lecz któż byłby w stanie rzec, iż słuszność on miał? Mylił się być może tam, gdzie racji pewien swej był? Czyż on nie jak bóg chciał nauczać? Z tą różnicą tylko, że litość jego zamiarem nie była, a siła. Matkę naturę cenił przeogromnie i to za wróżbę dobrą można by przyjąć. Ale czyż sens jest tak swe człowieczeństwo upodabniać do lwa dzikiego, co młode jest gotów zabić? Może lepszy byłby ten człowiek skromny, co obłudnikom się nie daje, szczerym pozostaje, a duch jego dąb naśladuje? Czy ktoś taki nie byłby wpierw nadczłowiekiem aniżeli Napoleon czy inny Wielki, pod którym ludzie jak muchy padali? Wojna środkiem doskonalenia być nie może, gdyż to, co złe, właśnie w niej ma swe korzenie zapuszczone najgłębiej. Zaratustra dostrzec tego nie zdołał. Czyż nadczłowiek jest możliwy? Być może i nie. Któż by to wiedzieć miał? Co zaś miałbym orzekać o stałym powracaniu, to choć gałąź, z której to przekonanie kwitnie, jest mocna, jest też jedną spośród setek innych, także znacznie mocniejszych, rozwiązujących nasz koniec i początek.

Mędrzec ów wiele wiedział, a zarazem wiele przypuszczał. Dzieło jego wielkim jest i wątpić w to człek niezdolny. Ile jednak prawd nieść w sobie może? Tyle samo niemal, co kłamstw i złorzeczeń! I choć Bóg umrzeć mógł, to dusza człowiecza wciąż egzystuje. Liczyć się winno nie to, co człowiek osiągnąć w stanie, lecz to, na ile szczęśliwym być on może. Stąd też, choć docenić muszę, to poprzeć jam nie zdołał. Werdykt mój srogi być musi, ale jak tu przeklinać coś, czego styl tak wspaniałym, choć trudnym jest? Dlatego dzieło niniejsze znać się powinno, a treść pozostawić własnemu osądowi.

Tego nie rzecze Zaratustra.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1610
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: