Dodany: 29.01.2011 22:07|Autor: naufraga

To mężczyźni idą na wojnę, kobiety zostają w domu ...


Dziwna książka, zlepiona z obserwacji ludzi wśród zdarzeń. Bez nacisku na fakty, chronologię. Szukająca obrazu serca - kobiecego serca, kiedy wokół panowały tylko strach, mrok i nienawiść.

Od pierwszych dni okupacji Niemcy nie doceniali polskich kobiet. Ich determinacji, poświęcenia i miłości. Przyzwyczajeni do swoich uległych frauen, z niedowierzaniem obserwowali działania Polek - w odwadze dorównujących mężczyznom, a wytrzymałością na tortury przekraczających wszelkie pojęcia.

Opowieść Kuszelewskiej to zbiór miniopowiadań, króciutkich obrazów ukazujących jakże różne charakterologicznie kobiety. Pochodzące z różnych sfer, mające wspaniałe wykształcenie lub nie mające go kompletnie - łączyło jedno- podskórna, wrodzona, nieustępliwa miłość do Polski lub miłość do dziecka, które o tę Polskę poszło walczyć. Snują się przed nami historie przeróżne.

Zwykła praczka - "Królowa Przedmieścia" miesiącami gromadzi zapasy dla przyszłych powstańców pod mokrą podłogą swej pralni.

Ciche, skromne, jedne bojaźliwe, inne szaleńczo odważne siostrzyczki szarytki, prowadzą szpitale powstańcze i giną pod gruzami lub rozstrzelane na klasztornym bruku, przywożą zapasy słoniny dla powstańców. O ironio!, jedna z nich po wyprawie na wieś została podwieziona pod klasztor z dwiema beczułkami słoniny przez "uprzejmych Niemców".

Zwykłe, młode dziewczyny, warszawianki, które chciały kochać i być kochane, bo przecież były w nich młodość, śmiech, a rzeczywistość zmuszała do zapomnienia o ukochanych oczach, miłości. Jest rozkaz, trzeba go wykonać, coś zawieźć, coś ukryć, zdążyć przed godziną policyjną.

Setki kobiet walczących o przeżycie każdego kolejnego dnia, nie dla siebie... dla syna, dla męża, który czeka na paczkę w Dachau. Trzeba oddać krew, by zdobyć parę groszy, kupić coś na czarnym rynku, wysłać.

Perełką jest ostatnie w zbiorze opowiadanie, pt."Matki", w którym pięć kobiet siedzących na brzegu Wisły patrzy na zburzoną, spaloną Warszawę, wymieniając po kolei miejsca, w których zginęły ich córki i synowie - dzieci powstania. Obok kobiet maszeruje oddział "wyzwolicieli w obcych mundurach", śpiewając w obcym języku, nalepiając afisze: "Śmierć Zbójcom z Armii Krajowej, Sługom Niemieckim, Zdrajcom Demokracji"[1]. Jedna z matek powie: "Lepiej, że nie żyją"[2].

Historie zapisane językiem prostym, niewyszukanym, może nawet nieraz wręcz infantylnie naiwnym. Kilka opowieści zakończonych zbyt łzawą puentą, jak ta o pani Janeczce, od lat obłożnie chorej i umierającej na łóżku, pod którym ukrywano najnowsze numery prasy podziemnej. Historie, które jednak warto przeczytać, by pamiętać.




[1] Stanisława Kuszelewska,"Kobiety", wyd. Instytut Literacki, Rzym, 1946, s. 185.
[2] Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1346
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: