Dodany: 18.01.2011 12:33|Autor:

z okładki


Książka „Snajper na froncie wschodnim" prezentuje spisane przez Albrechta Wackera wspomnienia z walk na froncie wschodnim w latach 1944–1945 strzelca wyborowego 3. Dywizji Górskiej Josefa Allerbergera.

Josef Allerberger, kierowany często do osłaniania starć w najbardziej zagrożonych odcinkach frontu, był naocznym świadkiem najzacieklejszych i najokrutniejszych walk, jakie rozgrywały się między radziecką i niemiecką armią w czasie II wojny światowej.

Tytułowy snajper opisuje swoje relacje z towarzyszami broni, stratę najbliższych mu kompanów, nieludzkie sceny, których był świadkiem, wszechobecną śmierć i okrucieństwa obu walczących armii – gorsze od najstraszniejszych snów i wyobrażeń.

Pozycja ta, wydana po raz pierwszy w Niemczech w 2000 roku, jest jedną z tych książek dotyczących II wojny światowej, o których trudno zapomnieć.


„Żołnierze od niepamiętnych czasów byli paleni żywcem, miażdżeni pod gruzami fortec, tratowani kopytami kawalerii, nadziewani na piki czy topieni w rzekach. Ale to była rzeczywistość walki. Czym innym jednak było znęcanie się nad ludźmi wziętymi do niewoli – skazywanie sowieckich jeńców na głodową śmierć w stepie czy marsze śmierci, jakie urządzono wziętym do niewoli żołnierzom niemieckim po odblokowaniu Stalingradu. Na tle tych rozmaitych bezeceństw, skutków działania artylerii, miażdżenia przez gąsienice wrogich czołgów czy też palenia przez miotacze ognia, śmierć od karabinowej kuli jawi się jako cicha, spokojna i litościwa. Dlaczego więc żołnierze z taką nienawiścią odnosili się do snajperów?".

(Ze wstępu Andrzeja Zaręby)

[Wydawnictwo Libron, Kraków 2008]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2275
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: JFR1st 19.01.2011 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka „Snajper na fronc... | JFR1st
Jeszcze nie czytałem książki, której zawartość szokowałaby mnie bardziej niż filmy wojenne, fabularne czy dokumentalne. Nie jestem pewien czy to zaleta czy wada; zaleta, bo opisywała tak dokładnie, czy wada, bo lepiej, żeby autor jednak oszczędzał czytelnika.

Żadna książka jeszcze nie opisywała tak sucho, beznamiętnie tego, co jeden człowiek może zrobić drugiemu podczas wojny.

Polecam tylko twardzielom, bo choć przeczytałem i nie żałuję, to po lekturze całości byłem w lekkim szoku, a mało skromnie uważam się za dość odpornego.


Na rynku obecnie dostępne są dwie wersje książki:
- jedna krakowskiego wydawnictwa LIBRON - rzekomo oryginalna, bo oparta na wersji niemieckiej
- druga wrocławskiego wydawnictwa XXL - rzekomo "spiracona", pozbawiona ok. 100 stron, sporej ilości zdjęć i mapek, oparta na angielskim tłumaczeniu tej książki

Nie wiem jak jest naprawdę, ja mam tę pierwszą, wydawnictwa LIBRON, a szukając możliwości kupna tej książki w Internecie (co nie było łatwe) znalazłem wątek na forum miesięcznika "Odkrywca" wątek jej poświęcony, z którym myślę, że warto się zapoznać i samemu wyciągnąć wnioski. Czy sprawa faktycznie znalazła się w sądzie i jaki ewentualnie miała finał - nie wiem.

Link: http://tinyurl.com/4qnn5ql
Użytkownik: Harald Hardrade 25.11.2012 23:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze nie czytałem ksią... | JFR1st
ja czytałem wydanie wydawnictwa XXL. Tak niechlujnie edytorsko wydanej książki wcześniej w rękach nie miałem. Koszmar
Użytkownik: Mendog 22.05.2017 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka „Snajper na fronc... | JFR1st
Należałoby dodać by czytać z dużym dystansem - niemal tak jak pamiętniki J. Kilińskiego a opowieści o odważnych i honorowych Wehrmachtowcach i zbrodniczych pochodzących z innej planety SSmanach włożyć między bajki. Obie formacje mają udokumentowane liczne zbrodnie a autor/autorzy wyraźnie starają się usprawiedliwić Niemców.

jest to tym zabawniejsze gdy pamięta się, ze 3 GD w skład której wchodziła 144 GJR walczyła w Polsce, we wrześniu 39 w rejonie Klikuszowej, gdzie najprawdopodobniej strzelali do cywili. Tak podaje m.in. Jochen Böhler. Inna sprawa, że w trakcie tej kampanii dywizja ta ucierpiała najbardziej zapewne od friendly fire.

Sam Allerberger mógł niczego złego nie zrobić, mógł też zapewne o niczym nie wiedzieć lub nic nie widzieć ale ciężko oprzeć się wrażeniu, że zwyczajnie wolał niczego nie widzieć a całą winę za zbrodnie zwalić na SS.

Ciekawe jest też to, że im bardziej "dehumanizujące" zachowanie sowietów odnotowuje autor to zazwyczaj są to opisy z drugiej ręki - ot kolega z oddziału opowiedział, tak słyszeliśmy etc. Jak w przypadku otwierającej sceny z ziemianką i kanibalizmem. Czasy były okrutne, wszystko jest możliwe ale ciekawe, że tak często autor powołuje się na zasłyszane opinie.

Mimo wszystko jeśli idzie o opisy, są one pełnokrwiste, strach i okrucieństwo - tej jakże okrutnej wojny oddane są zapewne prawidłowo. Jednostronnie lecz prawidłowo. Jeszcze jeden kawałek puzzli pozwalający odtworzyć sens jaki widzieli w walce żołnierze niemieccy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: