Czy w fantastyce można jeszcze błysnąć świeżością? Zaserwować czytelnikowi powieść o treści tak nowatorskiej, że westchnie ze zdumieniem: "Oooo! Tego jeszcze nie było!".
Według mnie nie da się.
Cała literatura (a także kino, gry komputerowe, etc.) to łaciata krasula, cierpliwie przeżuwająca wciąż te same motywy i pomysły, co zresztą potwierdzają kompetentni specjaliści, znawcy tematu. Im więcej oklepanych motywów i tropów literackich, tym bardziej postmodernistyczne i intertekstualne jest dzieło.
Co więc może być w takim razie wyróżnikiem dobrej prozy, skoro nowatorski pomysł jest nim bardzo rzadko? Sprawność warsztatowa. Umiejętność ciekawego zaprezentowania bohaterów, dobra kompozycja, ciekawa akcja, umiejętne sklejanie podpatrzonych gdzieś motywów w konsekwentną historię. I dobre opanowanie tworzywa literackiego – języka. Wiarygodne dialogi, ciekawe manieryzmy językowe bohaterów, gry słów, poprawność językowa tekstu, barwne opisy miejsc i sytuacji to dowód biegłości w tym zakresie.
Tak właśnie jest w przypadku "Przemytnika". Duet Žamboch i Procházka stworzył opowieść o Johnie Francisie Kovarze, która nie ma w sobie zbyt wiele oryginalności. Jest silny, męski i zaradny bohater, są światy równoległe, między którymi można podróżować, jest magia. Dużo się dzieje: są pościgi, także po dachach wagonów pędzącego pociągu, przemyt, zdrada, źli naziści, potwory z innych wymiarów, sporo strzelania i obijania facjat pięściami. Tak, to wszystko już było wiele razy.
Wewnętrzna strona okładki bierze się z tym nawet za bary informując, że to "postmodernistyczna zabawa kliszami". Czyli walor.
Trzeba jednak przyznać, że autorzy układają te znane puzzle w umiejętny sposób (...)
Zapraszamy do zapoznania się z całością recenzji w magazynie BiblioNETkowym "Literadar":
autor recenzji: Grzegorz Grzybczyk
Recenzja ukazała się w magazynie BiblioNETkowym
Literadar (nr 3)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.